W niedzielę Cellfast Wilki Krosno przegrały pierwszy mecz finałowy aż trzydziestoma punktami. Arged Malesa Ostrów przed rewanżowym spotkaniem jest w lepszej sytuacji. Mateusz Szczepaniak wierzy, że losy dwumeczu wciąż da się odwrócić!
W pojedynku z drużyną Mariusza Staszewskiego najbardziej w zespole Cellfast Wilków zawiódł Mateusz Szczepaniak. Polak do dorobku drużyny dorzucił zaledwie jeden punkt w swoim pierwszym wyścigu. Następnie Mateusz Szczepaniak przywiózł zero i został odstawiony na jeden bieg. Ekipa z Krosna tego dnia była bezradna i Wilki potrzebują cudu, żeby odbić awans w rewanżu – To misja z gatunku trudnych, ale nie mission impossible. Żużel już nie takie akcje widział. Bynajmniej nadziei nie tracimy – powiedział Mateusz Szczepaniak.
Ekipa Ireneusza Kwiecińskiego z całą pewnością zaskoczyła w tym sezonie. Nikt się nie spodziewał aż tak dobrego wyniku po beniaminku. Przypomnijmy, że Wilki stały się drużyną mocniejszą po przyjściu Tobiasza Musielaka oraz Václava Milíka. Zespół z Krosna wygrał rundę zasadniczą i przedarł się do finału. Piękna historia, lecz może zakończyć się brakiem awansu – Każdy z nas naprawdę bardzo chce być w ekstralidze. Mamy fajny tor, który jest “egzotyczny” dla wielu ekstraligowych zawodników i wiemy, że bylibyśmy groźni. Jeśli się nie uda, to będziemy walczyć za rok – dodał Polak dla polskizuzel.pl.
Mateusz Szczepaniak w całym tegorocznym sezonie wykręcił średnią 1,853 pkt./bieg. Z kapitalnej strony zaprezentował się zwłaszcza w dwumeczu półfinałowym ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Polak bardzo dobrze wpasował się w barwy nowej drużyny – Krosno mi się podoba, klub to pełna profeska a kibice to kosmos, więc nie ma sensu zmieniać czegoś dobrego. Dobrze mi tu – zakończył na temat swoich planów na przyszłość 34-latek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!