Koronawirus wywołał niemałe zamieszanie w kwestii organizacji żużlowego sezonu 2020. PGE Ekstraliga chce wystartować 12 czerwca, w ślad za nią próbują podążać ligi zagraniczne, które nie ułatwiają decyzji zawodnikom. Dla żużlowców niełatwy do rozszyfrowania okazał się również aneks, jaki muszą podpisać. W sobotę, na antenie Canal+Sport ich wątpliwości rozwiewał prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski.
Kilka dni temu informowaliśmy o wycofanych zgodach na start zawodników z strony lig zagranicznych w PGE Ektralidze. Jak się okazuje, duńska federacja swoje decyzje podjęła bez konsultacji z zawodnikami. Spory żal ma o to Mikkel Michelsen – Przez wirusa mamy ograniczony dostęp do wiadomości. Nie dostałem od swojej federacji żadnej pewnej informacji. Zewsząd dostaję wieści, że duński związek nie wyda zgody na start Duńczyków w polskiej lidze. Jestem rozczarowany postawą duńskiej federacji. Nikt z nami nie rozmawiał, nikt nie starał się wypracować porozumienia. Decyzja o zablokowaniu możliwości startów Polsce jest autorytarna. Nie mamy żadnej oficjalnej platformy wymiany poglądów, ale rozmawiam z rodakami. Myślę, że teraz ważne jest to, abyśmy byli zgodni i zjednoczeni. Może wypracowanie wspólnego stanowiska byłoby dobrym pomysłem, ale mamy niewiele czasu. Ciężko będzie to wypracować – mówił w rozmowie dla Canal+Sport. Duńczyk dziwił się też postanowieniom władz polskiej ligi – Zaraz trzeba wypracować aneksy. To kolejna sprawa, która mnie dziwi, bo deadline powinien być przesunięty. Pierwszy mecz jest zaplanowany na 12 czerwca. Nie rozumiem dlaczego tak szybko musimy podpisywać dokumenty – przyznał.
W studiu R1 był Wojciech Stępniewski, który odpowiedział na wątpliwości zawodnika Motoru – To się wiąże z kalendarium. Zawodnicy, którzy byli za granicą naszego kraju muszą przejść 14-dniową kwarantannę. W przypadku Mikkela tego problemu nie ma, bo on siedzi cały czas w Polsce, ale trzeba wziąć pod uwagę innych zawodników. Test genetyczny, bo taki został dopuszczony, możemy zrobić najszybciej szesnastego dnia od momentu rozpoczęcia kwarantanny, a dwa dni po jej zakończeniu. Wtedy mamy pewność, że to wszystko pokaże wiarygodne wyniki. Później potrzebujemy 48 godzin, aby uzyskać wynik tego testu, a następnie otwiera się dwutygodniowe okienko na trenowanie. Przypomnę, że zawodnicy nie siedzieli na motocyklach od września czy października zeszłego roku. Nie można ich nagle wypuścić. Stowrzyszenie "Metanol", a dokładnie Krzysztof Cegielski prosił nas, byśmy przed startem ligi dali czas na trening i tak zrobiliśmy. Potem rozpoczniemy ligę i będziemy jeździć co tydzień, przez co pierwszy raz od dawna skończymy sezon w drugiej połowie października – tak prezes Speedway Ekstraligi przedstawił plan na rozpoczęcie sezonu.
Na tym jednak wątpliwości Michelsena się nie skończyły. Zawodnikowi brakowało kontaktu ze strony osób decyzyjnych – Władze polskiej ligi nie traktują nas jako poważnych partnerów. Nikt nie rozmawiał z zawodnikami, nikt nie pytał nas o zdanie. Władze podjęły decyzje, które są najlepsze dla nich i nie uważam, że to jest w porządku. Nie mam problemu z rozpoczęciem sezonu w Polsce i podpisaniem aneksu, gdyby to wszystko było zredagowane w inny sposób. W tym, co otrzymaliśmy nie ma wyjaśnienia co stanie się, gdy granice zostaną otwarte i nie będzie potrzebna kwarantanna. Oczywiście, podyktowane warunki finansowe są trudne, daleki od idealnych, ale to jest coś, co musimy zaakceptować po to, by pomóc przetrwać klubom, ale aneks wygląda tak jakby był pisany z zamkniętymi oczami w ekspresowym tempie. Wygląda na to, że jedyne co mi pozostaje to zerwanie kontraktu w lidze duńskiej i szwedzkiej, co przysporzyłoby mi kary ze strony klubów. Jestem pewien, że polska Ekstraliga nie pomoże mi rozwiązać tych problemów. Nikt w Polsce nie zapłaci moich kar w Szwecji i Danii. Mam wrażenie, że polscy zarządzający nie rozumieją czym jest dla mnie klub w Danii. Tam zacząłem karierę i to jest bardzo ważna część mojego sportowego życia. W ojczyźnie uczyłem się jeździć i rozwijałem się przez lata. To tam stałem się tym, kim jestem. Nie potrafiłbym się zachować nie fair. Nie jestem typem, który powie "sorry, wybrałem Polskę", odwróci się plecami do ludzi, którym tyle zawdzięcza. Nie podjąłem jeszcze decyzji gdzie wystartuję. Najbliższych sześć dni zapowiada się pracowicie – mówił na antenie Canal+Sport. Duńczyk nie wie co ma począć. – Chcę zaznaczyć, że wiem jak ważna jest polska Ekstraliga. To najsilniejsza liga na świecie, w której zarabiamy na świecie. Polska ma najlepszy produkt, który zdystansował speedway w innych krajach. Wiem to, ale nie podjąłem decyzji. Dla mnie nie jest problemem pozostanie w Polsce. Potrzebuję jednak jasnego scenariusza co się stanie, gdy granice zostaną otwarte.
Na te wątpliwości prezes Speedway Ekstraligi również częściowo odpowiedział – Zapis dotyczy tylko sytuacji, gdy istnieje obowiązek kwarantanny przy powrocie do kraju. Jeśli zawodnik tego nie rozumie, nie wierzy klubowi, który to powtarza, możemy wysłać dodatkowy zapis, że to dotyczy sytuacji, gdy nie można podróżować. Tylko i wyłącznie – wyjaśnił Stępniewski.
Czas na podpisanie aneksów z klubami Ekstraligi zawodnicy mają do 8 maja.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!