Częstochowski forBET Włókniarz miał awansować w ostatnim meczu rundy zasadniczej do play-off i to uczynił. Jednak ekipa Marka Cieślaka w konfrontacji z MRGARDEN GKM-em musiała się sporo napracować.
Dopiero za trzecim razem udało się rozegrać spotkanie w Częstochowie. Wcześniej dwukrotnie plany organizatorów, żużlowców i kibiców krzyżowała pogoda. W piątkowy wieczór warunki do oglądania żużla na SGP Arenie były idealne. Część fanów przewidywała łatwe zwycięstwo, nawet w okolicach dwudziestopunktowej różnicy (55:35), część zadowoliłaby się dziesięcioma punktami (50:40). Ja coś czułem po cichu, że ten MRGARDEN GKM może zaskoczyć gospodarzy i przed meczem do jednego z kolegów dziennikarzy rzuciłem – „zobaczycie, że o wszystkim zadecyduje ostatni wiraż, ostatniego wyścigu”. Wówczas najczęściej padało, że zgłupiałem i Leon Madsen poprowadzi forBET Włókniarz do zwycięstwa.
Jednak się sprawdziło luźno rzucone stwierdzenie. W ostatnim wyścigu mieliśmy wszystko – euforie gospodarzy, radość czwórki kibiców z Grudziądza, remis dający awans do play-off Włókniarzowi i podwójną porażkę dającą przepustkę do najlepszej czwórki dla Get Well. Leon Madsen jednak jak na kapitana przystało, fantastyczny atakiem pod Antonio Lindbaecka na ostatnim wirażu wyprzedził rywala i o błysk szprychy go pokonał, zapewniając swoim kibicom, działaczom, sponsorom i kolegom walkę o medale Drużynowych Mistrzostw Polski! Stadion przy ul. Olsztyńskiej wręcz oszalał z radości. – Spodziewałem się dzisiaj ciężkiego meczu, bowiem trzeba zauważyć, że drużyna z Grudziądza ostatnio jedzie naprawdę bardzo dobrze. Wiedziałem, że Artiom będzie tutaj tym zawodnikiem, który będzie ciągnął wynik grudziądzkiej ekipy. Oczywiście, że liczyłem na sukces naszej drużynie i trzeba podziękować gościom, że wraz z nami stworzyli takie genialne widowisko. Cieszę się, że wróciłem do klubu i awansowaliśmy do play-off. Mamy trzecie miejsce i myślę, że jakiś medal uda nam się wyszarpać – mówił po meczu Marek Cieślak.
Gospodarze do końca drżeli o występ Fredrika Lindgrena. W pierwszym terminie po Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim miejsce tego żużlowca miał zająć Andreas Lyager. Nie da się ukryć, że Duńczyk nie byłby w stanie skutecznie zastąpić Szweda, co pokazał niedzielny mecz, gdy rezerwowy forBET Włókniarza męczył się na dystansie z Kamilem Wieczorkiem, by go wyprzedzić. U Lindgrena było widać asekuracyjną jazdę, ale w kluczowym momencie pojechał swoje i z Adrianem Miedzińskim triumfowali 5:1 w czternastym wyścigu. – Bałem się tego meczu z jednego powodu. Fredrik nie jest niestety w pełni zdrowy i trzeba mu podziękować, że heroicznie tutaj próbował nam pomóc i zrobił to bardzo dobrze. Zdobywał ważne punkty, dodatkowo wygrali z Adrianem czternasty bieg, który był dla nas bardzo ważny – dodaje szkoleniowiec.
Jak już wspomnieliśmy, dopiero za trzecim razem udało się rozegrać mecz w Częstochowie. Pierwsze spotkanie zostało w miarę szybko odwołane, z drugim kibice musieli czekać na przedłużające się obrady sędziego z kierownictwem obu ekip. Ostatecznie w czwartek po dwóch intensywnych opadach, również spiker przekazał, iż mecz jest odwołany. – Przyszedłem na tę konferencję z jednego powodu. Chciałbym podziękować panu sędziemu (Pawłowi Słupskiemu – dop. red.) i komisarzowi toru (Tomaszowi Welcowi – dop. red.) za czwartkową decyzję. To nie może być tak, że jest taki straszny nacisk, aby te zawody odjechać, mimo, że pada deszcz. Przecież próba toru kończyła się w deszczu, druga para nawet nie wyjechała. Po przerwie przestało padać, wyjechano na próbę toru i znów się rozpadało. Deszcz przestał padać, ale były zapowiedzi, że zaraz znowu zacznie padać. Co mieliśmy robić, ściągać nawierzchnię? Sypać, przecież byśmy mogli tego meczu też i w piątek nie odjechać. Trzeba tym obu panom podziękować. Myślę, że wygrał zdrowy rozsądek.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!