Koronawirus storpedował polski speedway. Wszystko wskazuje na to, że zgodnie z panem pojadą z kolei za granicą. Jak bardzo to, co dzieje się w naszym kraju działa na samych zawodników, którzy rozpoczęli przygotowania?
Koronawirus jest głównym tematem ostatnich tygodni. Naturalnie uderzył on także w sport żużlowy, gdzie najpierw zdecydowano się odwołać wszystkie planowane na marzec turnieje i sparingi, a później zakazać również odbywania treningów. Część zawodników zdołała już odbyć pierwsze sesje treningowe, a wśród nich są nasi medialni podopieczni – Wiktor Lampart, który obrał kurs na chorwackie Goričan, zaś Krystian Pieszczek ma za sobą dwa treningi w Gdańsku.
Czy wprowadzony zakaz jazdy w kraju spowoduje, że zawodnik Zdunek Wybrzeże Gdańsk uda się na zagraniczne tory, by tam przedłużyć swój kontakt z motocyklem i przygotowywać się do sezonu, który na chwilę obecną w jego przypadku rozpocząć się powinien 12 kwietnia eliminacjami SEC, o ile te dojdą w ogóle do skutku. – Na pewno nie będę się nigdzie wybierał. Nie będę narażał rodziny oraz swojego teamu, ponieważ zdrowie moich najbliższych jest dla mnie najważniejsze – mówi zawodnik, który liczył na regularne treningi na obiekcie im. Zbigniewa Podleckiego, ale musiał zweryfikować plany.
Na tor udało się wyjechać także niektórym zawodnikom specHouse PSŻ-u Poznań. Jednym z nich jest rawiczanin – Marcel Kajzer, który kręcił pierwsze w tym roku kółka na stadionie im. Floriana Kapały. 30-latek często ściga się w Niemczech, ale tam koronawirus również może być uciążliwy. Przykładem jest fakt, że Paco Castagna nie dostał zgody na to, aby wystąpić w turnieju Der Hammer w Wittstock. – Szczerze mówiąc to na razie jest dramat. Mamy chyba związane ręce i będziemy siedzieć w warsztacie i patrzeć na motocykle. Sytuacja wygląda fatalnie. Można by powiedzieć, że to… nie czas i miejsce na tego wirusa. Mam nadzieję, że jak najmniej osób zachoruje i szybko uda się zwalczyć to skutecznie. Teraz pozostaje czekać, aż przestanie on atakować i szybko wróci do normy – mówi Kajzer.
Ambitne plany treningowe na ten tydzień miała Betard Sparta Wrocław. Podopieczni Dariusza Śledzia mieli odbyć kilka sesji na Stadionie Olimpijskim, lecz ten z powodu koronawirusa został zamknięty. Na razie nieznany jest termin, kiedy wicemistrz Polski wróci na swój tor. Nikt jednak w panikę wpadać nie zamierza. – Na razie patrzę na to wszystko ze spokojem. Czekam na rozwój sytuacji i tak naprawdę o tym nie myślę. Każdy a cały czas równe szanse, ale najpierw przede wszystkim będzie trzeba się rozjeźdzć – mówi z kolei Mateusz Panicz.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!