W czwartek 13 sierpnia w Częstochowie odbyła się trzecia runda Pucharu Ekstraligi w klasie 250cc. Bardzo pechowo zakończył je Mateusz Jabłoński, reprezentujący Start Gniezno.
Zawody w Częstochowie zwyciężył Oskar Paluch. Do rywalizacji o podium z pewnością dołączyłby się też Mateusz Jabłoński, gdyż po trzech odjechanych biegach miał osiem punktów na swoim koncie. Niestety dla syna popularnego „Mirasa”, plany zepsuł przebieg wyścigu numer szesnaście. W nim, młody zawodnik zanotował fatalny w skutkach upadek. Winnego zdarzenia sędzia Paweł Palka uznał reprezentanta miejscowych – Franciszka Karczewskiego.
Jak wynika z relacji, adept Włókniarza „wywiózł” w płot Mateusza Jabłońskiego, co spowodowało upadek. Innego zdania jest zaś Michał Świącik. Prezes „Lwów” uważa, że Karczewski jechał z przodu i nie był winny feralnemu zdarzeniu.
Tak, czy inaczej Mateusz Jabłoński w wyniku wypadku doznał poważnej kontuzji. Złamaną ma zarówno kość promieniową, jak i łokciową, czyli obydwie kości przedramienia. Zawodnika startu czeka dłuższa przerwa od startów na żużlu.
RTG ręki Mateusza Jabłońskiego z widocznym złamaniem kości promieniowej i łokciowej (fot. media społ. Mirosława Jabłońskiego)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!