Dziesięć punktów z bonusem - to rezultat Piotra Pawlickiego w piątkowej konfrontacji pomiędzy PGG ROW-em Rybnik, a Fogo Unią Leszno. Jak przyznaje zawodnik, miewał lepsze i gorsze momenty, ale cały czas szuka optymalnych ustawień.
Piotr Pawlicki w piątkowe popołudnie przy ul. Gliwickiej 72 w Rybniku miewał lepsze i gorsze wyścigi. Przy jego nazwisku zapisano dziesięć punktów z bonusem, a byłego indywidualnego mistrza Polski za swoimi plecami dało radę przywieźć troje rywali – Kacper Woryna (bieg 3), Robert Lambert (bieg 10) oraz Adrian Miedziński (bieg 13). Jedyny triumf indywidualny młodszy z braci Pawlickich odnotował w siódmej gonitwie, gdy pokonał Miedzińskiego i Václava Milíka. – Udało mi się zdecydowanie lepiej napędzić. Zająłem się wywożeniem „Vácka”, który chciał się też tam napędzić i zyskałem na tym. Później wszedłem pod łokieć Adriana Miedzińskiego. Brakuje mi czegoś – jak zmieniłem ustawienia, to brakuje mi startu, a jak mam start, to nie mam trasy. Trzeba dalej szukać i „testować”, by coś znaleźć, bo nie jest na razie dobrze. Po dwóch pierwszych okrążeniach motocykl mi zwalniał. Podejrzewam, że wiem, w czym tkwi problem – przyznawał na antenie Eleven Sports.
Ostatnie dwa ligowe występy Pawlickiego w Rybniku nie były udane. W 2017 roku wywalczył on pięć punktów z dwoma bonusami (W,1,2*,W,2*), a rok wcześniej sześć punktów (2,3,0,1,0). Na stronie internetowej naszych statystyków – Gurustats.pl mogliśmy z kolei wyczytać ciekawostkę, że: w latach 2015-2019 w Rybniku Piotr Pawlicki miał najgorszą średnią na wyjeździe ze wszystkich torów ekstraligowych. Wyniosła ona 1,300. Średnia Pawlickiego na wyjeździe w tych latach wyniosła 1,888. – Dawno tutaj nie jeździliśmy, mamy problem z dopasowaniem, a wszyscy myśleli, że to będzie dla nas łatwy mecz. Ja zawsze powtarzam, że tutaj nie ma łatwych meczów. Pytania, czy rybniczanie nie będą się stawiać, są głupimi pytaniami, bo oni chcą tak samo wygrać, jak i my.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z meczu PGG ROW Rybnik – Fogo Unia Leszno. Galeria dostępna jest TUTAJ
Rybniczanie nie mieli wielu atutów w starciu z Fogo Unią Leszno. Szansę upatrywano w przygotowaniu toru, ale tutaj lekko przeszkodzić mogły warunki atmosferyczne. Termometry w godzinie rozpoczęcia spotkania wskazywały niespełna 30°C. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że rybniczanie będą groźni i przygotują „skałę”.
Podopieczni Piotra Barona z upałem walczyli na tyle, na ile mogli, a pomagał im w tym masażysta klubowy. Na karkach zawodników niezwłocznie po zjeździe do parku maszyn lądował lód. – Nasz masażysta Karol dba o to, abyśmy byli odpowiednio schłodzeni w takiej pogodzie, bo jest dziś niesamowity skwar i to nam pomaga.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!