8 września 2018, po raz pierwszy od dziewięciu lat odbyły się zawody żużlowe w Lipsku. Już w 2017 roku w najliczniejszym mieście Saksonii mieliśmy do czynienia z „zalążkiem” speedwaya. Podczas turnieju sidecarów odjechano bowiem kilka biegów na „pięćsetkach”.
Przez niespełna dziesięć lat Lipsk nie kojarzył się w ogóle z żużlem. W tym słynnym, jednym z największych miast w Niemczech, ostatni raz oficjalnie motocykle zawarczały 15 września 2009 roku. Odbył się wtedy tradycyjny dla tego miejsca Messepokal, czyli tzw. Puchar Targów Lipskich. Zwyciężył wówczas Piotr Świst, tuż przed ś.p. Grzegorzem Knappem. Wspomniany turniej to jeden z wielu, jakie przez laty odbywały się na tym torze. Wielokrotnie rozgrywano zawody w ramach „Sachsenmeisterschaft”, czyli Mistrzostw Saksonii. Starano się wówczas zebrać jak najwięcej zawodników miejscowych oraz tych startujących w Miśni, niedalekiej od Lipska. W latach 80. poprzedniego wieku organizowany był też puchar pracowników budowlanych, który gromadził międzynarodową obsadę. Nierzadko też bywały test-mecze, chociażby z polską reprezentacją. Natomiast w latach 90. i na początku poprzedniej dekady stawiano na sponsorski turniej Mazda-Pokal.
To już jednak historia, wróćmy do tego, co dzieje się teraz, czyli reaktywacji. We wrześniowych zawodach wzięło udział 10 żużlowców, w tym jeden zagraniczny. Początkowo miał to być turniej w ramach Mistrzostw Saksonii, ostatecznie jednak widniał jako Opel – AMZ Pokal. I to jest ten ważny aspekt, firma współpracująca z Richardem Geyerem i Ronnym Weisem (zawodnikami z niedalekiej Miśni) zdecydowała się pomóc w organizacji zawodów żużlowych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w następnych latach rozkwitnie fuzja dwóch saksońskich ośrodków. Już w trakcie wrześniowych zmagań można było zaobserwować plakaty promujące speedway w Miśni.
Oprócz ścigania na „pięćsetkach” zorganizowano również rywalizację sidecarów z cyklu Gespann Masters. To nie pierwsza taka impreza, gdyż w Lipsku ta dziedzina żużla była od zawsze popularna. Prawdopodobnie na całkiem dobry stan toru wpływ miało to, że od 2016 roku właśnie sidecary regularnie goszczą na lipskim owalu. Dodać też należy, że przed reaktywacją spotykali się na wspólnych jazdach żużlowi „oldboje”.
Obie części jesiennego turnieju zdecydowanie mogą napawać optymizmem, choć wydaje się, że sidecary bardziej utkwiły w sercach miejscowych kibiców. Wymowną chwilą była dekoracja, podczas której głównym elementem stało się wyróżnienie zawodników jeżdżących na dwuosobowych maszynach. Ogólnie rzecz ujmując jest to jednak popularna odmiana speedwaya u naszych południowych sąsiadów, rozgrywają oni co roku mistrzostwa kraju w tej klasie.
Sam tor, który mieści się na obiekcie zwanym „Motodrom am Cottaweg” liczy 395 metrów. Jest więc dość długi, ale jednocześnie mocno owalny. Łuki są łagodne, a proste nieco zaokrąglone. Infrastruktura rzecz jasna wymaga lekkiego „odmłodzenia”, ale jak wiadomo nie to jest warunkiem dobrego ścigania. Wewnątrz toru znajduje się teren do uprawiania trialu, na który też w Lipsku mocno stawiają.
Organizatorzy (wśród których jest były żużlowiec klubu z Lipska – Fred Opitz) są zadowoleni i obiecują dalszy rozwój. Ich celem jest rozpowszechnienie informacji o żużlu w mieście, gdyż jak mówią, bardzo wiele osób nie wie, że powrócili do „życia” po dłuższej przerwie. Ponadto wykazują dużą chęć współpracy z innymi ośrodkami. – W przyszłości chcielibyśmy nawiązać współpracę z Polakami, bo to posunęłoby nasz żużel w dobrą stronę, tak jak to było przed laty. Musimy najpierw wykazać wszelkie starania, by ten sport stał się jak najbardziej popularny u nas w mieście – mówił przed wrześniowymi zawodami Kay Dobeck, jeden z miejscowych działaczy.
Na razie nie są znane terminy zawodów żużlowych w nadchodzącym sezonie. Organizatorzy zapewniają, że żużel nie zniknie i następne wydarzenia będą jeszcze bardziej promowane, niż miniony turniej reaktywacyjny.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!