Jednym z zawodników, którzy w przeszłości ścigali się w polskich rozgrywkach ligowych jest Andreas Messing. Szwed był związany z klubami z Lublina i Rzeszowa, a jak sam przyznaje – bardzo miło wspomina szczególnie występy wśród „Koziołków”.
Przed laty Szwedzi nie narzekali na brak utalentowanych młodzieżowców. Jednym z nich był Andreas Messing, który po pierwsze ważne sukcesy zaczął sięgać w wieku trzynastu lat. Wówczas wywalczył brązowy medal indywidualnych mistrzostw Szwecji w klasie 85cc, a dwanaście miesięcy później świętował już zdobycie złotego medalu. – Mój ojciec jeździł w przeszłości na żużlu, więc można powiedzieć, że „urodziłem się na torach żużlowych” (uśmiech). Swoich pierwszych zawodów w roli kibica nie pamiętam, ale za to kojarzę, że debiutancki turniej w klasie 85cc zakończyłem na trzecim miejscu i to był dobry początek mojej kariery – wspomina Messing w rozmowie z naszym korespondentem.
Andreas sięgał także po laury w klasie 500cc. Już w swoim debiutanckim sezonie w „dorosłym” speedwayu był członkiem złotej drużyny Rospiggarny Hallstavik, która w 2002 roku mając w składzie Andreasa Jonssona, Ryana Sullivana czy Grega Hancocka i Mirosława Kowalika wygrała Elitserien. Na indywidualne sukcesy przyszło mu poczekać do 2007 roku, gdy zdobył srebrny medal młodzieżowych mistrzostw Szwecji. W tym samym roku, ale i również dwa lata wcześniej zameldował się w seniorskim czempionacie. Oba skończył na dziewiątym miejscu. Na jego szyi wisiały także trzy medale mistrzostw Finlandii – dwa złote (2007, 2011) oraz brązowy (2006). – Miałem pewien dobrych występów, choć przeważnie jako junior. Kilka udało mi się wygrać, więc jestem na pewno z tego bardzo dumny i szkoda, że mój czas w seniorskim speedwayu nie działał lepiej… – dodaje.
Ostatnim sezonem, który wedle historycznych statystyk zanotował jakiekolwiek występy Messinga, jest rok 2011. Później Andreas zniknął z torów, choć kręcił średnią ponad punkt na bieg w Allsvenskan League i był jednym z czołowych zawodników trzeciego ligowego szczebla. – Mój szwedzki klub zbankrutował, więc nie miałem gdzie startować. W efekcie straciłem wszystkich sponsorów. Nie miałem wyboru i musiałem zrezygnować.
Szwed ma za sobą siedemnaście występów ligowych w Polsce. Czterokrotnie wystąpił w 2006 roku w barwach pierwszoligowego klubu z Lublina, siedmiokrotnie rok później w ekstraligowym Rzeszowie i sześć razy ponownie jako zawodnik „Koziołków”, lecz już na drugoligowym froncie. W sumie wywalczył 61 punktów i 7 bonusów (52 punkty i 6 bonusów dla Lublina oraz 9 punktów i bonus dla Rzeszowa). – Bardzo podobał mi się czas, który spędzałem w Lublinie! Ci ludzie i fani byli wspaniali. Nadal mam kontakt z kilkoma osobami z Lublina. Rzeszów był dla mnie trudnym rokiem i nigdy nie łączyło mnie nic dobrego z tymi ludźmi.
Będąc przy wątkach polskiej kariery Messinga, zapytaliśmy, skąd wzięła się dziura w jego przynależności klubowej w 2008 roku i tym samym sezonowa przerwa od ścigania się w kraju nad Wisłą. – Nie pamiętam wszystkich ofert, ale w 2008 roku byłem blisko, aby podpisać kontrakt w Bydgoszczy. Nie udało się i szkoda, bo kto wie, co by ta szansa przyniosła.
Messing był również zawodnikiem KSM-u Krosno, lecz w barwach „Wilków” na torze nie pojawił się, ani razu. Spowodowane to było tym, że: – W tym sezonie skończyłem właśnie swoją karierę.
Często żużlowcy po jakiś upływie czasu decydują się na powrót do „czarnego sportu” czy to w wymiarze szkoleniowym, towarzyskim czy profesjonalnym jak np. Jason Crump. Czy Andreas Messing myśli jeszcze o tym, aby ścigać się w lewo? – Interesuję się dalej żużlem, oglądam wiele spotkań, ale jestem za stary, aby teraz wrócić. Chciałbym jednak tego wspaniałego sportu nauczyć swoje dzieci.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!