Szymon Kowalczyk jest kolejnym speedrowerzystą, którego w sezonie 2020 nie ujrzymy w rozgrywkach ligowych. Ostrowianin na razie zawiesza ściganie na rok czasu, ale nie wie co dalej.
Aktualna przerwa międzysezonowa to istny wysyp informacji o zawodnikach, którzy zawieszają lub kończą ściganie w lewo na mniejszych torach. Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach informację o zakończeniu kariery przekazali m.in. Michał Sassek oraz Bartosz Grabowski (obaj LKS Szawer Leszno) czy Marcel Krzykowski, który zamierza skupić się w najbliższych miesiącach na czarnym sporcie, gdzie będzie ścigał się w barwach OK Bedmet Kolejarzu Opole. Do tego grona dopisać można ostrowianina Szymona Kowalczyka, który ostatnio ścigał się dla świętochłowickiego Śląska.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): Jakbyś podsumował sezon 2019 w swoim wykonaniu? Mam tutaj na myśli zarówno twoje występy ligowe, ale także i te w turniejach oficjalnych.
Szymon Kowalczyk (MS Śląsk Świętochłowice): – Jeśli chodzi o moją dyspozycję to oceniam go bardzo pozytywnie. Nie każdy potrafi być w formie przez cały rok, a ja do takich zawodników należę. Początek sezonu w moim wykonaniu był obiecujący. Dobre wyniki w lidze oraz Pucharze Polski pokazały, że jeśli będę szedł dalej obraną ścieżką treningową to mogę liczyć się na Mistrzostwach Świata. Niestety, po kilkunastu tygodniach treningów przytrafił mi się pech.
– Co takiego się stało?
– Złamałem ramę…
– To faktycznie niezbyt ciekawie.
– Byłem zmuszony szybko kupić nową. Niestety, ale na rynku dostępne były tylko ramy z inną geometrią, niż ta na której jeździłem wcześniej. Pierwszych kilka meczów przeznaczone było na przyzwyczajenie się do nowej sylwetki na rowerze. Bardzo długo nie radziłem sobie szczególnie z na starcie, aczkolwiek po mozolnych próbach i ciężkich treningach udało się dopasować na turniej Best Pairs w Częstochowie. Ostatnie zawody przed imprezą główną, a więc Indywidualnymi Mistrzostwami Świata.
– Indywidualnie udało ci się wywalczyć awans do finału, gdzie zająłeś dziewiąte miejsce. Ponadto wystąpiłeś w Drużynowym Pucharze Federacji, gdzie z kompletem punktów poprowadziłeś biało-czerwonych do złotego medalu. Źle nie było.
– Wydaje mi się, że byłem w najlepszej dyspozycji od lat, o ile nawet nie w całej karierze. We wszystkich eliminacjach, aż do samego finału ocierałem się o komplety. W niektórych nawet udało się je zdobywać. Niestety, to było a mało, aby dostać się do drużyny narodowej na najważniejsze zawody, które obywały się w Toruniu. Do teraz jestem z tego powodu troszkę załamany. Przyszedł czas Pucharu Federacji, gdzie z pozycji rezerwowego wystartowałem czterokrotnie i każdy swój bieg wygrałem. Później nadszedł półfinał, który także padł moim łupem. I nadszedł ten najważniejszy turniej.
– Finał Indywidualnych Mistrzostw Świata w Lesznie.
– Pomimo słabego losowania pól startowych liczyłem, że gdzieś na trasie uda mi się zamieszać w stawce. Niestety, zająłem dziewiąte miejsce i tym tak naprawdę zakończyłem sezon. Po tych zawodach wyjechałem na wakacje, ale w ich tracie przydarzyła się rodzinna tragedia i niestety, nie miałem już czasu na regularny trening. Występowałem tylko w zawodach ligowych i starałem się wykonywać zadania dla drużyny.
– W ostatnich tygodniach zastanawiano się jaki krok poczynisz na sezon 2020. Czy zostaniesz w MS Śląsku Świętochłowice czy jednak skusisz się na powrót do PKS Wiraża Ostrów Wielkopolski. Tymczasem ty planujesz zawieszenie kariery?
– Łącznie miałem trzy możliwości: zostać w Śląsku, wrócić do Wiraża, albo rozważyć jeszcze jedną opcję. To tylko potwierdza, że ten sezon 2019 w moim wykonaniu nie był taki zły. Aczkolwiek tak, na dzień dzisiejszy w sezonie 2020 nie wystartuję w żadnym klubie, a złożyło się na to kilka czynników.
– Zdradzisz nam jakie?
– Wystarczy spojrzeć na to, co władze Federacji „wyprawiały” w ostatnim roku, by mieć dosyć starania się i walczenia o jakiekolwiek cele. Bardzo dziwna decyzja o zawieszeniu Kamila Bielicy na okres połowy sezonu za to, że „sprawił”, iż kibice po jednym z meczów oklaskiwali sędziego. Widziałem wiele sytuacji, które były gorsze lub bardziej wulgarne wobec sędziego i za które pomimo składanych wniosków do Federacji, nie poczyniono kompletnie nic.
– No tak, ta kara dla Kamila była dość kontrowersyjna.
– Tym bardziej, że Kamil od sędziego nie dostał chyba nawet czerwonej kartki. Ba, nawet nie wyraził się źle na temat sędziego. I za co ta kara? Ponadto przedłużanie wyznaczenia sędziego na ostatni mecz ligowy, który decydował o złotym medalu.
– Kolejna sytuacja, która nie przeszła bez echa.
– Wyznaczono stronniczego sędziego, który kilka tygodni wcześniej zmienił swoją decyzję i zabrał złoto mistrzostw świata najlepszemu zawodnikowi tych zawodów, którym był reprezentant Śląska Świętochłowice. Nie można też zapomnieć o nałożeniu kar na kluby za to, że zawodnicy nie stawili się na mistrzostwach Polski, a później zmiana decyzji i nałożenie kar bezpośrednio na zawodników, którzy jak w moim przypadku zostali zgłoszeni do zawodów przez klub, wbrew swojej woli. Mógłbym tutaj jeszcze wspomnieć o braku wyciągnięcia konsekwencji wobec zachowania selekcjonera czy nieodpisywanie na pisma składane odnośnie zachowań zawodników czy działaczy. To jednak nie ma sensu. Najgorsze jest to w tym wszystkim, że to nie jest moja opinia, tylko większości zawodników, którzy mimo wszystko kochają speedrower i ze względu na to, że jeszcze jeździć to nie będą prezentować swojego zdania, by się nie narazić.
– Na karę bardzo łatwo sobie zapracować. Wracając do wątku o zawieszeniu kariery, nie zobaczymy cię na torze w ogóle czy masz zamiar ścigać się na przykład w 1. lidze czy turniejach oficjalnych, towarzyskich?
– Jestem zawodnikiem, który musi trenować, aby się liczyć. Ja niestety w tym roku nie będę miał tyle czasu co w ostatnich sezonach. A jeździć i wozić ogony to nie jest w moim stylu, dlatego też właśnie podjąłem taką decyzję jeśli chodzi o ściganie w lidze. Co z innymi turniejami? Nie mam pojęcia. Rok jest długi, a życie przewrotnie różnie może się poukładać.
– A co dalej?
– Być może wrócę w 2021 roku, a może będzie tylko turniej pożegnalny i tyle. Zobaczymy.
– Wielu zawodników uzależnia swoje dalsze starty od tego w jakim schemacie ligowym będzie jeździła nasza ekstraliga. Te, które wprowadzono uważane są za niekorzystne i wielu mówi otwarcie, że będzie zjeżdżała z torów, bo jazda z młodymi chłopakami nie bardzo ich interesuje.
– To tak naprawdę kolejny powód dla którego nie będę jeździł. Federacja na początku nie zamierzała w ogóle poruszyć dyskusji z klubami i zawodnikami. Uczyniła to tak naprawdę dopiero po burzy, która wynikła po publikacji komunikatu o rewolucji. Było głosowanie i groźby kar za oddanie głosu i nie wystartowanie później w lidze.
– Ze sportu jednak nie znikasz. Będziesz obecny w innej roli.
– Planuję w tym roku złapać za gwizdek, bowiem widząc co robią sędziowie w naszym sporcie i jak dużo jest z tym kontrowersji to chciałbym wykorzystać swoje doświadczenie i zacząć sędziować mecze ligowe. Potrafię na każdą sytuację spojrzeć z boku i wydaje mi się, że nadam się do tej roli.
– Dziękuję Szymonie za rozmowę. Wierzę, że uda nam się spotkać na którymś z obiektów.
– Również dziękuję. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, z którymi miałem okazję się ścigać przez te wszystkie lata za rywalizację i do zobaczenia.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!