Krzysztof Lewandowski jest kolejnym zawodnikiem młodego pokolenia, którego w sezonie 2019 oglądaliśmy w klasie 250cc. Wiemy już, że żużlowiec kończy starty w tych rozgrywkach i całkowicie przerzuca się na „pięćsetki”.
Młody adept sportu żużlowego w zawodach klasy 250cc reprezentował barwy GTM Startu Gniezno, choć jest wychowankiem BTŻ-u Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, był to bardzo trafiony pomysł, aby przejść do klubu z pierwszej stolicy Polski w ramach wypożyczenia. Teraz rozważa kolejne oferty – już na „pięćsetkach”.
Konrad Cinkowski, speedwaynews.pl: – Twoja przygoda z „czarnym sportem” rozpoczęła się od mini żużla. Skąd w ogóle u Ciebie zainteresowanie żużlem i chęć spróbowania swoich sił w tym sporcie?
Krzysztof Lewandowski, zawodnik GTM Startu Gniezno: – Moje zainteresowanie żużlem sięga już czasów, gdy byłem malutkim chłopcem. Tata wraz z dziadkiem zabierali mnie na mecze Polonii Bydgoszcz. Pewnego dnia, gdy miałem dziewięć lat, rodzice powiedzieli, że wezmą mnie w jedno miejsce, ale aż do bramy stadionu nie zdradzali mi nic. Były to zawody mini żużlowe. Po nich razem z rodzicami wybraliśmy się – jak się później okazało – do mojego trenera, Jacka Woźniaka, aby zapytać o szczegóły początków z „czarnym sportem”. Trener wyraził zgodę, abym spróbował i przyjął mnie do szkółki.
– Jak rodzina zareagowała na wieść, że chcesz uprawiać sport, ale nie piłkę nożną, siatkówkę czy lekkoatletykę, a właśnie żużel?
– Pomimo tego, że to właśnie tata zapoczątkował żużel w moim życiu, to właśnie tata był… najbardziej oporny. Dosyć niedawno opowiadał mi, że miał dużą nadzieję, że po pierwszym treningu odpuszczę. Ostatecznie jednak się zgodził i razem z mamą podpisali odpowiednie dokumenty.
– Jakimi sukcesami w klasie 85-125cc możesz się pochwalić?
– Myślę, że sukcesy w mini żużlu są dość obfite, a mianowicie: 3-krotny Drużynowy Mistrz Polski (rekord, ponieważ żaden mini żużlowy klub nie uczynił tego przez trzy lata z rzędu), 2-krotny wicemistrz Polski Par Klubowych oraz brązowy medal Pucharu Polski Par Klubowych. Indywidualnie niestety, nie stanąłem na podium, a miałem duże szansę, aby zostać wicemistrzem Polski. Jednak stres wziął górę i w przedostatnim wyścigu zaliczyłem upadek na prowadzeniu, po którym wycofałem się z zawodów.
Krzysztof Lewandowski (kask czerwony) podczas zawodów Nice Youth Development Series 250cc w Ostrowie Wielkopolskim
– W maju ubiegłego roku wywalczyłeś licencję „Ż” w klasie 250cc. Jeśli się nie mylę, to debiutowałeś w niej w dość ważnych zawodach, bowiem w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Jakie to było dla Ciebie przeżycie i skąd w ogóle pomysł, aby bez jakiegokolwiek doświadczenia ścigać się od razu w IMŚ?
– Tak, dokładnie. To było niesamowite przeżycie, jednak różnica sprzętu była dosyć duża i wiedziałem również o tym, że większość zawodników jest bardzo doświadczona. Pomysł nadały władze klubu Start Gniezno. Pan Prezes wysłał zgłoszenie, więc byłem bardzo zadowolony, że mam szansę wystartować w zawodach tak wysokiej rangi.
– Jeszcze kilka imprez w klasie 250cc zaliczyłeś w ubiegłym roku. Trudno było to łączyć z jazdą na mini żużlu? Mam tutaj na myśli moc silnika, sylwetkę i ewentualne „złe nawyki”.
– Tak, było to dość problematyczne, ale trener dwa tygodnie przed zawodami organizował trening na mini torze, abym się ,przestawił”. Jednak myślę, że mi to trochę pomogło, ponieważ ze względu na różnice prędkości, mogliśmy testować takie przełożenia, jakich nie próbowałbym wcześniej.
– W tym sezonie ścigałeś się już tylko na 250cc. Skąd pomysł, aby trafić do Startu Gniezno, a nie startować w BTŻ Bydgoszcz i czy to był jedyny kierunek rozważany przez Ciebie?
– Na taki pomysł wpadł trener i już po zdaniu licencji zostałem wypożyczony do Startu Gniezno. Razem z rodzicami zaufaliśmy trenerowi i nie wyszło nam to na złe. Mogłem regularnie trenować i poznawać budowę motocykla razem z klubowym mechanikiem.
– Ósme miejsce w Pucharze Ekstraligi i szóste w Pucharze Polski. Czy takie wyniki Cię zadowalają, czy jednak czujesz niedosyt spowodowany tak dalekim miejscem od podium?
– Nie mogę powiedzieć, że mnie to satysfakcjonuje, bo wtedy bym skłamał. Cały czas byłem w czołówce, jednak popełniałem dużo błędów, tak samo jak miewałem problemy sprzętowe. Jednak głównie przez własne błędy wylądowałem na tak niskiej lokacie. Razem z teamem traktowaliśmy to jako zabawę, bowiem cały czas trenowałem na ,pięćsetce”. Często również jechałem na zawody bez treningu.
– Jabłoński, Paluch, Przyjemski, Ratajczak… Byli w Twoim zasięgu, czy mieli taką przewagę, że nie było szans, aby ich „ukłuć”?
– Zawsze są takie szanse. Raz ja byłem lepiej spasowany do toru, raz oni. Jeśli chodzi o sprzęt, to tak naprawdę jeden z wymienionych miał lepszy ode mnie.
– Jesteś z rocznika '05, co oznacza, że w przyszłym roku możesz zdawać licencję żużlową w klasie 500cc. Czy to znaczy, że będziesz starał się do niej podejść?
– Tak, oczywiście. Przygotowania do licencji trwają już od zakończonego sezonu. Mamy w planach bardzo szybki wyjazd na tor, aby po zdaniu licencji w możliwie najkrótszym terminie zaliczyć dobry debiut.
Jest duże prawdopodobieństwo, że w przyszłym roku Lewandowski spotka się z Lillem, ale już w zawodach 500cc
– A ile prawdy jest w tym, że będziesz miał to uczynić w barwach Apatora Toruń, a nie Startu Gniezno czy Polonii Bydgoszcz?
– Sporo. Na daną chwilę warunki są najlepsze, a tu warunki są jednymi z najważniejszych, ponieważ muszę pogodzić sport ze szkołą.
– Będziesz chciał łączyć starty w klasie 250cc i 500cc czy już całkowicie skupić się na „pięćsetkach”?
– Nie. Starty w klasie 250cc uważam za zakończone i oddaję miejsce innym, nowym zawodnikom. Skupimy się tylko i wyłącznie na ,pięćsetce”, abym zdobywał doświadczenie, trofea i najważniejsze – tytuły.
– Jak wygląda Twoje zaplecze sponsorskie oraz sprzętowe?
– Właśnie powstał projekt ofert sponsorskich. Zaplecze na ten sezon było dosyć obfite, zarówno jedno jak i drugie. Jednak cały czas je powiększamy, a osoby chętne do współpracy z naszym teamem zachęcam do kontaktu mailowego: fhuewam@gmail.com.
– Czego Ci życzyć na sezon 2020?
– Myślę, że jak najmniej kontuzji i defektów oraz trójek na torze i piątek w szkole (uśmiech).
– Dziękuję za rozmowę. Czy chciałbyś coś dodać od siebie na koniec?
– Również dziękuję. Przy okazji chciałbym podziękować z całego serca rodzicom oraz cioci, a także: panu Markowi S., trenerowi Jackowi, jak i Ewie M., Maciejowi M. oraz Maciejowi L. To bardzo ważne dla mnie osoby, bez których nie byłoby mnie w ,świecie żużlowym”.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!