Gdy strata Bartosza Zmarzlika do Taia Woffindena konsekwentnie malała przez cztery rundy z rzędu i zaczęła wynosić 9 punktów, polscy fani zwietrzyli szansę na tytuł do gorzowianina. Runda Grand Prix na niemieckiej ziemi nieco stonowała jednak te nastroje, bowiem Brytyjczyk nadrobił jedno oczko.
Przed ostatnią rundą, która w najbliższą sobotę odbędzie się w Toruniu, Tai Woffinden ma na koncie 124 punkty, zaś Bartosz Zmarzlik – 114. Jeszcze większa jest ich przewaga nad grupą walczącą o brąz, bowiem sklasyfikowany na trzecim miejscu Maciej Janowski uzbierał dotąd 98 oczek i stracił już nawet matematyczne szanse na złoto.
Nawet najlepszy występ ze strony Zmarzlika może nie dać mu złota. Woffinden musiałby bowiem zdobyć 10 punktów lub mniej. Tak niski dorobek zdarzył mu się w tym sezonie… 2 razy na 9 rund! Reprezentant Polski nie zamierza się jednak oglądać na rywala i skupia się tylko na swoim dorobku. – Muszę zdobyć sporo punktów w Toruniu i myślę tylko o tym. Dopiero po zawodach sprawdzimy, jaki da to kolor medalu. Wjechanie w Toruniu do finału byłoby wspaniałe i to jest mój cel – mówi w rozmowie z oficjalną stroną cyklu Grand Prix.
W związku z takim podejściem, Zmarzlik nie narzeka na rundę Grand Prix Niemiec sprzed 2 tygodni. Zdobył tam aż 15 punktów, jednak Woffinden okazał się jeszcze lepszy, notując 16. – Cieszę się z tych piętnastu oczek, bo to duża poprawa względem mojego wyniku sprzed roku. Wtedy było fatalnie, bo skończyłem z zaledwie dwoma punktami. Więc nawet mimo niewielkiej straty, mój dorobek jest całkiem niezły – zakończył wicelider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!