Artiom Trofimow udzielił na Łotwie szczerego wywiadu, w którym opowiedział o swojej decyzji co do dalszej kariery. Młodzieżowiec Lokomotivu Daugavpils krytycznie ocenił także obecną sytuację w macierzystym klubie.
Niedługo przed startem sezonu Trofimow uległ wypadkowi podczas treningu na motocrossie. Wstępne diagnozy mówiły jedynie o siniakach, jednak junior nie znalazł się w składzie Lokomotivu ani na pierwszy, ani na kolejne mecze. W kuluarach mówiło się o zakończeniu kariery przez zdolnego młodzieżowca, lecz sam zainteresowany w żaden sposób nie odnosił się do tych rewelacji. Po dwóch miesiącach zdecydował się przerwać milczenie.
– Po wypadku byłem w szpitalu i faktycznie, lekarze nie zdiagnozowali żadnych poważniejszych uszkodzeń ani odchyłów od normy – mówi Trofimow w wywiadzie z Witoldem Upeniekiem. – Jednak ponieważ doznałem wstrząśnienia mózgu, nie pierwszego w mojej karierze, okazało się, że sprawa jest poważniejsza. Lekarze oczywiście nie mogą mi niczego zabronić, mogą tylko doradzać – więc doradzili, mówiąc, że jeszcze kilka podobnych wypadków i w wieku dwudziestu lat mogę wylądować na wózku. Dlatego w tym momencie moja decyzja jest taka: kończę karierę. Z motocyklami już się pożegnałem, sprzedałem, co mogłem, a resztą i moim boksem podzieliłem się z Daniiłem Kołodinskim, który korzysta również z moich crossówek.
Junior Lokomotivu przyznał, że podjęcie tej decyzji przyszło mu z trudem, a jeszcze trudniejsze było utrzymanie jej przez dłuższy czas w tajemnicy. – Daugavpils żyje żużlem, więc to normalne, że ludzie poznają mnie na ulicy. W kawiarni czy nawet na stacji benzynowej byłem zaczepiany, osoby, których nie znam, gratulowały wyników, mówiły, że klub beze mnie to nie to samo, pytały, kiedy wrócę na tor. A ja kiwałem głową i odpowiadałem coś w stylu „no nie wiem, to trudna sprawa” – a w duszy wiedziałem, że już nie wrócę. I niby powinno mi być miło, że ludzie mi kibicują, że jestem dla nich ważny, ale po każdym takim spotkaniu było ciężko na sercu.
To właśnie podczas wywiadu z Upeniekiem Trofimow oficjalnie ogłosił koniec swojej przygody z żużlem. Łotysz obszernie skomentował też sytuację swojego macierzystego klubu, który w tym sezonie walczy z Abramczyk Polonią Bydgoszcz o utrzymanie w pierwszej lidze.
– W klubie nie dzieje się najlepiej – przyznaje młodzieżowiec Lokomotivu. – Nie ma poczucia jedności, brakuje uczucia, że jesteśmy drużyną. W ostatnim czasie dogadywałem się świetnie z Kjastasem Puodżuksem i Jewgienijem Kostygowem, i to wszystko. To aż dziwne, bo kiedy przychodziłem do klubu, Kjastas był już zawodnikiem z ogromnym bagażem doświadczenia i byłem przekonany, że nie będzie miał ochoty przesiadywać z jakimiś dzieciakami, jakimi byliśmy wtedy i Jewgienij, i ja. Ale on lubił do nas przychodzić, trzymaliśmy się we trójkę, tworzyliśmy kolektyw. A z resztą… nie tylko z innymi zawodnikami, ale z całym klubem były napięte relacje. Czułem się jak taki… tygrys w cyrku. Niby ja – i inni żużlowcy też – byłem jakimś gwoździem programu, ludzie płacą za to, żeby oglądać nas, zawodników, a jednocześnie jesteśmy traktowani trochę jak zwierzęta. W klatce. Atmosfery właściwie nie ma.
Trofimow przypomniał też, że nie zawsze w Lokomotivie było tak niewesoło: – Mieliśmy w klubie wspaniałego człowieka, Anatolija Zila. On faktycznie dbał o atmosferę, o ducha drużyny. Kiedy wracaliśmy z prezentacji do parku maszyn, stał przy wejściu i każdemu przybijał piątkę i dla każdego miał dobre słowo. Ale nie takie wyświechtane w rodzaju „tobie powodzenia, tobie powodzenia, i tobie też”. Każdemu przed meczem powiedział coś tylko dla konkretnego zawodnika. Znał nas, wiedział, kto czego potrzebuje, więc jednemu mówił „ty dziś musisz walczyć”, a drugiemu „bądź uważny na starcie”. Ja niemal zawsze słyszałem od Zila: „dziś spoczywa na tobie odpowiedzialność, jesteś potrzebny drużynie”. To mnie uskrzydlało. Kiedy usłyszałem, że Zil odchodzi z klubu, byłem załamany.
Lokomotiv Daugavpils jest klubem znanym z doskonałego szkolenia młodzieży. W pojedynkę stworzył reprezentację Łotwy, która w 2007 roku pokonała Danię w półfinale Drużynowego Pucharu Świata i przebojem wdarła się do barażu. Łotewski klub przez lata był stawiany za wzór pod względem budowania atmosfery i rozwoju młodych zawodników. Jak jednak zdradza Trofimow, sytuacja nie wygląda tak różowo:
– Bardzo symptomatyczny był jeden z niedawnych treningów naszej młodzieży. Oglądałem go z trybun i widziałem taką sytuację. Ernest Matiuszonok miał problemy z wystartowaniem. Dwa razy próbował i kompletnie nie wychodziło. W parku maszyn był akurat Andrzej Lebiediew. Podszedł do Matiuszonka, poprosił, żeby ten zgasił motocykl, i zaczął mu obszernie wyjaśniać, na czym polega jego błąd i co zrobić, żeby było lepiej. W tym czasie nasz trener, Nikołaj Kokin, stał jakieś dwa metry od nich i palcem nie kiwnął. Tak jest częściej. Chłopcy, którzy mieli okazję trenować w Polsce, z zachwytem opowiadają, że tam trener skacze wokół młodych zawodników, wszystko podpowiada, pomaga, uczy. U nas jest inaczej. Musimy wprost poprosić o radę, a i wtedy usłyszymy coś w stylu „spróbuj inaczej” albo „dodaj gazu, to ci wyjdzie”. Mamy dużo juniorów, ale niewielu z nich przetrwa. Jeżeli nie masz w sobie talentu, nie czujesz motocykla, nie umiesz intuicyjnie odkryć podstaw, to w Daugavpils nie przetrwasz – przyznaje Trofimow. – Francis Gust i to, jak on teraz występuje, to nie wyjątek. Trzeba pamiętać, że Gust uczył się podstaw nie u nas, tylko w Rydze. A teraz pomaga mu Maksim Bogdanow i widać, jak to świetnie na chłopaka wpływa, że ma obok kogoś, kto odpowie na każde pytanie i ze wszystkim pomoże. Kokin tak nie robi.
W świetle walki Lokomotivu o utrzymanie w eWinner pierwszej lidze rewelacje Trofimowa brzmią co najmniej niepokojąco. Tym bardziej, że przed klubem niedzielne starcie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, które prawdopodobnie zadecyduje o układzie ligowej tabeli. Jak na morale Łotyszy wpłynie to, o czym mówi były już zawodnik Lokomotivu, i sama jego szczerość?
Tego dopiero się dowiemy. A Trofimowowi życzymy, by to był dopiero początek jego prawdziwego życia.
Źródło: YouTube Vitold Upenieks
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!