Studio telewizyjne zamiast toru żużlowego, ładna koszula zamiast kevlaru – tak wyglądał ostatni rok u Mirosława Jabłońskiego, który zawiesił żużlową karierę i występował jako ekspert w telewizji Nsport+. Po rocznym rozbracie z motocyklem zdecydował się jednak wrócić do ścigania. Jego drużyna, Aforti Start Gniezno wygrała swój pierwszy mecz. Na wyjeździe pokonała Unię Tarnów 48:42, a 36-latek dołożył do puli 7+1 w czterech startach.
Po poniedziałkowym meczu w rozmowie z Karolem Garncarzem z portalu speedwaynews.pl, Mirosław Jabłoński nie krył zadowolenia. – Czuje się wyśmienicie. Drużyna chyba również. Wygrać na inaugurację na wyjeździe? Każdy marzyłby o takim początku. Mój wynik? Brałbym w ciemno przed zawodami. Nigdy tutaj nie lubiłem jeździć. Ten tor zawsze sprawiał mi wiele problemów. Dzisiaj na silnikach Pana Ryszarda Kowalskiego trafiłem z ustawieniami od początku. Spisywały się rewelacyjnie – powiedział młodszy z braci Jabłońskich.
W drugiej części zawodów gospodarze niebezpiecznie zbliżyli się do żużlowców z Gniezna. – Tor bardzo mocno się wysuszał, a my robiliśmy zbyt małe korekty w sprzęcie, dlatego Unia trochę nas postraszyła. Trzeba było to bardziej drastycznie pozmieniać. Mimo wszystko uważam, że zrobiliśmy bardzo dobrą robotę – dodał. Żużlowcy Startu przed poniedziałkowym meczem w Tarnowie mogli liczyć na pełne wsparcie przy organizacji sesji treningowych. – Opcji do jazdy nie brakowało – powiedział 36-latek.
– Każdemu polecam takiego menadżera jakim jest Rafael Wojciechowski. Około 2 tygodnie temu przysłał smsa, że każdy sobie organizuje treningi, ale jeśli ktoś potrzebuje pomocy przy organizacji to jak najbardziej pomoże. Mamy dobry, zorganizowany team, którym zarządza Rafał. Miejmy nadzieję, że będzie tak przez cały rok, bo jak na razie kto czego nie potrzebował to to dostawał. Z tego miejsca chciałbym podziękować całemu zarządowi naszego klubu, moim sponsorom, rodzinie i przyjaciołom za zaufanie, które mi dali. Mam nadzieję ich nie zawieść przez ten sezon.
W sieci nazwisko Mirosława Jabłońskiego ma różny odźwięk, a to za sprawą jego częstych wizyt w stacji Nsport+ gdzie komentował mecze w zeszłym sezonie. Jabłoński ma spore sympatyków, jak i tych, którzy nie przepadają za jego komentarzem, ale jak sam mówi, nie rezygnuje z pracy na antenie. – Będę występował w telewizji w momentach gdzie nie będzie mi ona kolidowała z przygotowaniami do jakiegokolwiek spotkania. Żużel jest najważniejszy, ale dalej będę związany z Canal + i dalej będe niektórych cieszył, niektórych smucił swoim głosem – podsumował Mirosław Jabłoński.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!