W Gdańsku w tym roku był skład na play-offy. Tak uważają wszyscy, lecz nie udało się tego wykorzystać, a ekipie Mirosława Berlińskiego nie było dane ścigać się w kluczowej fazie sezonu o awans do PGE Ekstraligi.
W Gdańsku nie ukrywają, że celem minimum był awans do czołowej czwórki, a następnie włączenie się do walki o awans do PGE Ekstraligi. Niestety dla zespołu z Gdańska, zakończyło się sporym niedosytem i zdziwieniem fanów. A skład słaby nie był, bowiem zakontraktowano Krystiana Pieszczka, Mikkela Becha, Kacpra Gomólskiego czy Jacoba Thorssella. Jak na pierwszą ligę wydawało się, że skład idealny do bycia w czołówce. – Trudno coś zarzucić Wybrzeżu, jeśli chodzi o budowę składu. Wyglądał ciekawie i spokojnie było go stać na play-off. Problem w tym, że w zasadzie każdy z zawodników, jeśli trafiał z formą, to w zupełnie innym momencie niż pozostali koledzy. Kacper Gomólski zaczął wybornie od świetnego meczu w Gnieźnie, a później nie było tak kolorowo. Myślę, że miał apetyt na znacznie więcej niż pokazał – pisze Tomasz Chrzanowski na łamach sport.trojmiasto.pl.
Brak awansu do czołowej czwórki oznacza, że po większości zawodników spodziewano się więcej, niż odjechali. Jednym z rozczarowań wydaje się być Karol Żupiński, w którym drzemie spory potencjał, a potrafił on się bardzo męczyć na własnym torze podczas meczów ligowych. – Na pewno więcej spodziewano się po Karolu Żupińskim. Zupełnie nie rozumiem, czemu w lidze jeździł poniżej oczekiwań, skoro w zawodach młodzieżowych prezentował się przyzwoicie. Może to kwestie psychologiczne, a może zabrakło mu rywalizacji w zespole. Spójrzmy na Toruń i tamtejszych juniorów. Jeśli nikt nie jest w stanie zagrozić ci w walce o skład, możesz się cofnąć. Przyszły sezon może wiele wyjaśnić co do dalszej kariery Żupińskiego i tego do jakiej roli będzie aspirował.
Były zawodnik gdańskiego Wybrzeża podkreśla, że ważne było w tej układance to, że wrócił do macierzystego składu Krystian Pieszczek, który wyraźnie odżył w porównaniu do ubiegłego sezonu czy też dwóch lat wstecz. – Jedyny plus w Wybrzeżu możemy zapisać na koncie Krystiana Pieszczka. Trzymał równą, w miarę wysoką formę. To chłopak, który dla Wybrzeża zostawiłby serce na torze. Myślę, że odbudował tu się nie tylko mentalnie, ale i pewnie finansowo. Regularnie ściga się też w Anglii, co bardzo mu służy. Jego obecność w Wybrzeżu jest ważna. W zespole musi być ktoś, kto jest stąd, jest gdańszczaninem z krwi i kości, od którego mogą uczyć się Żupiński i kolejni wychowankowie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!