Pechowo dla Martina Vaculíka zakończyła się szósta runda cyklu Speedway Grand Prix na torze w Lublinie. Po wypadku zanotowanym w wyścigu dwunastym, okazało się w skomplikowany sposób złamał on obojczyk. Dziś przekazał jednak porcję pozytywnych wieści, prosto ze szpitala.
Podczas feralnej dla Słowaka gonitwy przy Alejach Zygmuntowskich, na wejściu w pierwszy wiraż doszło do efektu "domina". W zdarzeniu, oprócz Vaculíka brał udział jeszcze Jason Doyle i Fredrik Lindgren. Zawodnik Moje Bermudy Stali niefortunnie upadł, po czym wstał z toru trzymając się za nadgarstek. Wychowanek klubu z Žarnovicy nie wziął udziału w powtórce wyścigu i udał się do szpitala z podejrzeniem urazu obręczy barkowej. Niedługo później okazało się, że Vaculík doznał złamania obojczyka aż w czterech miejscach.
Była to niewątpliwie zła informacja zarówno dla samego zawodnika, jak i dla jego drużyny – gorzowskiej Stali – która będzie sobie musiała radzić w najbliższych spotkaniach bez jego wsparcia. Na jak długo jednak Słowak zostanie wykluczony z jazdy? Tego jeszcze nie wiadomo. Dziś przekazał swoim fanom dość dobre informacje.
– Cześć wszystkim, chciałbym was pozdrowić i podziękować za wsparcie. Dostałem mnóstwo wiadomości, mnóstwo pozytywnej energii. Dziękuję wam serdecznie za to. Jestem po zabiegu z moim lekarzem w szpitalu w Bańskiej Bystrzycy na Słowacji. – Lekarz wykonał naprawdę świetną robotę – przekazał w swoich mediach społecznościowych. – Obojczyk jest już w jednej całości, ponownie. Czekam tylko na rozpoczęcie rehabilitacji, by wrócić na tor jeszcze mocniejszy, j Niebawem widzimy się na torze, pozdrawiam Was – dodał Słowak.
Moment wypadku Vaculíka (fot. Vaculik Racing Team)
Przypomnijmy, że gorzowski zespół na najbliższy mecz uda się na toruńską Motoarenę, a będzie to w piątek 20 sierpnia. Następnie podopiecznych Stanisława Chomskiego czekają starcia w fazie play-off.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!