Od porażki w wyjazdowym spotkaniu w Tarnowie rozpoczęli sezon w PGE Ekstralidze żużlowcy Falubazu Zielona Góra. Trener Adam Skórnicki nie załamuje jednak rąk i już myśli o kolejnej potyczce.
Spotkanie pomiędzy Grupa Azoty Unią Tarnów, a Falubazem Zielona Góra, wygrane przez gospodarzy 47:43, z pewnością mogło się podobać. Obie z drużyn miały swoje wzloty i upadki, niemniej jednak z tej wyrównanej batalii zwycięsko wyszli gospodarze. Szkoleniowiec zespołu gości, krótko po minimalnej porażce, był już myślami przy niedzielnym pojedynku z zespołem z Grudziądza. – Widzieliśmy piękne piętnaście wyścigów, emocjonujące zawody. Ostatni bieg decydował o zwycięstwie. Myślę, że ciężko o ładniejszy mecz na inaugurację. Szkoda tylko, że to my smutni musieliśmy jechać do domu, ale co zrobić? Tak to czasami bywa. Na pewno są jasne punkty w naszej drużynie i myślę, że inni faworyci będą też mieli problemy w Tarnowie. Nie załamujemy się, przed nami cały tydzień i mecz ligowy na naszym stadionie, więc już myślimy teraz o kolejnej niedzieli – mówił po starciu z „Jaskółkami”, Adam Skórnicki.
Kibiców zielonogórskiej ekipy z pewnością nie do końca cieszyła postawa Patryka Dudka. Wicemistrz Świata z ubiegłego roku dwukrotnie linię mety mijał na końcu stawki, wygrał jednak również dwa wyścigi, kończąc swój występ właśnie triumfem w pierwszym z biegów nominowanych. – Tak się zdarza czasami, są różne pola. Jesteśmy świeżo po rozpoczęciu sezonu. Startuje czterech zawodników, najczęściej w ekstralidze jest bardzo wyrównany poziom. Czasami mały błąd – źle rozegrany pierwszy wiraż, czy źle dopasowany motocykl i robią się „zerówki”. Najważniejsze, że Patryk z tego wyszedł i po dwóch takich wpadkach wygrał wyścig. Myślę, że to na pewno pozytywne. To, że się komuś zdarza przyjechać na czwartej pozycji – to jest tylko sport. Różne rzeczy mogą mieć miejsce, nawet wicemistrz, czy Mistrz Świata może przyjechać ostatni. Coś na pewno się działo, bo widzieliśmy to też w jego trzecim starcie, kiedy dobrze wyszedł spod taśmy i puścił się tam po „szerokiej” z wyjścia. Nagle stanął i dwóch przeciwników go wyprzedziło, więc gdzieś tam jakieś małe „problemiki” były – skomentował postawę jednego ze swoich liderów, trener zielonogórzan.
Pomimo porażki sztab gości starał się doszukiwać też pozytywów. Oprócz wspomnianego przebudzenia „DuZersa” było ich jeszcze kilka, co może dobrze rokować na kolejne ligowe potyczki. – Z pozytywnych spraw, chodzi przede wszystkim o to, że Patrykowi z takiej „dziury” udało się odbić i wygrał bieg nominowany. Na pewno jasnym punktem jest też Michael Jepsen Jensen, który w tym meczu ładnie się zaprezentował. Myślę, że młodzieżowcy również bardzo dobrze pojechali, jak na tak małą liczbę startów. Wygrany indywidualnie bieg młodzieżowy i drużynowo – to są na pewno dobre prognostyki na przyszłość – zaznaczył.
Drużyna spod znaku Myszki Miki zaczęła spotkanie lepiej. Po przestoju w połowie spotkania, w jego kolejnej fazie wydawać się mogło, że wszystko jest na dobrej drodze, gdyż przed biegami nominowanymi to goście wyrównali stan spotkania. Końcowe „rozdanie” należało jednak do tarnowian. – Od drugiego równania i polania, troszeczkę ta seria nam uciekła i gospodarze nas dopadli. Później jednak w miarę to odbiliśmy. Niestety bieg piętnasty – to jest ta wisienka na torcie – i tym razem gospodarze tego przypilnowali – zakończył podsumowanie niedzielnego spotkania, Adam Skórnicki.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!