Kapitan MrGarden GKM Grudziądz w piątkowym meczu ligowym przeciwko Stelmet Falubazowi Zielona Góra był pewnym punktem drużyny (11+1), mimo, że startował po długiej i wyczerpującej podróży na drugi koniec świata do Władywostoku.
Grudziądzanin wystąpił tam w barwach miejscowego Wostoku w rozgrywkach ligi rosyjskiej, zdobywając w debiucie 8 punktów + 3 bonusy. Ostatnio dało się znaleźć w mediach społecznościowych falę krytyki odnośnie postawy Krzysztofa w meczach Ekstraligi. O tym oraz o wrażeniach z dalekiej podróży rozmawialiśmy po zawodach z zespołem z Zielonej Góry.
Daria Jagodzka (speedwaynews.pl): – Bardzo dobry występ, wygląda na to, że przywiozłeś z Rosji jakąś rosyjską ikrę! Kibice mogli mieć obawy, że będziesz zmęczony po tak wyczerpującej podróży.
Krzysztof Buczkowski (kapitan MrGarden GKM Grudziądz): – Może kawior, którego nie przywiozłem ostatecznie. (śmiech). Ta podróż była męcząca, aż 15 godzin w podróży, na prawdę długa odległość. Udało się jednak wyspać. Do tego wszystko miałem przygotowane, chłopacy w warsztacie wykonali świetną robotę, żebym mógł pojechać do Rosji na spokojnie i też walczyć o punkty. Posmakowałem trochę innego żużla, trochę innego życia. Cieszę się bardzo, że tam startuję. Co do dzisiejszego dnia to fakt, mój występ był dobry, ale nic to nam nie daje… Jedynie mogę mieć satysfakcję, że coś drgnęło u mnie.
– Znakomita większość kibiców MRGARDEN GKM-u bardzo docenia fakt, że ich kapitanem jest Polak i do tego człowiek z grudziądzkiego podwórka. Niezależnie od wyników stoją za Tobą murem. Znajdzie się jednak mały odsetek fanów, który po kilku mniej udanych meczach od razu odsuwa Cię od składu, pisząc o tym np. na Facebooku. Czy czytasz komentarze na swój temat czy omijasz szerokim łukiem social media?
– Od meczu z Wrocławiem nie czytam żadnych portali internetowych. Nie mam ochoty, nie mam chęci. Kiedyś siedziałem nad tym nagminnie w telefonie i czytałem „wypociny” co niektórych. Teraz już wiem, że nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Ci, co we mnie mają wierzyć, to wierzą i starają się mi pomóc. Ja jestem spokojniejszy nie sprawdzając tego. Jestem zalogowany jedynie na Instagramie. Reszta portali społecznościowych np. Twitter u mnie nie funkcjonuje i jestem szczęśliwszym człowiekiem. Czasem można się dowiedzieć z nich bardzo ciekawych rzeczy, ale niestety ten procent negatywny nie pomaga. Choć przyznam, że odciąć się w dzisiejszych czasach jest bardzo ciężko.
– Wracając jeszcze do Rosji, jak podoba Ci się tamtejszy żużlowy klimat? Czy kibice jakoś inaczej reagują czy wszędzie kibic jest taki sam – jesteś to w stanie jakoś porównać? Na twoim Instagramie dało się nawet usłyszeć, że w tle leci „Final Countdown” zespołu Europe, zupełnie jak na stadionie przy ul. Hallera.
– Klimat jest bardzo fajny. Nie robię tam oszałamiającego wyniku, ale bazuję na tym, że prezesi i kibice są szczęśliwi, że tam jestem, że tam jeżdżę. Nie przeraża mnie ta droga, którą muszę pokonać. To nowa przygoda, nowy świat do zwiedzania, praktycznie Japonia i Chiny na wyciągnięcie ręki. Jeździmy razem z Mariuszem Puszakowskim, ostatnio był z nami Artiom, więc jest wesoło.
– Są ogórki, jest wesoło. Dziękuję za rozmowę!
– Dziękuję.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!