Pucharowe spotkanie Birmingham Brummies z Redcar Bears wywołało kontrowersje na angielskiej ziemi. Po poważnym wypadku Jordana Stewarta, mecz został przerwany, a wynik niezaliczony. Jake Allen stwierdził, że ten tor nie nadawał się do jazdy.
Wczoraj było zaplanowane spotkanie w ramach Pucharu Championship. Na Perry Barr Stadium, Birmingham Brummies gościli zespół Redcar Bears. Mecz został opóźniony z uwagi na pracę torowe, gdyż rzekomo był on w fatalnej kondycji. Po tejże przerwie, obie strony rozegrały dziewięć biegów, gdzie dziesiąty przyniósł ze sobą bardzo przykre skutki.
Tuż po starcie, na pierwszym łuku doszło do kontaktu pomiędzy Valentinem Grobauerem oraz Jordanem Stewartem. Niemiec uderzył z impetem w bandę, kiedy Australijczyk uderzył ciężko ciałem o nawierzchnie owalu. Natychmiast zostały podjęte działania przez lekarzy, którzy znajdowali się na stadionie. Po pewnym czasie, Grobauer wstał o własnych nogach, ale Stewart ciągle wymagał opieki medycznej. Zawodnik Redcar Bears został odwieziony do szpitala, a jak wiadomo z relacji świadków, odczuwał on znaczny ból w okolicach obojczyka. Mecz został przerwany z uwagi na brak karetki na stadionie, a wynik nie został zaliczony. Wynosił on 23-31 na korzyść „Misiów” z Redcar. Właśnie po tym spotkaniu, na Twitterze wybuchła burza. Głos w tej sprawie zabrał nawet Darcy Ward.
Jak można wyczytać z komentarzy pod postem byłego żużlowca, obserwatorzy skarżyli się na słabe przygotowanie toru przez gospodarzy. Jake Allen, zawodnik biorący udział w tym meczu, powiedział: – Ten tor nie nadawał się do jazdy. Nie mieli odpowiedniego sprzętu do jego przygotowania. Nie mówiąc już o tym, jak niektórzy żużlowcy na niego narzekali.
Informowaliśmy już wcześniej o włamaniu na stadion w Birmingham, gdzie ucierpieniu uległy polewaczki i maszyny, które mają wspomóc toromistrza w ułożeniu odpowiedniego owalu na spotkanie. Wygląda na to, że Brummies nie zdołali jeszcze odpowiednio siebie wyposażyć po tych wydarzeniach. W jednym z ujęć wykonanych podczas tego spotkania widać, jak dużo kurzu unosiło się nad nawierzchnią: Nie można zapominać, że tor nie był używany przez ostatnie osiemnaście miesięcy: – Pracowaliśmy nad nim w pocie czoła, ale ciężko było go idealnie przygotować bez odpowiedniego sprzętu. Nasze maszyny są nadal w remoncie, a jeden z traktorów uległ awarii – Opowiada Laurence Rogers, szef Birmingham Brummies, na stronie internetowej.
Z uwagi na brak regulaminowych dziesięciu biegów, wynik nie może zostać zaliczony, a drużyny spotkają się w innym terminie. Przynajmniej teoretycznie, bo Redcar Bears, w swoim oświadczeniu, zadeklarowały chęć walki z organizatorami ligi, aby zaliczyli oni wyniki z pierwszego spotkania: – Wystosowaliśmy prośbę do SCB (organizatora dod. red.), aby wynik z pierwszego spotkania został zaliczony. Mecz został odwołany przez opóźnienie spowodowane pracami torowymi. Redcar Speedway jest tylko ofiarą niedopatrzenia gospodarzy. Rozumiemy, że mogą przydarzyć się błędy, ale każdy powinien ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Pewnym było, że po dziesięciu biegach Redcars prowadzili by przynajmniej ośmioma punktami – Możemy przeczytać w oświadczeniu, które znajduje się na stronie internetowej drużyny. Wiemy też z niego, że zawodnicy zgłaszali swoje pretensje do toru od samego początku.
Klub poinformował o stanie zdrowia Jordana Stewarta. Australijczyk będzie musiał przejść operacje obojczyka oraz barku. Niewiadomo kiedy powróci on do walki na torze. Z uwagi na jego kontuzję, Ipswich Witches musi podejmować Wolverhampton Wolves w osłabieniu.
źródła: strony internetowe Birmingham Brummies i Redcar Bears
Oferta na PGE Ekstraligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!