We wtorek, 8 września odbył się mecz pomiędzy drużyną MRGARDEN GKM-u Grudziądz a Motorem Lublin. Dla zespołu znad Bystrzycy był to niezwykle ważny mecz w kontekście walki o fazę play-off. „Koziołki” nie zdołały jednak pokonać gospodarzy i bardzo utrudniły sobie szanse na wejście do najlepszej czwórki.
O meczu w Grudziądzu, przygotowaniach do niedzielnego spotkania przeciwko RM SOLAR Falubazowi Zielona Góra i planach na przyszłość porozmawialiśmy z menedżerem lubelskiej ekipy Jackiem Ziółkowskim.
Przemysław Pielecha, speedwaynews.pl: Co poszło nie tak w Grudziądzu? Dlaczego Motor Lublin przegrał ten mecz?
Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin: Nasi zawodnicy pojechali po prostu słabo. Liderzy (Žagar, Łaguta i Michelsen) przywieźli w piętnastu startach łącznie tylko dwie trójki. Wielka szkoda, bo dzień później Betard Sparta Wrocław pokazała, że Grudziądz jest po prostu słabą drużyną. GKM nie wygrał z nami meczu. My ten mecz przegraliśmy sami ze sobą.
– Jaka była atmosfera w drużynie po tak niekorzystnej porażce?
– Atmosfera była dobra. Chłopaki nie mieli do siebie pretensji, bo wiadomo, że każdy jechał na sto procent swoich możliwości. Niestety była to druga przegrana z rzędu, ale jak to mówią, do trzech razy sztuka.
– O ten pierwszy mecz też chciałem spytać. Problemem był źle przygotowany tor?
– Tor był przygotowany tak jak zawsze. Kontaktowaliśmy się z lotniskiem w Dęblinie, aby dowiedzieć się, jakie są prognozy pogody. Miało nie padać ani przed, ani po meczu. Ostatecznie deszcz spadł, ale taki jest świat i nic na to nie poradzimy.
– Czy Grzegorz Zengota wystąpi w niedzielnym meczu przeciwko RM SOLAR Falubaz Zielona Góra?
– Nie. Grzesiek nie jeździł dwa lata i uważam, że jest to za wcześnie. Cieszę się bardzo z jego powrotu do ścigania, ale moim zdaniem potrzebuje jeszcze dwa, może trzy tygodnie, aby być gotowym do odjechania zawodów. Na ten moment cieszmy się, że w ogóle wrócił on do ścigania. Moim zdaniem będą jeszcze z niego ludzie i życzę mu z całego serca, aby w następnym sezonie zdobywał same trójki.
– Można na tę chwilę wywnioskować jakiś największy atut Grześka? Może jest to refleks?
– Ciężko powiedzieć. Refleks można sprawdzić, gdy kilku zawodników jedzie spod taśmy. W tych czasach zawodnicy nie ścigają się tak jak kiedyś. Aktualnie ścigają się oni pojedynczo ze stoperem. Czasy się zmieniły i niestety nie wygląda to tak jak 20 lat temu. Dlaczego? Bo jest to niebezpieczne. Chciałbym dodać, że oglądało mi się jazdę Zengiego z przyjemnością, ale na pewno nie zdecydowałbym się nominować go do składu. Na ten moment cieszmy się, że w ogóle powrócił na motocykl żużlowy.
– Skoro nie pojedzie Zengota, to będzie to Miesiąc czy Jamróg?
– Na razie jeszcze nie wiem. Zadecyduję o tym po piątkowym treningu. Na tę chwilę obaj zawodnicy prezentują podobną formę, a o pochopną decyzję nie ciężko.
– A może Oskar Bober?
– Nie ma tematu Oskara w kontekście walki o skład.
– Jeżeli ktoś ze wspomnianej wcześniej pary Jamróg/Miesiąc pierwszy bieg pojedzie słabo, to będą go zastępować juniorzy?
– Nie, ponieważ widzieliśmy, jak skończyło się to w Grudziądzu. Zarówno Trofimow, jak i Lampart przywieźli okrągłe zero.
– Wiadome jest, że niedzielny mecz będzie arcyważny w kontekście walki o fazę Play-off. Jeśli Eltrox Włókniarz Częstochowa przegra mecz z Unią Leszno, to pańska drużyna ma nadal szansę na wejście do najlepszej trójki. Ile odbędzie się treningów przed tym meczem?
– Przed meczem z Falubazem odjedziemy dwa treningi.
– Jak oceni pan tegoroczny sezon? Został jeszcze jeden mecz, ale chodzi mi o ogólne przemyślenia, jakie przychodzą Panu na myśl.
– Na ogólną ocenę jest jeszcze za wcześnie, ale spojrzałbym na to z tej strony. W zeszłym roku wygraliśmy tylko cztery mecze, a w tym roku wygraliśmy już siedem. Jest szansa, aby ta liczba wzrosła do ośmiu, a to jest już dwa razy lepszy wynik. Zwycięstwa te były między innymi z takimi drużynami, jakich nie udało nam się pokonać w zeszłym sezonie: Leszno, Wrocław, Częstochowa. Mam nadzieję, że uda się wygrać z Falubazem za trzy punkty, bo wiem, że stać na to nasz zespół.
– A jeśli miałby pan określić sezon 2020 jednym słowem, to co to byłby za wyraz?
– Totolotek.
– Myśleliście o sprowadzeniu „gościa” z pierwszej ligi?
– Nie. Nie po to buduje się drużynę i podpisuje kontrakty z zawodnikami, aby przy pierwszej lepszej okazji wymienić go na dobrze jadącego żużlowca z pierwszej ligi. Zamysł „gościa” był inny, ale niestety inne kluby z PGE Ekstraligi zaczęły wykorzystywać ten zapis w regulaminie do łatania dziur w zespołach.
– Czy wie pan, jakie są cele transferowe klubu znad Bystrzycy?
– Nie wiem. O to trzeba pytać Prezesa Jakuba Kępę.
– Ostatnie pytanie, ale myślę, że bardzo oczekiwane wśród kibiców. Czy będzie pan kontynuował rolę menadżera zespołu Motoru Lublin w sezonie 2021?
– Nie. Jestem po prostu tym zmęczony. Problem jest w tym, że ja normalnie pracuję. Weźmy przykład wtorkowego spotkania. Wróciliśmy z Grudziądza o trzeciej rano, a ja miałem na siódmą do pracy. Nie mogę pozwolić sobie na zrezygnowanie z niej, dlatego moja decyzja odnośnie do następnego sezonu jest taka, a nie inna.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!