Indywidualny Mistrz Europy nie ukrywa, że obecna sytuacja w świecie sportu odbija się na nim negatywnie. Chciałby regularnie trenować i przygotowywać się do inauguracji PGE Ekstraligi, a pozostaje zamknięty w domu.
– Cała ta sytuacja z koronawirusem sprawia, że czuję się niespokojny, pewnie jak wszyscy żużlowcy. Jedyne, co chcesz robić o tej porze to jeździć na motocyklu, a jest to niemożliwe. Najgorsze jest nie tylko to, że nie wiesz, kiedy będziesz mógł się ścigać i kiedy wrócą ligi, ale także kwestie finansowe. Oczywiście, nie wszystko kręci się wokół pieniędzy, ale ludzie muszą zrozumieć, że sporo zainwestowaliśmy i wydaliśmy w przygotowanie do sezonu. Teraz sami nie wiemy, kiedy będziemy regularnie zarabiać i to nie tylko mój problem, ale także i kolegów. To dziwna sytuacja… – mówi Mikkel Michelsen na antenie Eleven Sports w magazynie „Call Live”.
Aktualny czempion Starego Kontynentu zdołał już rozpocząć tegoroczny sezon. Ma za sobą sesję treningową m.in. w Ostrowie Wielkopolskim oraz w Rawiczu. 28 marca miał wziąć udział w Memoriale Edwarda Jancarza w Gorzowie Wielkopolskim, a także w kilku treningach punktowanych Speed Car Motoru Lublin. – O tej porze zawsze masz ustalony schemat. Wstajesz, idziesz na siłownię, przestrzegasz diety, trenujesz na motocyklu. W tym momencie nie możemy zrobić nic. Nie chciałbym mówić, że działa to negatywnie na moją motywację, ale tak właśnie niestety jest. Czujesz się niespokojny siedząc cały czas zamknięty w domu. Chcesz wyjść, spotkać się ze znajomymi i cieszyć się normalnym życiem, a jest to niemożliwe.
Mikkel Michelsen w ramach przygotowań do sezonu udał się ze swoim polskim zespołem na dwa obozy przygotowawcze. „Koziołki” do rozgrywek przygotowywały się w miejscach, które teraz walczą z koronawirusem. Żużlowiec nie ukrywa, że w związku z tym otrzymał wiele wiadomości. – Po powrocie naszej drużyny z Włoch i Hiszpanii dostałem mnóstwo wiadomości. Musimy jednak pamiętać, że tam to wszystko się dopiero zaczynało. Polecieliśmy do Bergamo i stamtąd pojechaliśmy na narty, a teraz to właśnie tam jest najgorsza sytuacja w Europie. Oczywiście, po powrocie o tym wszystkim myślałem i nie wychodziłem przez dwa tygodnie z domu, choć nie miałem niepokojących objawów. Pojawiały się jednak myśli, aby zrobić sobie badania. Poczytałem jednak o koronawirusie, że objawia się on od dziesięciu do czternastu dni od momentu zachorowania. Cały czas czuję się bardzo dobrze, nie mam żadnych problemów zdrowotnych, a reszta drużyny też jest zdrowa.
Wielu żużlowców zdecydowało się powrócić do swoich krajów i tam oczekiwać na poprawę sytuacji. Michelsen postanowił, że on ten trudny okres przeczeka w naszym kraju, a konkretniej w Rybniku. – W mojej sytuacji postanowiłem, że zostanę w Polsce. Nawet duńskie władze sugerowały, aby osoby, które mieszkają poza krajem pozostały w swoich obecnych miejscach zamieszkania. Dla mnie w tej sytuacji było lepsze, aby zostać, ponieważ nie wiemy, kiedy zostaną otwarte granice, kiedy zacznie się liga i w jak kłopotliwej sytuacji znajdą się inni żużlowcy, którzy wrócili do swoich krajów. Co, jeśli będą granice wciąż zamknięte? Dlatego postanowiłem tu zostać, choć pewnie lepiej byłoby, abym był teraz z rodziną, lecz nie ukrywam, że moje myśli skierowane są teraz na ściganie. Więc, gdy tylko będzie możliwy powrót do żużla, to jestem gotowy!
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!