Max Vestappen pojechał niczym profesor i tym samym wygrał GP Japonii. Kierowca Red Bulla wykorzystał fakt, że na torze Suzuka trudno się wyprzedza i po prostu kontrolował, co zrobią Lando Norris i Oscar Piastri z McLarena. Cała trójka dość wyraźnie odjechała reszcie stawki.
Max Verstappen po raz 64. w karierze
Po pokonaniu niewiarygodnego okrążenia kwalifikacyjnego i zdobyciu niespodziewanego pole position, lider Czerwonych Byków nie był murowanym faworytem do zwycięstwa w GP Japonii. Przewagę w wyścigu mieli mieć kierowcy McLarena i tak poniekąd było. Jednakże Red Bull RB21 prowadził się bardzo dobrze i nie zużywał tak bardzo opon jak w poprzednich 2 rundach, co pozwalało Maxowi Verstappenowi utrzymywać się na czele. Najbardziej nerwowym momentem był zjazd do alei serwisowej na 22. okrążeniu, kiedy to liderzy wybrali ten sam moment. Lepszy pit stop wykonał McLaren i Norris szukał sobie miejsca na wyjeździe z boksów, ale zahaczył trawiaste pobocze. Brytyjczyk szukał winnego w kierowcy Red Bulla, ale na powtórkach nie było widać momentu, aby rywal wypychał go poza tor.
Później sytuacja była nieco bardziej nerwowa, gdy Lando Norris zniwelował różnicę i był na granicy dostępu do systemu DRS. Jednakże niedługo później Verstappen odjechał na około 1,5 sekundy, a jego główny rywal musiał bardziej oglądać się za siebie i bronić przed Oscarem Piastrim. Tym razem ekipa z Woking nie decydowała się na polecenia zespołowe i pozwoliła swoim zawodnikom powalczyć przez ostatnie 10 okrążeń. Finalnie nie był to aż tak zacięty pojedynek, ponieważ na torze Suzuka dość trudno o wyprzedzanie, a różnica tempa w obu samochodach była niewielka. Mimo wszystko to i tak pozwoliło 4-krotnemu mistrzowi świata F1 kontrolować wyścig i dowieźć pierwszy triumf w tym roku, a już 64. w karierze. Po raz pierwszy pomarańczowy duet został pokonany w tym roku.
Ferrari i Mercedes nie miały tak dobrego tempa
O ile pierwszy przejazd nie uwypuklał aż takiej różnicy, ponieważ 4. Charles Leclerc i 5. George Russell nie byli aż tak daleko za pierwszą trójką, to później obaj sporo stracili. Kierowca Ferrari dojechał aż 16 sekund za zwycięzcą, a tuż za nim na metę wpadł duet Mercedesa. Pod sam koniec Russell próbował szukać okazji do pokonania Leclerca, ale dość szybko dopadł go Andrea Kimi Antonelli. Włoch wykorzystał dużo świeższe twarde opony i notował najszybsze okrążenia w wyścigu. Warto też odnotować, że były mistrz Włoskiej F4 i FRECA został najmłodszym kierowcą, który prowadził w wyścigu F1. Niestety tempo Srebrnych Strzał nie pozwalało na utrzymanie się w walce, przez co 18-latek stracił ostatnią okazję na pobicie rekordu Maxa Verstappena z GP Hiszpanii 2016.
Trzeba podkreślić, że na torze Suzuka w ekipach z Maranello i Brackley cały czas czegoś brakowało. Jeśli myślą oni o walce z McLarenem i Maxem Verstappenem z Red Bulla, to muszą wykonać krok naprzód. Dziś nie pomogła nawet odwrócona strategia Lewisa Hamiltona. 7-krotny mistrz świata szybko rozprawił się z Isackiem Hadjarem i zbliżył się do głównych rywali na twardych oponach. Jednakże stint na pośredniej mieszance nie był aż tak dobry, aby Brytyjczyk mógł poprawić swoją 7. lokatę.
Kolejne pochwały dla Hadjara, Albona i Bearmana
Isack Hadjar drugi raz z rzędu zaliczył świetne kwalifikacje, notując 7. wynik. W wyścigu nie udało mu się zatrzymać Lewisa Hamiltona z Ferrari, ale raczej sam nie liczył na to w wyścigu. Dla niego celem było pokonanie Alexandra Albona z Williamsa i Olivera Bearmana z Haasa, a także innych kierowców ze środka stawki. Ta sztuka się udała i zawodnik Racing Bulls, tym razem z dobrą strategią, wywalczył pierwsze punkty w F1 i to od razu 4.
Swoją dobrą formę potwierdzili też Taj i Brytyjczyk, którzy znów znaleźli się w Top 10. Albon po raz trzeci w sezonie umieścił ekipę z Grove w punktowanej strefie. Natomiast Bearman zrobił to po raz drugi z rzędu, co pokazało, że pozbierał się po falstarcie z Australii, kiedy to się rozbijał. Wspomniana trójka nie mogła liczyć na nic więcej bez kar i awarii u rywali z czołówki. Po prostu zrealizowali plan, nie dali się ograć Alonso, Tsunodzie, Gasly’emu czy Sainzowi, którzy skończyli za punktami.
Sporo punktów dla McLarena w GP Japonii
Po raz trzeci to stajnia z Woking była najlepsza w tym roku. Drugie miejsce Lando Norrisa i trzecie Oscara Piastriego pozwoliło wywalczyć 33 punkty. To pozwala McLarenowi umocnić się na prowadzeniu w „generalce”. Z dużej zdobyczy zadowoleni mogą być też w Red Bullu (25), Ferrari i Mercedesie (po 18). Poza nimi punkty zdobyły też Racing Bulls (4), Williams (2) i Haas (1).
Więcej oczekiwaliśmy od Tsunody i Lawsona
Wymieniona dwójka zamieniła się miejscami w F1. Yuki Tsunoda wskoczył do Red Bulla, a Liam Lawson wrócił do Racing Bulls. Po sesjach treningowych była nadzieja na to, że obaj mogą powalczyć o punkty, mimo ograniczenia czasowego w nowych dla siebie bolidach.
W kwalifikacjach Nowozelandczyk i Japończyk uplasowali się na pozycjach nr 14 i 15, ale awansowali o jedną pozycję kosztem Sainza. Hiszpan otrzymał cofnięcie o 3 miejsca za przyblokowanie Hamiltona w Q2. Sam start lepiej wyszedł Tsunodzie, który próbował trzymać się blisko grupy walczącej o punkty, ale przez utknięcie za Pierre’em Gasly’m tracił sporo czasu. Po pit stopach przeskoczył Francuza, ale nie udało się podciąć Alonso i właśnie za nim samuraj musiał spędzić resztę zawodów. Dwunaste miejsce i 3 sekundy do punktów nie wygląda źle. Jest lepiej niż w przypadku 2 rund Lawsona w Red Bullu, ale przy zwycięstwie Verstappena wygląda to kiepsko.
Natomiast drugi z wymienionych wychowanków Red Bulla dojechał na odległym 17. miejscu. W jego przypadku przedłużenie stintu nie pomogło. Nawet miękkie opony na koniec nie pozwoliły mu nawiązać walki. Zatem Tsunoda i Lawson mają nad czym pracować przed kolejnym Grand Prix. Tutaj o wszystkim przesądziły kwalifikacje, ponieważ w wyścigu było niezwykle trudno wyprzedzać.
Klasyfikacje generalne po GP Japonii: Norris już tylko z punktem przewagi
Max Verstappen po zwycięstwie odrobił do Brytyjczyka aż 7 punktów. Obecnie Holender traci tylko „oczko” do Lando Norrisa, co stawia tego drugiego pod dużą presją przed kolejnym Grand Prix. Za nimi na trzecie miejsce awansował Oscar Piastri, który traci już 13 punktów do zespołowego kolegi z McLarena. Za Australijczykiem, na 4. miejscu, plasuje się George Russell, który po 2 podiach musiał tym razem zadowolić się 5. lokatą w wyścigu o GP Japonii. Pozostali zawodnicy mają dość wyraźne straty do tej czwórki.
Natomiast w klasyfikacji konstruktorów McLaren odjechał Mercedesowi już na 36 punkty. Co ciekawe, Max Verstappen w pojedynkę umieścił Red Bulla na 3. miejscu i traci wcale nie tak dużo do Srebrnych Strzał, bo 14 „oczek”. Dalej z duża stratą widać Scuderię Ferr
Klasyfikacja generalna F1 2025
Czas na GP Bahrajnu
Już za niespełna tydzień Formuła 1 przeniesie się na Bliski Wschód, na tor Sakhir. To tam w dniach 11-13 kwietnia rozegrany zostanie czwarty weekend wyścigowy w tym sezonie. Rywalizacja powoli nabiera tempa. W każdym dotychczasowym Grand Prix mieliśmy innego zwycięzcę. Max Verstappen pokazał w GP Japonii, że można rzucić wyzwanie McLarenowi. Wciąż jednak to Lando Norris i Oscar Piastri wydają się faworytami rywalizacji w Bahrajnie. Jednakże część ekip dostarczy tam pewne poprawki, co może nieco wpłynąć na układ sił i pomóc zniwelować stratę do aktualnych mistrzów świata wśród konstruktorów.
Kalendarz F1 2025
Wyniki wyścigu o GP Japonii F1 2025
Fot. FIAAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!