Po zawieszeniu Marka Lutowicza niekwestionowanym liderem formacji juniorskiej Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań został Michał Curzytek. Wychowanek Stali Rzeszów wywiązał się z zadania, które na niego spadło, przeciw Euro Finannce Polonii Piła zdobywając 5 punktów i 1 bonus w 3 startach.
Do tej pory poznańscy juniorzy stanowili jedną z najbardziej zbilansowanych par w 2. Lidze Żużlowej. Zarówno Michał Curzytek, jak i Marek Lutowicz byli w stanie dorzucać cenne punkty i ogrywać młodzieżowców rywali, choć ciężar walki nieco bardziej spoczywał na popularnym „Lucie”. Po jego zawieszeniu skład uzupełnił Adrian Woźniak, który w tym roku nie ścigał się jeszcze niemal wcale. Na barkach 16-letniego Curzytka znalazła się więc znacznie większa odpowiedzialność. – Przygotowując się do startów, nie patrzę na to w ten sposób. Staram się do każdych zawodów podchodzić tak samo i w każdym wyścigu chcę wypaść jak najlepiej. Czasem to wychodzi, czasem nie – stwierdza sam zainteresowany w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Ostatecznie Michałowi Curzytkowi udało się zdobyć 5 punktów i 1 bonus. Zrealizował najważniejsze zadanie, czyli uzyskanie kompletu punktów w rywalizacji z parą juniorską gości. Dorzucił także jedno oczko na innym młodzieżowcu, choć startującym z pozycji seniorskiej. Philip Hellström-Bängs, który jest jeszcze o kilka miesięcy młodszy, przez niemal cały wyścig szósty jechał za zawodnikiem Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań. Na ostatnim łuku Szwed podjął nieco desperacką próbę ataku, po której zanotował niegroźny upadek. – Myślę, że to dobry wynik. Oczywiście mogło być troszeczkę lepiej, ale nie narzekam, bo swój plan wykonałem – krótko ocenia żużlowiec, który 3 lipca skończy 17 lat.
Małym kamyczkiem do tego ogródka jest fakt, że młodzieżowiec po raz kolejny ukończył zawody z upadkiem na koncie. W ośmiu spotkaniach Curzytek uzbierał już sześć wykluczeń, w tym aż trzy za dotknięcie taśmy! Tym razem niegroźny w skutkach uślizg miał miejsce na pierwszym łuku biegu juniorskiego. – No niestety, ale to prawda. Zawsze jakaś literka gdzieś tam mi się przytrafi, praktycznie w każdych zawodach. Jeżeli chodzi o ten dzisiejszy upadek, to tutaj nie mam sobie nic do zarzucenia, bo poszło domino i dlatego leżałem. Ale muszę popracować, żeby unikać takich sytuacji. Najważniejsze, że jeżeli chodzi o zdrowie, to jest wszystko w porządku – podsumowuje Michał Curzytek.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!