Cykl Speedway Grand Prix 2020 miał dla Jasona Doyle'a dwa oblicza. Po fatalnym początku walki o IMŚ, Australijczyk trzy razy stawał na podium w kolejnych rundach, by ostatecznie zająć szóstą lokatę w klasyfikacji generalnej. Nowy zawodnik Fogo Unii Leszno w 2021 roku pragnie poprawić swój wynik.
35-letni żużlowiec w cyklu SGP pojawił się w 2015 roku i swoją przygodę w światowej czołówce rozpoczął z wysokiego „C”. Doyle zajął wówczas piąte miejsce, a rok później jego marsz po mistrzowski tytuł zatrzymała kontuzja. W 2017 roku nawet złamana noga nie przeszkodziła Australijczykowi w zdobyciu złotego medalu. Później jednak Doyle spuścił nieco z tonu i dwa razy z rzędu zajął siódme miejsce, co gwarantowało mu utrzymanie w cyklu. Przełamanie miało nastąpić w ubiegłym roku, jednak słabszy początek sezonu przekreślił szansę Doyle'a na walkę o medale.
Ostatnie wyniki w IMŚ nie zadowalają „Doyley'a”. – W ostatnich kilku sezonach wykonywałem tylko plan minimum i byłem siódmy, a ostatnio szósty. To nie są miejsca, na których chciałbym zakończyć sezon 2021. Zawsze pracuję po to, aby upewnić się, że nie będę gościem, który liczyłby na stałą dziką kartę po ostatniej rundzie. W ubiegłym sezonie miałem wystarczająco dużo szczęścia, żeby złapać się do ósemki – mówi Jason Doyle, który mimo wszystko cieszy się z ustabilizowania swojej pozycji w cyklu.
Gdyby nie słabsze występy 35-latka we Wrocławiu, podczas inauguracyjnych rund SGP, to być może Doyle walczyłby o medal już w zeszłym sezonie. – Dwie pierwsze rundy Speedway Grand Prix to była jakaś totalna katastrofa. Miałem ze sobą dwa silniki, które nigdy nie działały najlepiej we Wrocławiu. Nieważne jak mocno się starałem, nie miałem wystarczająco dużo mocy – przyznaje były mistrz globu. – Miałem nadzieję, że uda się zająć piątą lokatę w „generalce”, ale nie udało mi się spisać wystarczająco dobrze w Toruniu. Nie zdobyłem punktów, których oczekiwałem, ale tak to już czasem bywa. Zostałem w szóstce. Liczę, że w przyszłym roku sięgnę wyżej – zapowiada Australijczyk.
Przyczyną poprawy dyspozycji Doyle'a była zmiana dostawcy jednostek napędowych. – Testowaliśmy wiele rzeczy. Wróciłem do korzystania z usług Flemminga Graversena i to działa. Nie przejmuję się raczej tym, co robią inni – mówi „Doyley”. – Każdy żużlowiec jest inny i staranie się o silnik, który mają pozostali, może okazać się ślepym zaułkiem. Taka jednostka może nie pracować najlepiej w moich motocyklach. Trzeba jeździć na tym, do czego jest się przyzwyczajonym. Po powrocie do sprawdzonego sprzętu, znów spisywałem się dobrze – zauważa nowy zawodnik leszczyńskiej Fogo Unii.
źródło: speedwaygp.com
Zwrot za pierwszy zakład do 155 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!