Nie był to łatwy rok dla Sparty Wrocław. Słabsza dyspozycja Fricke’a i Bewleya, problemy Drabika, aż po kontuzję Woffindena - problemów nie brakowało. Widzi je Maciej Janowski i docenia to, co udało się osiągnąć.
Mimo o wiele większych ambicji niż brąz, Janowski przyznał, że wywalczony brąz to coś, z czego trzeba się cieszyć, a nie rozdzierać szaty – W tym sezonie borykaliśmy się z różnymi problemami, pandemia sprawy nie ułatwiała. Więc wydaje mi się, że patrząc na to wszystko co się stało na koniec i jeszcze do tego kontuzja Taia, to ten medal na pewno ma swoją wartość. Wiele drużyn z pewnością by zamieniło swoją pozycję w tabeli na ten medal. Możemy być z niego bardzo zadowoleni.
Duży wkład w zakończenie sezonu na podium mieli zawodnicy, którzy obudzili się w końcówce – Max Fricke i Daniel Bewley przez większość sezonu pozostawali w cieniu kolegów, zmagając się bardziej ze sobą niż z rywalami. Zmieniło się to w kluczowym dla Sparty momencie – Max i Daniel pokazali dużo fajnej walki na torze, super, że mogli wesprzeć drużynę jakże cennymi punktami, gdzie tak naprawdę każdy punkt był na wagę tego medalu. Cała drużyna zaprezentowała się bardzo dobrze zwłaszcza przy niesprzyjających nam okolicznościach – chwalił kolegów Janowski.
Indywidualnie, dla zawodnika Sparty rok był udany – do podium Speedway Grand Prix wprawdzie zabrakło, ale utrzymanie w cyklu okraszone dobrymi startami, zwłaszcza na “domowym” torze we Wrocławiu, może budzić satysfakcję – Na pewno oba te turnieje we Wrocławiu pozostaną na długo w mojej pamięci, chociaż raczej patrzę w przyszłość i na to co jeszcze chciałbym osiągnąć niż na to co za mną. Dobra dyspozycja w tym sezonie z pewnością cieszy, ale zawsze chciałoby się troszeczkę lepiej, więc wszystko jeszcze przed nami – powiedział sam zawodnik.
Źródło: wts.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!