Gary Lineker powiedział kiedyś, że piłka nożna to taki sport, w którym po boisku biega 22 mężczyzn, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. Z kolei w PGE Ekstralidze w ostatnich latach jeździ 8 drużyn, a na końcu i tak wygrywa Fogo Unia Leszno.
O ile po zamknięciu okienka transferowego jesienią 2019 roku wielu ekspertów stawiało Fogo Unię Leszno w gronie faworytów, o tyle marcowy wybuch epidemii koronawirusa zasiał nutę niepewności w sercach leszczyńskich kibiców. Pogorszenie się sytuacji finansowej wielu małych, lokalnych sponsorów spowodowało cięcia i skurczenie się budżetu Fogo Unii Leszno. Fanów martwiły przedłużające się negocjacje z Emilem Sajfutdinovem i Piotrem Pawlickim, których pierwotnie nie było na liście zawodników, którzy zdecydowali się na podpisanie aneksu. Piotr Rusiecki informował wówczas nawet na Twitterze, że udało się osiągnąć wstępne porozumienie z gościem. Spekulacji było co nie miara, lecz ostatecznie wszystko skończyło się happy endem – Fogo Unia, nie licząc wypożyczonego Hampela, przystąpiła do walki o ligowe punkty w pełnym składzie.
Ekipa Piotra Barona opóźniony sezon rozpoczęła z ogromnym przytupem. Po świetnym występie w Gorzowie Wielkopolskim leszczynianie na Stadionie im. Alfreda Smoczyka nie dali najmniejszych szans Betard Sparcie Wrocław i Motorowi Lublin. Kluczowym w skali całego sezonu okazał się zwłaszcza mecz z lublinianami. W nim Piotr Baron postanowił dać szansę Jaimonowi Lidsey'owi. 21-letni Australijczyk miał już co prawda za sobą kilka udanych wyścigów w PGE Ekstralidze, jednak mecz trzeciej kolejki mógł być dla niego niczym debiut. Lidsey w pełni wykorzystał szansę i na stałe wygryzł ze składu Brady'ego Kurtza, stając się podstawowym elementem leszczyńskiego składu. Kurtz z kolei udał się na wypożyczenie do Orła Łódź.
Kolejne mecze mijały, a leszczynianie kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa i nic dziwnego, że po raz kolejny w Lesznie mogli zacząć myśleć o sezonie bez porażki. Nic z tego. Fogo Unia złapała zadyszkę i wróciła na tarczy z Wrocławia, a tydzień później z Lublina. Kiedy wydawało się, że leszczynianie odzyskali świetny rytm po zwycięstwach z PGG ROW-em Rybnik i MRGARDEN GKM-em Grudziądz, to przyszedł czas na wyjazd do Zielonej Góry. Choć środowisko żużlowe ostrzyło sobie zęby na to starcie, to Fogo Unii mecz przy W69 zupełnie nie wyszedł. Po wysokiej porażce „Byki” poprawiły sobie humor pewnym zwycięstwem nad częstochowianami przed własną publicznością.
Tym oto sposobem leszczyńska ekipa po raz trzeci z rzędu zwyciężyła w rundzie zasadniczej, lecz w fazie play-off sezon właściwy stracił jakiekolwiek znaczenie. Walka o medale rozpoczęła się w Zielonej Górze. RM Solar Falubaz w fazie zasadniczej jako pierwsza od ponad 3 lat drużyna pokonała w dwumeczu leszczynian, a powtórzenie tego sukcesu było konieczne, by stanąć do rywalizacji w finale. Piotr Baron włączył jednak u swoich podopiecznych tryb „hydra” i znakomicie uzupełniający się goście zdołali wygrać w Zielonej Górze dwoma „oczkami”, by następnie nie dać szans Falubazowi na własnym terenie. Podobny przebieg miał dwumecz finałowy, lecz w nim leszczynianie na wyjeździe ulegli dwoma punktami Moje Bermudy Stali. Rewanż był już jednak absolutnym pokazem ogromnej siły rażenia starych-nowych mistrzów kraju. W dwóch meczach fazy play-off na domowym obiekcie leszczynianie zdobyli bagatela 116 punktów, nie dając najmniejszych szans rywalom mimo małych kłopotów na wyjazdach.
Sezon 2020 wiązał się z ewolucją składu. Fogo Unia najpierw wypożyczyła Jarosława Hampela, a potem Brady'ego Kurtza. Tego pierwszego zastąpił wkraczający w wiek seniora Bartosz Smektała, natomiast Australijczyka zmienił sportowo lepszy rodak, Jaimon Lidsey. W składzie na stałe pojawił się też Szymon Szlauderbach. Ewolucja kaddry leszczynian miała być pewnym zagrożeniem, lecz armia Piotra Barona zdała egzamin.
Wymienione korekty sprawiły, że Fogo Unia stała się drużyną przede wszystkim młodszą i bardziej nieprzewidywalną. Leszczynianie poprawili wyniki na własnym obiekcie, jednak miewali kłopoty na wyjazdach. Nie byli tak równi, jak to miewało miejsce w poprzednich latach, jednak kilkukrotnie brawura Lidsey'a czy fantastyczna postawa Smektały ratowały wyniki podopiecznych Piotra Barona. Swoje 5 minut miał nawet Szlauderbach. Podstawowym motorem napędowym w leszczyńskiej maszynie był jednak Emil Sajfutdinow i to Rosjanin w największym stopniu przyczynił się do czwartego z rzędu tytułu Fogo Unii. Biało-niebiescy tak silnego lidera nie mieli od sezonu 2011, kiedy to postrach wśród rywali siał… wypożyczony na początku sezonu Hampel. Sajfutdinow był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi i głównym ojcem leszczyńskiego sukcesu.
Pozostali zawodnicy, jak zwykle w Lesznie, po prostu się uzupełniali. Nie licząc Szymona Szlauderbacha, najsłabszy z leszczynian zajął 23. lokatę na liście najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi. Tak mocna drużyna nie mogła nie wywalczyć mistrzowskiego tytułu. Nawet jeśli „Byki” potknęły się, to na własnym terenie miażdżyły rywali. Oprócz starcia z Falubazem podczas rundy zasadniczej leszczynianie zdobywali nie mniej niż 53 punkty.
O ile sezon 2020 nazwaliśmy wcześniej rokiem ewolucji, to przyszły rok może być małą rewolucją. Wprowadzenie nowych przepisów dotyczących posiadania w składzie zawodnika do lat 24 sprawiły, że leszczyńskiej ekipie trudno było o zatrzymanie Dominika Kubery i Bartosza Smektały. Zastępstwem za wychowanków ma być Jason Doyle. Australijski mistrz świata z tego samego powodu opuścił Częstochowę i nie znalazł miejsca w Apatorze Toruń, z którego był wypożyczony. Na papierze jest to ogromne wzmocnienie formacji seniorskiej, jednak należy pamiętać, że Unia w przyszłym sezonie nie będzie mogła liczyć na arcymocny duet młodzieżowy i choć Kacper Pludra ma już na koncie punkty w finale PGE Ekstraligi, to trudno spodziewać się, by razem z Krzysztofem Sadurskim czy Damianem Ratajczakiem z marszu dominowali w młodzieżowych wyścigach. Czy ktoś zatrzyma kolejny marsz po złoto? Kandydatów nie brakuje – przed armią Piotra Barona kolejna i chyba najtrudniejsza od 2017 roku bitwa o tron.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!