Wynik spotkania w Lesznie wielu kibiców wprawił w osłupienie i ciężki szok. Większość osób stawiała w roli faworytów Mistrzów Polski, jednak Unia przegrała i wielu obserwatorów żużla zastanawia się, co może czekać Unię w nadchodzących spotkaniach i czy mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów to zwykły wypadek przy pracy.
Na pierwszy ogień za przyczynę porażki można uznać złe przygotowanie toru przez gospodarzy. Twardy tor, który zdał egzamin podczas finałowej potyczki, kompletnie nie sprawdził się wczoraj. Gorzowianie w kwestii doboru ustawień mieli pewien handicap ze względu na podobieństwo toru z zeszłorocznego finału, co sprawiło, że od początku spotkania to oni dyktowali warunki.
Kolejna rzecz to dyspozycja juniorów i zawodników do lat 24. Sumując tylko i wyłącznie ich punkty można dostrzec, że niekorzystny wynik Unii jest pokłosiem słabej dyspozycji trójki Sadurski, Lidsey i Pludra, która w całym spotkaniu zgromadziła zaledwie cztery punkty. Gorzowianie z kolei dzięki trójce Nowacki, Jasiński, Karczmarz zdobyli jedenaście punktów co daje aż siedmiopunktową różnice. Wiadomym faktem jest, że młodzieżowcy Unii to debiutanci i wiele od nich wymagać nie można, jednak dyspozycja Jaimona Lidsey'a może wielu kibiców „Byków” niepokoić. Być może gdyby udało mu się zdobyć kilka punktów więcej, to Unia mogłaby się cieszyć z meczowego zwycięstwa.
Więcej kibice w Lesznie chcieliby zobaczyć po Piotrze Pawlickim i Januszu Kołodzieju. Ten pierwszy wczoraj stał się antybohaterem dnia, jak i samej Unii. Zwłaszcza po sytuacji w trzynastym wyścigu, kiedy po spowodowaniu upadku własnego i Karczmarza Pawlicki miał ogromne pretensje do zawodnika Stali, co wywołało niemałą burzę wśród kibiców. Unia prowadziła wtedy 4:2 i miała prawo myśleć jeszcze o odwróceniu losów meczu w biegach nominowanych. Niestety nerwów na wodzy kapitan „Byków” nie utrzymał i tym samym jasnym było, że tego meczu Unia już nie wygra. Janusz Kołodziej z kolei poza pierwszym i ostatnim startem nie wyglądał na szybkiego. Widać było walkę ze sprzętem, który raz jechał, a raz nie, co mogło się przełożyć na wynik „Koldiego” we wczorajszym spotkaniu.
Kolejny mecz Unia odjedzie w Częstochowie z miejscowym Włókniarzem. Co musi zrobić, by tam zwyciężyć? Przede wszystkim musi liczyć na poprawę jazdy Jaimona Lidsey'a. Bez jego punktów zwycięstwo pod Jasną Górą, jak i w każdym kolejnym wyjazdowym meczu, będzie marzeniem ściętej głowy. Miejmy na uwadze fakt, że formacja juniorska z Częstochowy należy do najlepszych w lidze. Jedynym zawodnikiem, który nie imponował formą w towarzyskich zawodach po stronie częstochowskiej był Fredrik Lindgren. Jego ewentualna słaba dyspozycja może przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Unii, jednak wczorajszy mecz i dyspozycja Stali pokazała już, że zawody kontrolne nie muszą w pełni dawać przełożenia na zawody ligowe.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!