Adam Ellis nie jest zadowolony ze swoich poczynań w minionym sezonie. Mistrz Wielkiej Brytanii uważa, że tak mała ilość startów w barwach Stali Rzeszów była frustrująca. W rozmowie z naszym portalem opowiada również o wypadku w Goričan, walce z czasem oraz o rozwoju francuskiego żużla.
Adam Ellis, pomimo faktu reprezentowania Wielkiej Brytanii, urodził się we Francji. Tam też stawiał pierwsze kroki w żużlowym świecie i wypłynął na szersze wody. W minionym sezonie odniósł swój największy indywidualny sukces. Ellis pokonał Dana Bewley'a i Charlesa Wrighta w walce o Mistrzostwo Wielkiej Brytanii w Manchesterze. Jednakże Adam nie jest zadowolony ze swoich występów na międzynarodowych podwórkach. Zapraszamy na rozmowę z nowym zawodnikiem Optibet Lokomotivu Daugavpils.
Hubert Furmaniak (speedwaynews.pl): Zaliczyłeś dosyć paskudnie wyglądający upadek w meczu przeciwko reprezentacji Polski w Glasgow. Nie takiego zakończenia sezonu oczekiwałeś, prawda?
Adam Ellis (były zawodnik Stali Rzeszów, żużlowiec MMC Morizès, Sheffield Tigers i Optibet Lokomotiv Daugavpils): Nie było to udane zakończenie, ale nie skończyło się na czymś zbytnio poważnym. Nadal przechodzę rehabilitację przez następne sześć tygodni, ale potem nie będzie nawet śladu.
– Nie był to twój jedyny poważny upadek w tym sezonie. Podczas meczu Plymouth Gladiators – Scunthorpe Scorpions przedwcześnie zakończyłeś rywalizację i odpuściłeś kilka spotkań. Dosyć poważnie wyglądające zdarzenie było również w Czechach, a ludzie nadal pamiętają o twoim upadku z Goričan.
– Wypadek w Plymouth zakończył się złamaniem kości w mojej ręce. Kontuzja przyszła w najmniej oczekiwanym momencie, gdyż cztery dni przed finałem Grand Prix Challenge. Uraz zbytnio nie przeszkadzał w walce na torze, ale miał on wpływ na moje występy przez kilka następnych tygodni. Mi również ciężko zapomnieć o Goričan. Rehabilitacja była bardzo długa i robiłem wszystko, aby być w pełni sił przed początkiem sezonu.
– Nadal jednak brałeś udział w zawodach, a szczególnie ciekawa jest rywalizacja we Francji. Brałeś udział w tamtejszej lidze, jako zawodnik Morizès. Wydaje się, że trzecie miejsce w lidze to wynik pozostawiający wiele do życzenia.
– Zdecydowanie to wynik poniżej naszych oczekiwań. Celowaliśmy w zwycięstwo, ale skompletowanie składu na każde spotkanie było bardzo trudne. Zwykle liga francuska rozgrywa się na początku sezonu, ale zarząd postanowił dokonać zmiany. Przez to mieliśmy problemy z jazdą w najmocniejszym składzie.

Ellis (CZ) dzielnie walczył dla swojego zespołu. Ostatecznie zakończyli oni rywalizację na trzecim miejscu
– Francuski żużel przykuwa uwagę coraz to większej ilości kibiców czy też zawodników. Czy uważasz, że liga się rozwinęła? Czy francuskie owale mogą być dobrą lekcją dla młodych i doświadczonych żużlowców?
– Tak, liga zdecydowanie się rozwija, co jest dobre dla młodych Francuzów, którzy chcą jeździć w innych krajach. Nie jest to bardzo wysoki poziom rozgrywkowy, ale stwarza ona okazje do regularnej jazdy i zdobycia cennego doświadczenia. Każdy zawsze może się czegoś nauczyć na żużlu, ale obecnie pomaga to głównie młodym żużlowcom. Uwielbiam tutaj jeździć, bo w tej lidze zacząłem swoją przygodę ze speedwayem. Dlatego też ciągle okazuję wsparcie dla żużla w moich rodzinnych stronach.
– Udało ci się również odnieść największy sukces w karierze. Wygrałeś Mistrzostwa Wielkiej Brytanii na domowym torze Dana Bewley’a, który stawiany był w roli znacznego faworyta. Sądziłeś, że dasz radę go poskromić na National Speedway Stadium?
– To był największy cel. Oczywiście, że każdy chcę wygrać te zawody. Każdy też wiedział o tym, jak wielkim faworytem był Dan Bewley, ale ja wolałem skupić się na jeździe i wygrałem.
– Niestety, ale Sheffield Tigers nie mieli takiego szczęścia…
– To było rozczarowujące, że odpadliśmy w półfinałach. Myślę, że mieliśmy odpowiedni zespół do tego, aby awansować do finału. Niestety, ale to się nie wydarzyło.
– Wcześniej byłeś głównie związany z Swindon Robins. Do Sheffield przeszedłeś przez przerwę Robins, która nieco się wydłużyła.
– Miałem udane trzy lata w Swindon i czułem się jak w domu. Teraz jednak dobrze się czuję w Sheffield. Nie mam pojęcia, czy wrócą na sezon 2023, ale jeżeli tak to zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
– W Polsce miałeś ważny kontrakt ze Stalą Rzeszów, ale na torze pojawiłeś się tylko w piętnastu biegach. Niezbyt cię zadowala taka ilość startów, prawda?
– To nie była wystarczająca ilość startów. Miałem dwa ciężkie spotkania na początku sezonu. Ciężko było trenować, gdyż tor nie był przygotowany do jazdy. Dodając do tego moją walkę z czasem, aby zdołać wrócić do pełnej dyspozycji po Goričan, otrzymujemy fatalny sezon. Szkoda, ponieważ chciałem powtórzyć swoje dobre wyniki z poprzedniego sezonu, ale nic nie poszło po mojej myśli.

Brytyjczyk nie miał zbyt wielu szans na walkę o ligowe punkty. Sezon zwieńczył średnią 1,000 pkt/bieg
– Teraz trafiłeś do Daugavpils, gdzie już kilku się odbudowało. Dlatego też wybrałeś to miejsce na następny przystanek w karierze?
– Chciałbym podszkolić swoje umiejętności jazdy na technicznych owalach, bo może mi to pomóc w przyszłości. Kiedy tylko Lokomotiv zgłosił się do mnie to wiedziałem, że będzie to idealna okazja do rozwoju. Nie mogę się doczekać, aż zacznę jeździć dla tego zespołu.
– A jakie cele stawiasz sobie na przyszły sezon?
– Tegoroczny był jedynie dobry w Wielkiej Brytanii. W przyszłym chcę skupić się bardziej na startach w Polsce i Szwecji. Bardzo ważnym dla mnie jest, aby mieć tam dobry sezon. Mam też kilka własnych celów, które sprawiają, że nie mogę się doczekać ponownego wyjazdu na tor.
Źródło: inf. własna
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!