Przełom marca i kwietnia dla świata żużla zwykle oznacza jedno: początek sezonu. I choć problemów jak zwykle na starcie nie brakuje, to wiele wskazuje na to, że w wielkanocny weekend wystartuje liga dwóch prędkości, bo tak się zapowiada Ekstraliga 2021.
Dla zawodników nastał chyba najpiękniejszy czas w roku – ostatni miesiąc przed startem rozgrywkowej karuzeli wiąże się z pierwszymi wyjazdami na tor, a przecież tego wypatruje się całą zimę. Pierwsze treningi, a po chwili pierwsze sparingi to oczywiście sporo pracy dla teamów, jednak z drugiej strony ten moment wiąże się także ze zmniejszoną aktywnością hejterskich głosów, bo przecież jak punktowo podczas spotkań towarzyskich nie idzie, to kibic okaże zrozumienie, bo testy, bo szukanie przełożeń itp. itd. Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że "ten X to frajer", ale umówmy się – nikt na tym etapie nie bierze tego poważnie.
W tym roku jednak znów wszyscy możemy poczuć się w "Milionerach". Pytanie brzmi "kto zakończy test na COVID-19 z wynikiem pozytywnym?", my mamy nadzieję, że "trafionych" zawodników będzie jak najmniej, a Hubert Urbański zaprasza na przerwę reklamową, co oznacza, że aby poznać prawidłową odpowiedź musimy jeszcze poczekać. Kolejne doniesienia o zakażeniach sprawiają, że coraz poważniej musimy się zastanawiać jaki wpływ będą miały osłabienia na wyniki meczów. Oczywiście, PGE Ekstraliga dała furtkę do przekładania spotkań. Nie możemy jednak zapominać, że już brak jednej gwiazdy może drużynie sporo krwi napsuć. I żaden gość lidera zespołu nie zastąpi w wymiarze 1:1.
Co z tym zrobić? Niestety wszystko wskazuje na to, że żyć. Terminy na przekładanie się wprawdzie znajdą, ale nie będzie ich tyle, by opóźnić cały sezon i czekać na spadki zakażeń. Instytucja gościa jest deską ratunku taką, na jaką nas stać. A i to budzi kontrowersje. Ostatnimi czasy Krzysztof Cegielski wyraził obawę co do czystości wyników testów w tym sezonie. Nie mnie oceniać teorię, bo w żużlu siedzę zdecydowanie krócej niż Krzysztof, który lepiej zna i ludzi i środowisko. Ja mogę jedynie dodać, że nie byłoby obaw gdyby w przeszłości Panowie w garniturach nie szukali sposobów, by obejść regulamin. I kończąc koronawątek – lubię też wierzyć, że wszystko jest zgodnie z duchem sportu. Pewnie trochę to naiwne, ale nikt mi tego nie zabroni.
Przed każdym sezonem także padają pewne hasła, które często są życzeniami fanów. Na przykład "w tym roku KK się przełamie". Uwierzcie, nie mam nic do Pana zawodnika Krzysztofa, ale wydaje mi się, że o to przełamanie będzie ciężko. Może i jego średnia biegopunktowa minimalnie wzrośnie, ale będzie to bardziej związane z tym, że w Grudziądzu nie ma takiej konkurencji w składzie, jaką miał w ostatnich latach w Gorzowie. I skoro już przy Grudziądzu jesteśmy, to przyznam szczerze – nie widzę tego. W ostatnich latach GKMowi często ratował cztery litery Artiom Łaguta, jednak teraz Rosjanin przybrał barwy Sparty, a jego następcy próżno wypatrywać. Będzie niesłychanie ciężko. Podobnie zresztą w Toruniu i Zielonej Górze, gdzie nie możemy dopatrzeć się takiej siły "na papierze" jak w pozostałych ekstraligowych lokacjach. Wiele wskazuje na to, że Ekstraliga 2021 będzie rozgrywkami dwóch prędkości. Pozostałe ekipy są na tyle uzbrojone, by powalczyć o play-offy. A ich scenariusz, jak to zwykle bywa przed sezonem, ciężko przewidzieć.
A jeśli się mylę to (przytaczając klasyka) "poczekam, przeproszę Państwa".
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!