Jak pewnie większość z Państwa wie, dzisiejszego przedpołudnia do walki o mistrzostwo kraju stanęli australijscy młodzieżowcy. Co w zasadzie było pewne, najlepszym z nich okazał się być Jaimon Lidsey, który nie miał specjalnie wielu silnych przeciwników. No właśnie, czy faktycznie nie miał?
Nie od dziś wiadomo, że najlepsze (i nie tylko) polskie kluby stawiają na stosunkowo aktywny scouting wśród młodych zawodników z innych krajów. W ten sposób szansę na pokazanie się szerszej publiczności często dostają nastolatkowie z Danii, Australii czy Wielkiej Brytanii, którzy potem mają możliwość aktywnie rozwijać swoje umiejętności. Pytanie tylko, czy jest jeszcze kogo obserwować?
Nie jest specjalnie wielkim zaskoczeniem fakt, iż absolutnie bezkonkurencyjny w dzisiejszych zawodach był dobrze już znany polskim kibicom Jaimon Lidsey. Znakomity młodzian zdobył komplet punktów, bez większych problemów zgarniając tytuł. Za jego plecami zabrakło jednak nazwisk, które byłyby komukolwiek znane ze względu na solidne zdobycze m.in. w ligach europejskich.
W tym wszystkim jest jednak pewien bardzo mocny haczyk, który powinien nieco zmienić nasze spojrzenie na ściganie na Antypodach. Jak już wspomniałem, Lidsey jest zawodnikiem, który miał już okazje przez cały sezon ścigać się w Polsce, zaliczając zarówno mecze ligowe, jak i zawody młodzieżowe. To, oraz szybszy sprzęt pozwoliły mu pokazać swoim kolegom gdzie jest ich miejsce. Nie oznacza to jednak, że pozostali z młodych Australijczyków to "kelnerzy". Wręcz przeciwnie. Jordan Stewart czy Matthew Gillmore to zawodnicy, którym powinniśmy dać szansę w naszym kraju, a zasadność tego stwierdzenia powinien niedługo potwierdzić pierwszy z nich, który ma ważny kontrakt z krakowską Wandą. Ci "nieznani" są bowiem z reguły niezwykle utalentowani, lecz należy im podać pomocną dłoń.
Nie ma chyba w światowym kalendarzu turnieju, któremu baczniej powinni się przyglądać obserwatorzy z całego świata. To właśnie w australijskiej młodzieżówce często pojawiają się zawodnicy, którzy za kilka lat mogą stanowić o sile swoich zespołów. Proszę spojrzeć choćby na Rohana Tungate'a. On nigdy się nie wyróżniał. A teraz? Aż strach pomyśleć co by było, gdyby podobnie potraktowany został Cameron Heeps, który razem z Tungate'em pukał do czołówki ligi Brytyjskiej.
Przyglądajmy się i pomagajmy Australijczykom, bo to oni dbają o globalizm w speedwayu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!