Człowiek, który działa na wielu płaszczyznach w świecie żużlowym. Współpracuje z wieloma zawodnikami oraz z GKŻ Wybrzeżu Gdańsk. W wywiadzie dla speedwaynews.pl Krystian Plech opowiada o trudnościach w swojej pracy oraz podsumowuje zakończone okno transferowe w wykonaniu swojego klubu.
Paulina Wiśniewska, speedwaynews.pl: Okienko transferowe za nami. Do drużyny Wybrzeża dołączyło kilku nowych zawodników z Peterem Kildemandem na czele. Proszę na początek o podsumowanie okresu transferowego w wykonaniu Wybrzeża Gdańsk.
– Krystian Plech: Uważam, że jako klub wykonaliśmy dużo ciężkiej pracy i na możliwości jakie mieliśmy oraz to co działo się na rynku dokonaliśmy najlepszych możliwych wzmocnień. Kontraktowanie zawodników nie jest taką łatwą sprawą, jak się wydaje. Jesteśmy klubem po przejściach, więc tutaj bardzo kluczową rolą jest stabilność finansowa. Celem było wzmocnienie ogniw, które nie sprawdziły się w sezonie 2019 i jeżeli przyjmiemy, że na te dwie pozycje przyszli Peter Kildemand i Rasmus Jensen, to myślę, że jest to znaczące wzmocnienie tych pozycji. Do tego bazując na historii drużyny, między innymi play-off 2017, chcemy mieć trzeciego Polaka, który będzie w gotowości do jazdy. Dlatego przepis z zawodnikiem numer 8 do lat 23 oraz możliwością jego jazdy w roli gościa w 2 lidze idealnie pasuje pod Roberta Chmiela. Oczywiście nie stoi on na straconej pozycji, ale chcemy, by w razie konieczności był gotowy do uzupełnienia składu.
– Z Wybrzeżem w różnego rodzaju materiałach internetowych czy prasowych wiązało się bardzo wielu zawodników, których nawet nie sposób tutaj wymienić. Czy któryś transfer do klubu – zarówno zrealizowany, ale także i taki zakończony fiaskiem można uznać za niespodziewany?
– W mediach pojawiały się nazwiska, które są w naszym kręgu zainteresowań. Nie ma co ukrywać, że interesowaliśmy się Peterem Ljungiem, jednak tutaj mieliśmy utrudnioną sytuację za sprawą jego ważnego kontraktu z Unią Tarnów. Pozostali dwaj zawodnicy zdecydowali się zostać w Ekstralidze, a inny jeszcze nie do końca był w stanie nam powiedzieć, kiedy faktycznie wróci na tor. Dlatego też zdecydowaliśmy się na Petera Kildemanda. Uważam, że zawodnik, który wygrywał Grand Prix, ocierał się o czołówkę nie zapomniał jak się jeździ. Ja osobiście w niego wierzę i dopóki będę w klubie, zrobię wszystko, żeby temu zawodnikowi pomóc wrócić na właściwe tory, a Gdańsk niejednokrotnie był miejscem, gdzie zawodnicy się odradzali. Mikkel Michelsen też był postrzegany jako zawodnik nie nadający się do Ekstraligi po przygodzie w Tarnowie. Po jednym sezonie w Gdańsku widać jaki potencjał ma aktualny Mistrz Europy 2019. Tak samo uważam może być z Peterem. Chcemy mu pomóc i wierzę, że będziemy mieli z niego pociechę.
Czy Peter Kildemand zdoła wrócić do swojej optymalnej formy, gdy zdobywał w 2014 roku srebrny medal IME?
– Jest pan zawodowo związany nie tylko z Wybrzeżem, ale także i indywidualnie z zawodnikami jak np. Patryk Dudek, Kacper Gomólski czy jeszcze paru innych. Jak pan łączy obie funkcje oraz czy łatwiej jest Panu współpracować z zawodnikami związanymi z danym klubem czy jednak nie zwraca Pan na to uwagi?
– Gdańsk jest moim miastem, a Wybrzeże moim klubem. Mimo wielu zawodowych rozjazdów i pobytach w klubach z moimi zawodnikami, zawsze ciekawiło mnie co się dzieje w Gdańsku i w latach ciężkich przeżywałem to co się dzieje, a w innych mocno dopingowałem. W sezonie 2017 pierwszy raz miałem sytuację, gdy zawodnik, którym się opiekuje jeździ w moim klubie, dlatego te wygrane i porażki przeżywa się inaczej, a myślę, że klub bliżej mógł zobaczyć moją pracę oraz moje możliwości. Dlatego przed sezonem 2019 dostałem propozycję pomocy Wybrzeżu. Staram się na tyle ile mogę i są możliwości, żeby klub funkcjonował w pewnych aspektach lepiej i sprawniej. Jest dużo pracy do wykonania, bo nie jesteśmy licznym zespołem, ale myślę, że jakąś część pracy już widać. To, że na co dzień pomagam też Patrykowi to też duże ułatwienie, mam dostęp do nowinek czołówki światowej, ale też wymaga dobrej organizacji pracy w moim wykonaniu, bo łączenie tych dwóch funkcji nie jest łatwe.
– Z jakimi trudnościami w tej pracy spotyka się Pan na co dzień?
– Sytuacji takich jest dużo, ale to normalne w życiu. Co innego jest opieka nad jednym zawodnikiem, a w klubie pod opieką jest ok. 10. Zdarzają się kontuzje nagłe, więc trzeba szybko reagować. Tak dla przykładu było z Jacobem Thorssellem, gdy wyszło, że jest kontuzjowany i jego powrót na tor jest zagrożony. Trzeba było podjąć decyzję, żeby go ściągnąć do Trójmiasta i zaopiekować w 100%, bo dla przykładu na RTG w Szwecji termin miał za półtora tygodnia, a my w Gdańsku umówiliśmy mu godzinę po wylądowaniu. Zaoszczędziliśmy półtora tygodnia, mógł szybciej rozpocząć rehabilitację.
– Cele na sezon 2020 to?
– Chciałbym, żeby Wybrzeże awansowało do play-off i chłopaki pokazali swoją wartość. Każdy z nich potrafi jechać, każdy z nich ma spory potencjał. Wierzę w nich i myślę, że ich nazwiska niejednokrotnie zaskoczą w nadchodzącym roku kibiców. Z kolei Patryk po ciężkim roku też jest głodny jazdy na swoim poziomie, a nawet wyższym, jeżeli tylko trafimy ze sprzętem i to uporządkujemy, to myślę, że jest w stanie być znaczącą postacią w cyklu Grand Prix.
Krystian Plech wierzy, że w przyszłym sezonie Patryk Dudek znów będzie wiodącą postacią w Grand Prix
– Dostaje Pan oferty pracy jako menedżer z klubów?
– Pojawia się dużo zapytań o współpracę i pomoc. Na tą chwilę skupiam się na projektach, które dają mi satysfakcję, które chcę budować, trochę też z sentymentu i lokalnego patriotyzmu. Przede wszystkim chciałbym pomóc stworzyć Wybrzeże Gdańsk, które będzie silne i znaczące na żużlowej mapie Polski. Na tyle ile mam możliwości i pewne rzeczy mi nie będą tego ograniczały chce działać. Z drugiej strony tak samo wiem, że spory potencjał ma Patryk i myślę, że jest w stanie osiągnąć jeszcze wiele.
– Jak Pan widzi ligę 2020?
– W Ekstralidze myślę, że dojdzie do ciekawych rozgrywek. Dużo może zwojować Włókniarz Częstochowa, do tego mimo wszystko uważam, że groźny będzie Grudziądz, a to za sprawą juniorów. Widzę ogromną pracę Roberta Kościechy i myślę, że w tych czasach i problemach w tej formacji, GKM może okazać się czarnym koniem. Wiadomo, że Unia Leszno, Falubaz czy Betard Sparta Wrocław również nie stracą tak mocno na sile rażenia. Ale myślę, że nie będzie już takiej dominacji jak w trzech ostatnich sezonach. W pierwszej lidze Apator jest faworytem i tutaj chyba nikt nie spodziewa się innego wyniku jak wygrania ligi przez Toruń. Widać determinację działaczy oraz dużo pracy wykonanej zimą. Będzie to ciężki rywal, ale na pewno każda z drużyn Nice 1. Liga Żużlowa będzie chciała się dobrze pokazać w pojedynku z Apatorem.
źródło: inf.własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!