Zdunek Wybrzeże Gdańsk po informacji o braku Michaela Jepsena Jensena było zdecydowanym faworytem meczu z ROW-em Rybnik. Osłabione brakiem swojego lidera „Rekiny” zaskoczyły i były o włos od wywiezienia znad morza kompletu punktów.
Już pierwsze wyścigi jasno pokazały, że ROW nie zamierza odpuszczać i, choć osłabiony, będzie walczyć w Gdańsku o pełną pulę. Zdaniem Eryka Jóźwiaka wieść o absencji zakażonego koronawirusem Jepsena Jensena mogła rozluźnić jego podopiecznych. – Już od pierwszego biegu szło nam jak po grudzie. Informacja o niebecności Michaela Jepsena Jensena chyba wprowadziła do naszej drużyny zbyt dużo entuzjazmu i nam zaszkodziła. Co zrobić – można powiedzieć, że przegraliśmy bitwę, ale nie przegraliśmy wojny – zaznacza szkoleniowiec Zdunek Wybrzeża.
Z remisu, który jest dla gdańszczan jak porażka, trzeba teraz wyciągnąć wnioski. – Po meczu w Tarnowie mówiłem, że spotkanie z ROW-em pokaże nam nasze braki. Wiemy, nad czym musimy popracować. Czeka nas bardzo dużo pracy, od poniedziałku bierzemy się do roboty i jedziemy dalej. Remis traktuję jak porażkę. Biorę to na klatę i tyle – mówi bez ogródek Eryk Jóźwiak.
źródło: wybrzezegdansk.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!