Jednym z dwójki bohaterów forBET Włókniarza Częstochowa w niedzielnym meczu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra był Jakub Miśkowiak, który wywalczył ważnych sześć punktów.
Już w biegu młodzieżowym Miśkowiak popisał się świetnym momentem startowym, lecz wyścig został przerwany z powodu upadku Michała Gruchalskiego. W powtórce był równie szybki spod taśmy i mogło to napawać wszystkich optymizmem. Swoją wartość udowodnił także w kolejnej gonitwie, w której to przywiózł za plecami Martina Vaculika. Słowak nie był w stanie nawet zbliżyć się do młodzieżowca klubu spod znaku Lwa. – Czułem się bardzo szybki w dwóch pierwszych biegach, a dodatkowo wygrywałem starty. To z pewnością buduje do jeszcze cięższej pracy. W ostatnim biegu mogłem zmienić przełożenia, ale trudno. Cały czas pracujemy, aby było jeszcze lepiej – przyznał po meczu Miśkowiak.
Taki błysk wychowanka WKM Wschowa mógł sugerować, że w parku maszyn Miśkowiaka doszło do zmian. Żużlowiec jednak zaprzecza. – Cały czas korzystamy z tych samych silników i próbuję je jak najlepiej poznać, aby przełożyć je na ten tor.
Sporo kontrowersji przysporzył czwarty wyścig niedzielnej konfrontacji, w której to Miśkowiak popisał się fantastycznym momentem startowym, ale sędzia Piotr Lis postanowił przerwać ściganie i nakazać powtórkę. Sęk w tym, że zawodnik Marka Cieślaka ostrzeżenia nie otrzymał, więc Lis niejako przyznał si do popełnionego błędu. – Ja się w tym biegu nie ruszałem, wstrzeliłem się w moment startowy. Bieg został jednak przerwany, ale na szczęście w powtórce udało mi się powtórzyć dobry start i wygrać.
W kontaktach z 18-latkiem da się odczuć większy luz, który widać również na torze. Czy wobec tego presja nowego zawodnika zeszła już z naszego rozmówcy? – Na pewno, bowiem czuję się coraz luźniej. Świetnie się czuję w tym klubie, mamy znakomitych kibiców, a dodatkowo mam coraz więcej jazdy, co także wpływa na moją postawę.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!