Kilka dni temu miałem okazję porozmawiać z selekcjonerem reprezentacji Polski Rafałem Dobruckim. Jednym z tematów był wałkowany od wielu miesięcy przepis dotyczący zawodnika do lat 24 na pozycji seniorskiej w PGE Ekstralidze.
– Popieram ten przepis. Bardziej popierałbym go, gdyby dotyczył on wyłącznie Polaków. Musimy pamiętać, że oprócz tych wszystkich wspaniałych zawodników, którzy jeżdżą i robią komplety punktów w lidze, są też zawodnicy, którzy za chwilę będą się z nimi ścigać równorzędnie i mam na myśli tutaj polskich żużlowców. Jako trenera kadry, trudno wymagać ode mnie, żebym optował za takim przepisem, ale dla obcokrajowców. Byłoby to co najmniej niestosowne. Uważam, że w przypadku kiedy mieliśmy tylu zawodników kończących wiek juniora, to nawet kosztem lekkiego obniżenia poziomu, sądzę, że to dobry pomysł – powiedział trener naszej kadry.
I patrząc z perspektywy selekcjonera reprezentacji Polski, trudno nie zgodzić się z wypowiedzią Rafała Dobruckiego. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia. Pytanie bowiem, czy trener Dobrucki wypowiedziałby się w identyczny sposób, gdyby tym selekcjonerem nie był?
Idąc dalej, moglibyśmy przecież całkowicie zamknąć ligę dla obcokrajowców albo ograniczyć ich starty do jednego na każdy zespół. Ewentualnie możemy wprowadzić przepis o posiadaniu zawodnika do lat 26 lub 28 w każdej drużynie. Od tak, na wszelki wypadek, gdyby żużlowiec, który skończył 24 lata miał łatwiejsze wejście w ten naprawdę dorosły speedway i nie poszedł w odstawkę.
Mam świadomość, że trener Dobrucki nie dwa razy, nie trzy, a sto trzydzieści razy bardziej zna się na żużlu ode mnie. Przyglądam się jednak temu przepisowi z bardzo dużym dystansem. Być może w trakcie rozgrywek zmienię zdanie i stwierdzę, jak wielu innych malkontentów, że ten zapis to był strzał w dziesiątkę. To mało prawdopodobne, ale kto wie. Na razie jednak moja narracja jest zgoła odmienna. Trener Dobrucki wspomniał o wielu polskich zawodnikach, którzy zakończyli wiek juniora i czekają na szansę, ale pytanie czy wszyscy z nich nadają się do PGE Ekstraligi? Czy my przypadkiem nie chcemy iść w ilość zamiast w jakość? Może też z tego powodu, że chcemy pokazać jak mocarnym krajem jesteśmy, jeśli chodzi o żużel? Wydaje mi się jednak, że wprowadzenie tego przepisu jedynie obnaża naszą potęgę.
Uważam, że wprowadzając taki przepis – paradoksalnie wyrządzamy krzywdę takiemu zawodnikowi, aniżeli mu pomagamy. No bo ile lat można ciągnąć żużlowca za uszy i „niańczyć go”? W teorii wierzymy, że ktoś taki po ukończeniu 24. roku życia nadal będzie wśród najlepszych w PGE Ekstralidze. W praktyce obawiam się, że od razu pójdzie w odstawkę, a dzięki temu przepisowi pościga się kilka lat dłużej w elicie – wyłącznie dzięki metryce, a nie umiejętnościom.
Jeżeli masz 24 lata, powinieneś być już w pełni ukształtowanym zawodnikiem i żaden przepis nie jest ci potrzebny do jazdy wśród najlepszych. W innym przypadku – może to zabrzmi brutalnie, ale szczerze – nie pchaj się tam, gdzie nie pasujesz. To nie musi oznaczać końca twojej kariery. Masz pierwszą i drugą ligę, gdzie kilka spędzonych tam lat może pomóc ci nabrać doświadczenia i wrócić silniejszym. I to wszystko poparte ciężką pracą, zamiast liczeniem na przyjazny regulamin. Jak jesteś słaby, to żaden przepis ci nie pomoże. Będzie to wyłącznie przedłużanie agonii.
To wszystko trochę przypomina mi piłkę nożną w Polsce, gdzie zawodnika 18-letniego lub nawet 20-letniego uważamy za wielki talent, podczas gdy na zachodzie jest już w pełni ukształtowanym piłkarzem. W speedwayu jest podobnie.
Zawodnik jeżdżący w PGE Ekstralidze powinien mieć świadomość, że tylko ciężką pracą może w niej rywalizować. A przepisem, który ma pomagać mu wejść swobodnie do tej ligi, jest przepis o posiadaniu dwóch juniorów w drużynie do 21. roku życia. I tutaj należałoby postawić kropkę.
Masz 24 lata i musisz korzystać z dodatkowego przepisu, aby jeździć w PGE Ekstralidze? Odniosę się do tytułu – możesz mieszkać z rodzicami do 30. czy nawet 40. roku życia i być na ich utrzymaniu. Kochają cię, a więc nie wyrzucą cię z domu, ale pozostawia to duży niesmak i sprawia, że trudniej będzie ci się usamodzielnić. To samo może być z 24-letnim żużlowcem, który po ukończeniu tego wieku nagle zderzy się z rzeczywistością. Nawiasem mam inny pomysł, o którym pisałem jakiś czas temu. Wprowadźmy przepis U38 lub U40, wówczas będziemy mieć pewność, że nikt przedwcześnie kariery nie zakończy…
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!