Zapraszamy Państwa na drugą część podsumowania sezonu żużlowego 2018, w którym nie zabrakło sensacji, rekordów, oraz wpadek. Niektórzy zaskoczyli pozytywnie, a niektórzy srodze zawiedli. Co najbardziej utkwiło nam w pamięci?
Trzeci raz Woffindena
Po raz trzeci w swojej karierze Tai Woffinden został Indywidualnym Mistrzem Świata na żużlu. Prowadził on niemal od początku do końca cyklu. W zdobyciu tytułu nie przeszkodził mu nawet słaby występ w słoweńskim Krško, gdzie zdobył zaledwie 5 punktów. Do końca jednak musiał uważać na zaciekłe ataki swojego najgroźniejszego rywala – Bartosza Zmarzlika. Złoty medal zapewnił sobie podczas ostatniej rundy, odbywającej się na toruńskiej Motoarenie. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, jego celem jest pobicie rekordu należącego do Ivana Maugera i Tony'ego Rickardssona, którzy sześć razy świętowali zdobycie tytułu IMŚ. Wówczas będzie mógł myśleć o zakończeniu kariery.
Niejasności związane ze Speedway of Nations, ”tylko” brąz dla Polaków. Co dalej z DPŚ?
O zastąpieniu formuły Drużynowego Pucharu Świata mówiło się jeszcze długo przez zakończeniem sezonu 2017. Organizatorzy chcieli bowiem, żeby więcej krajów liczyło się w walce o medale mistrzostw globu w jeździe drużynowej. W ostatnich latach bowiem, tytuł ten wędrował na zmianę do reprezentacji Polski i Danii. Od początku cyklu, czyli od 2001 roku, tylko 4 reprezentacje dostąpiły zaszczytu otrzymania przechodniego trofeum im. Ove Fundina, które było nagrodą za zwycięstwo w DPŚ, a były to: Polska (8 razy), Dania (4 razy), Szwecja (3 razy), Australia (2 razy). Chcąc dać szansę innym reprezentacjom, a tym samym wzbudzić zainteresowanie cyklem w większej liczbie krajów, postanowiono przekształcić tradycyjny DPŚ na Speedway of Nations. Drużyny liczyły teraz już tylko 2 zawodników + 1 rezerwowego. Były to zawody, nawiązujące do mistrzostw świata par na żużlu. Od początku głośno protestowali przeciwko takiej formule Polacy. Pojawiły się argumenty, że jest to celowe działanie, mające osłabić pozycję reprezentacji Polski. Zespoły, które do tej pory nie liczyły się w stawce, z powodu braku topowych zawodników, nagle stanęły przed szansą powalczenia jak równy z równym z czołowymi ekipami na świecie.
Dwudniowy finał odbywał się we Wrocławiu. Jak się okazało, nie dla wszystkich zasady tej imprezy były do końca jasne. W drugim turnieju, w biegu półfinałowym, kiedy ważyły się losy medalu, Patryk Dudek przedwcześnie ruszył ze startu, za co dostał ostrzeżenie od sędziego. W tym dniu była to pierwsza taka sytuacja. Niestety dzień wcześniej, Patryk również otrzymał ostrzeżenie, a te sumowały się z dwóch dni. Nikt niestety w polskiej drużynie o tym nie wiedział, co wywołało wielkie zdziwienie w naszym teamie. Patryk został wykluczony z tego wyścigu i jasnym się stało, że zdobędziemy tylko brąz. Mogliśmy wyciągnąć z tego biegu jedynie remis, a w takim wypadku, premiowany był zespół, którego zawodnicy przyjechali na drugim oraz trzecim miejscu. Chociaż po pierwszym turnieju, w którym zajęliśmy odległą, piątą lokatę i tak można uznać to za sukces. Cały turniej wygrała reprezentacja Rosji, przed Wielką Brytanią, czyli drużyny, które w formule DPŚ nie miałyby większych szans. Świetnym przykładem są tutaj Brytyjczycy. Tai Woffinden przez całe dwa dni zgubił zaledwie jeden punkt! Mimo, że nie miał zbyt wielkiego oparcia w Robercie Lambercie, to i tak wystarczyło to na srebrny medal. Podobna rzecz miała miejsce w reprezentacji Rosji. Artiom Łaguta zdobył w sumie 31 punktów. Emil Sajfutdinow, natomiast ciułał powoli "oczka", a w biegu finałowym wystarczyło, że pokonał Roberta Lamberta. Dotychczasowi triumfatorzy z Polski, Danii, Szwecji oraz Australii polegli. W sezonie 2019 miał być powrót do DPŚ, zresztą Gorzów miał podpisaną umowę na rozegranie tego turnieju. Tego jednak się nie doczekamy. Jak zapowiedział jeden z głównych decydentów światowego żużla – Armando Castagna, SoN będzie kontynuowany w 2019 roku, natomiast na pewno nie znajdzie się miejsca na DPŚ. Wiemy już, że turnieje finałowe odbędą się w rosyjskim Togliatti. W przyszłości Castagna nie wyklucza tego, że zarówno te zmagania parowe, jak i DPŚ będą odbywać się w jednym sezonie.
Bartosz Zmarzlik po raz trzeci z rzędu
Bartosz Zmarzlik po raz trzeci z rzędu osiągnął najlepszą średnią w PGE Ekstralidze. Jak podaje oficjalna strona Speedway Ekstraligi, w sezonie zdobywał on 2,574 pkt/bieg. Jest to również jego najlepszy wynik w karierze pod tym względem, a także najlepsza średnia w Speedway Ekstralidze od 6 lat! W 2012 na czele klasyfikacji znalazł się Duńczyk, Nicki Pedersen, który osiągnął wówczas średnią 2.605 pkt/bieg. Zmarzlik zdobył również w tym sezonie, łącznie z bonusami 242 punkty. Jest to najwięcej punktów zdobytych w Speedway Ekstralidze od 5 lat, kiedy to w 2013 roku, Jarosław Hampel zdobył 274 punkty. Dane pochodzą ze strony speedwayekstraliga.pl.
Drużyna spadła, a juniorzy zdobyli mistrzostwo Polski
Niewiele zabrakło Grupie Azoty Unii Tarnów do utrzymania się w PGE Ekstralidze. Jeden punkt zaważył o tym, że drużyna pożegnała szeregi najlepszej ligi świata. Zespołowo się nie udało, powiodło się za to juniorom. Wszyscy mówili, że najsłabszą młodzież w lidze mają Tarnów i Grudziądz. Trudno było się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Największe jednak zdenerwowanie było w Tarnowie. Mateusz Cierniak dopiero od 3 października (w ten dzień skończył 16 lat) mógł wziąć udział w oficjalnych zawodach ligowych. Do tej pory mógł jedynie uczestniczyć w różnych turniejach młodzieżowych. Spokojnie można stwierdzić, że gdyby Cierniak jechał w lidze w barwach Tarnowa, to Unia nie miałaby najmniejszego problemu z utrzymaniem się. A tak kibice byli zmuszeni oglądać w akcji innego juniora – Kacpra Koniecznego. Wyraźnie odstawał on od reszty rywali, pokonywany był przez debiutantów, miał również problemy z płynną jazdą w łukach. Sprawiało to wielką frustrację wśród tarnowskich kibiców. Nadzieję dawał Dawid Knapik, utalentowany młodzieżowiec, który już w swoim drugim meczu ligowym zdobył 2 punkty, jadąc jak równy z równym z bardziej doświadczonymi rywalami i walcząc o każdy centymetr toru. Niestety istnieje ryzyko, że po groźnej kontuzji może zakończyć swoją przygodę z czarnym sportem. W Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów Mateusz Cierniak oraz Dawid Rempała mogli już jednak wystąpić. Pojawili się na torze w Gorzowie i to w jakim stylu! Cierniak z Rolnickim zdobyli łącznie z bonusami komplet punktów. 4 punkty + 2 bonusy dołożył Dawid Rempała i sensacja stała się faktem. Spadkowicz z PGE Ekstraligi na pocieszenie zdobył tytuł Drużynowego Mistrza Polski Juniorów. Za plecami młodych ”Jaskółek” znalazły się Cash Broker Stal Gorzów oraz Fogo Unia Leszno.
Awaria taśmy we Wrocławiu
Coś, co na pewno również zapamiętamy z tego sezonu. Mecz półfinałowy pomiędzy Betard Spartą Wrocław, a Fogo Unią Leszno. Przed powtórką biegu siódmego (w pierwszej odsłonie upadli Woffinden i Pawlicki), awarii uległa część pulpitu sędziowskiego, odpowiedzialna za uruchamianie taśmy startowej. Od tego wyścigu zawodnicy byli zmuszeni startować na zielone światło. Trener Betard Sparty, Rafał Dobrucki tłumaczył, że po opadach deszczu, zalana została studzienka, w której znajdowało się całe okablowanie maszyny startowej. Niektórzy jednak nie uwierzyli w te słowa, zarzucając klubowi z Dolnego Śląska celowe działanie, mające na celu wybicie z rytmu drużyny przeciwnej. Koniec końców leszczynianie wygrali to spotkanie 48:42. Gdyby przez tę awarię, drużyna z Leszna nie awansowała do finału, prawdopodobnie do dzisiaj byłby to numer 1 w polskim żużlu, a oskarżania się nie byłoby końca. Po całym zdarzeniu pozostał jednak niesmak, a niektórzy już zastanawiają się czy podobne problemy nie będą miały miejsca podczas przyszłorocznego turnieju SGP, który ma się odbywać we Wrocławiu. Jeżeli sytuacja ta się powtórzy, to będzie to blamaż nie mniejszy, niż ten, który przeżyliśmy w Warszawie w 2014 roku.
Kompromitacja Krakowa i Piły
Drugą część podsumowania sezonu żużlowego 2018 kończymy wzmianką o tych dwóch zespołach. Niestety dla całej ligi, jak i dla nich samych, zdecydowanie odstawały one od pozostałych. Najgorzej zaprezentowała się Arge Speedway Wanda Kraków. Na 14 meczów, 2 wygrała i 1 zremisowała. Trudnością dla zawodników z Krakowa często było zdobycie 30 punktów, nawet na własnym torze. Niewiele lepiej zaprezentowała się euro Finannce Polonia Piła, która wygrała 3 mecze w sezonie, przegrywając również 2 spotkania barażowe. Zespoły z Piły i Krakowa przypominały te z Rzeszowa i Bydgoszczy z poprzedniego sezonu. One również wyraźnie odstawały od swoich rywali, w końcu oba spadły do niższej ligi. Sytuacja ta ma się poprawić w przyszłym sezonie. Nie powinno być już chłopców do bicia. Beniaminki z Rzeszowa i Ostrowa wzmocnią się, żeby powalczyć o bezpieczne utrzymanie się w lidze. Również Car Gwarant Start Gniezno szuka potencjalnych wzmocnień. Podobnie zespoły z Tarnowa, Łodzi, Gdańska i Rybnika nie myślą się bić o utrzymanie. Na tym tle trochę niekorzystnie wygląda Lokomotiv Daugavpils. Klub z Łotwy prawdopodobnie się osłabi. Blisko odejścia jest Peter Ljung, a na rynku transferowym coraz mniej nazwisk, które mogłyby być potencjalnymi wzmocnieniami drużyny. Łotysze posiadają jednak atut toru oraz zdolną młodzież, dlatego na pewno nikomu nie będzie tam łatwo. Szykuje się nam więc pierwszy od wielu lat tak wyrównany sezon w Nice 1. Lidze Żużlowej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!