Jakub Jamróg nie czuł potrzeby do zmiany klubowych barw na sezon 2022. Wychowanek Unii Tarnów przyznaje, że rozmowy rozpoczęły się przed walką w fazie play-off, a decyzja o pozostaniu w Gdańsku nie była trudna do podjęcia. Zawodnik nie uważa, że Falubaz będzie drużyną na miarę Apatora z 2020 roku.
Tuż przed początkiem Mistrzostw 1. Ligi Żużlowej, media społecznościowe Zdunek Wybrzeża Gdańsk wypuściły film. Przekazał on ważną informację o przedłużeniu kontraktów z Jakubem Jamrogiem i Wiktorem Kułakowem na nadchodzący sezon. Ten pierwszy porozmawiał z klubowymi mediami na ten temat. Jak przyznaje, decyzja nie należała do grona tych trudnych do podjęcia. Co więcej, rozmowy z klubem zostały zapoczątkowane tuż przed walką w fazie play-off: – To nie była trudna decyzja. Jeszcze przed play-offami wstępnie się dogadaliśmy, ale czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Czuję się zobligowany, żeby trochę naprawić to, co nie wyszło w tym roku i żeby spróbować zaatakować PGE Ekstraligę w kolejnym sezonie. Co prawda pojawiały się propozycje z innych klubów, ale z żadnym nie dochodziłem nawet do kwestii finansowych. Szybko się dogadaliśmy, ale na to pracowało się przez cały rok. Wszystko było w porządku, czuję się tu bardzo dobrze, więc nie pozostało mi nic innego, jak podziękować za zaufanie i pozostać w klubie na kolejny sezon – Opowiada jeden z liderów w Wybrzeża w sezonie 2021.
Zdunek Wybrzeże Gdańsk miało święcić triumfy i zdominować eWinner 1. Ligę Żużlową. Niestety, ale "dream team" okazał się mieć luki, a zawodnicy mieli znaczne wahania formy. Atut własnego toru był kwestią sporną, co podkreśla sam Jakub Jamróg. Żużlowiec nie chce używać jakichkolwiek tłumaczeń i otwarcie wyraża swoją opinię: – Może po prostu my byliśmy słabi? Trzeba to powiedzieć otwarcie i wprost. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy, również w kwestiach teoretycznych, doborze ustawień na poszczególne mecze. Tor się zmieniał, ale tak musiało być po dosypaniu nawierzchni. Można to porównać do ułożenia nowego toru. Nie da się tego uspokoić na przestrzeni jednego czy dwóch meczów. To czasami trwa cały rok.
Stelmet Falubaz Zielona Góra to przyszłoroczny "beniaminek" pierwszoligowych rozgrywek. Wielu kibiców obawia się, że możemy być świadkami sytuacji z eWinner Apatorem Toruń. Torunianie zdominowali sezon i bardzo szybko wrócili do PGE Ekstraligi. Zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk nie jest do końca przekonany, że zielonogórzanie powtórzą wyczyn Apatora: – Poziom na pewno się nie obniży. Falubaz będzie miał niesamowite ciśnienie na szybki powrót do elity, ale nie jest powiedziane, że będą dominatorem w stylu Apatora Toruń sprzed roku. Możemy o czymś takim zapomnieć. Teraz poziom strasznie się wyrównał. Falubaz będzie bardzo mocny, nie ma co się oszukiwać, natomiast uważam, że każdy jest w stanie nawiązać z nimi równorzędną walkę – kończy Jamróg.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!