- W poniedziałek zamykam wszystko na minimum dwa, trzy dni – mówi Jerzy Kanclerz, prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz. – Sam będę pracował w klubie. Jeśli sytuacja wróci do normy, to ludzie wrócą do biura. W innym razie na stadionie będę tylko ja.
W związku z koronawirusem kluby żużlowe zamykają biura i przechodzą na pracę zdalną. Nie inaczej jest w Abramczyk Polonii Bydgoszcz, gdzie prezes Jerzy Kanclerz już wydał stosowne rozporządzenia. Klub będzie zamknięty do odwołania. – Tylko ja będę wpadał, żeby sprawdzić co i jak, pozostali pracownicy zostają w domu – mówi Kanclerz.
Oczywiście wszystkie te działania mają uchronić pracowników przed zakażeniem koronawirusem. Inna sprawa, że prezes ma nadzieję, że ten nieciekawy stan nie potrwa długo. – To nie byłoby dobre dla żużla. Choć jak teraz na to wszystko patrzę, to będę zadowolony, jak wyjedziemy w połowie maja na tor – ocenia.
– Jeśli stanie się to później, to na pewno trzeba będzie zrobić jakąś telekonferencję z udziałem wszystkim prezesów, żeby pogadać, bo to będzie oznaczało bardzo nieciekawą sytuację dla dyscypliny. Mnie sponsorzy popłacili pieniądze, ale przecież wiadomo, że muszą dostać coś w zamian, a na razie nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle będę mógł ich w tym roku reklamować na stadionie. Oby kolejne dni przyniosły nam lepsze wiadomości – kwituje Kanclerz.
źródło: polskizuzel.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!