Pierwszy miesiąc rywalizacji w sezonie 2020 za nami. Można wysnuć już wstępne stwierdzenia oraz podsumowania. Na pewno śmiało można przypisywać Roberta Lamberta do kategorii „Objawienie sezonu”.
O możliwościach i talencie Lamberta pisaliśmy, zresztą nie tylko my, wielokrotnie. Jak na razie zawodnik PGG ROW-u Rybnik jest największym odkryciem tego sezonu, choć za nami dopiero pierwszy miesiąc rywalizacji. W PGE Ekstralidze wystąpił on w 30 wyścigach, w których wywalczył 62 punkty i jeden bonus, a tylko trzy biegi (plus jedno wykluczenie) kończył na niepunktowanej pozycji. Do tego świetnie spisuje się w rozgrywkach TAURON Speedway Euro Championship.
Wielokrotnie pozytywnie o drzemiącym w Brytyjczyku potencjale wypowiadał się dziennikarz stacji Eleven Sports – Marcin Kuźbicki, którego zagadnęliśmy, czy spodziewał się, że określony przez jednego z naszych korespondentów mianem „LAMBOrghini” żużlowiec tak „wystrzeli” w tym sezonie. – Zależy, kiedy. Gdyby ktoś 2 lata temu powiedział mi, że Lambert w 2020 będzie jeździł tak, jak jeździ,w ogóle nie byłbym zaskoczony. Natomiast po minionym sezonie, nie ukrywam, nie spodziewałem się aż takiego wystrzału. Robert w zeszłym roku zaliczył lekki regres, nie zachwycał tak, jak w poprzednich latach. Często brakowało mu nie tylko sprzętu, ale też charakterystycznej dla niego zadziorności na torze, na co wpływ miały m.in. kontuzje. Ale, jak widać, dołek był chwilowy.
Sportowa „przemiana” Lamberta jest mocno zauważalna. Z ligowego przeciętniaka w barwach Motoru Lublin stał się on liderem PGG ROW-u Rybnik i czołowym zawodnikiem PGE Ekstraligi. W kuluarach przebąkiwało się, że może to być kwestia jednego czy dwóch świetnie jadących silników od Ashleya Hollowaya. Czy faktycznie w tym może tkwić klucz do tegorocznego sukcesu Lamberta? – Na pewno trafił ze sprzętem, co pozwoliło mu odzyskać radość z jazdy i przywróciło pewność siebie na torze. Fizycznie również wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Czy bardziej pomogło nowe otoczenie, czy zmiana podejścia samego zawodnika, czy po prostu wreszcie ma silniki adekwatne do jego umiejętności – ciężko stwierdzić, pewnie wszystko po trochu.
22-latek jest typem zawodnika, który lubi być zapracowanym. Przed dwoma laty urodzony w Norwich żużlowiec jako jedyny na świecie odjechał ponad sto imprez! Niewiele mniej startów miał w ubiegłym roku. Zapytaliśmy Marcina Kuźbickiego, czy znaczenie na tak dobrą postawę może mieć także m.in. mała liczba startów, która sprawia, że organizm ma więcej czasu na regenerację i odpoczynek. – Na pewno ma, sam potwierdził to ostatnio w wywiadzie dla Eleven Sports. Robert w poprzednich sezonach był jednym z najbardziej zapracowanych zawodników na świecie, ale być może miało to na niego gorszy wpływ, niż się wydawało. Ciągłe starty i jazda z niezaleczonymi kontuzjami musiały powodować zmęczenie materiału. Robert przyznał po piątkowym meczu, że teraz startuje wypoczęty, nie musi podróżować, ma więcej czasu na treningi i regenerację, co przekłada się na jego dyspozycję na torze.
Niemalże każdy zawodnik, niezależnie od tego, jak świetnie jest przygotowany do sezonu, prędzej czy później złapie jakiś chwilowy dołek. Czy Lambert może być tym jeźdźcem, który utrzyma swoją dyspozycję do końca sezonu, czy jednak także i u niego przyjdzie w pewnym momencie „załamanie”? – Nie widzę przeszkód, pod warunkiem, że ominą go kontuzje, co przy mniejszej liczbie startów jest na szczęście bardziej prawdopodobne niż w poprzednich latach. To ważne, bo Robert jeździ nie tylko bardzo szybko, ale też mega brawurowo. Jego przejścia tuż za tylnym kołem przeciwnika wyglądają ryzykownie, ale świadczą o wielkiej pewności siebie. Życzę mu utrzymania dyspozycji do końca sezonu, bo ogląda się go niesamowicie.
Za nami dwa z pięciu finałów TAURON Speedway Euro Championship. Robert Lambert z dorobkiem dwudziestu czterech punktów zajmuje drugie miejsce i do lidera, Leona Madsena, traci tylko dwa „oczka”. Utrzymanie takiego stanu rzeczy dałoby mu nie tylko srebrny medal indywidualnych mistrzostw Europy, ale również przepustkę do Speedway Grand Prix na rok 2020. Na koniec zapytaliśmy Marcina Kuźbickiego, czy Lambert utrzyma miejsce w TOP 3. A jeśli uda mu się zająć miejsce premiowane awansem do GP '21, to czy ta przepustka jest mu potrzebna, czy lepiej byłoby jednak ustabilizować swoją formę i tym samym z tego miejsca zrezygnować? – Moim zdaniem wywalczy. A jeśli załapie się do przyszłorocznego Grand Prix, to powinien korzystać, ma już doświadczenie z sezonu 2019 i na pewno tym razem poszłoby mu lepiej. „Stabilizacja formy” w żużlu to trochę mgliste pojęcie, biorąc pod uwagę, jak dużą rolę odgrywa sprzęt. Skoro wszystko gra i są wyniki, to trzeba korzystać.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!