Gdyby ktoś stwierdził jeszcze trzy lata temu, że Duńczycy w celu awansu do najlepszej siódemki na świecie będą potrzebowali biegu dodatkowego ze Słoweńcami, zapewne niewielu by uwierzyło. Tymczasem taki scenariusz stał się wczoraj rzeczywistością. Michael Jepsen Jensen i Kenneth Bjerre musieli w Teterow porządnie się namęczyć, żeby zająć lokatę premiowaną biletem do Wrocławia.
Piętnastokrotni mistrzowie świata od kilku sezonów mają spore problemy w osiąganiu rezultatów zgodnych z ich potencjałem. Nicki Pedersen legitymuje się drugą średnią w PGE Ekstralidze, zaś Leon Madsen jedenastą. Hans Nielsen zdecydował się jednak postawić na zupełnie inny duet. Michael Jepsen Jensen i Kenneth Bjerre to nadal są nazwiska, które nie powinny mieć problemów z awansem do finału Speedway of Nations. Rzeczywistość napisała zgoła inny scenariusz.
Duńczykom udało się odnieść zaledwie dwa zwycięstwa w stosunku 4:2. Ponadto przegrali podwójnie z Rosją. We wszystkich pozostałych wyścigach zajmowali miejsca drugie i trzecie. W decydującym biegu Jensen i Bjerre przywieźli za swoimi plecami Nicka Skorję i wjechali do finału. – Przyznaję, jesteśmy nieco zawiedzeni. Udało się jednak awansować i to jest najważniejsze. Zawody we Wrocławiu to będzie zupełnie nowa historia, więc musimy wyczyścić głowę i po prostu tam pojechać – ocenił sobotni występ Michael Jepsen Jensen.
Rezultat żużlowca Falubazu Zielona Góra to 10 punktów i 2 bonusy. Jego kolega z pary zdobył 8 oczek, w każdym biegu dojeżdżając na drugiej lub trzeciej lokacie. Obu Duńczyków stać na zdecydowanie więcej. – Czujemy się dobrze. Miałem dzisiaj nieco problemów ze startami, stąd ten wynik jest nieco gorszy niż mógłby być. Ale wierzymy, że w finale wszystko się zgra i wystąpimy tam znacznie lepiej – dodał popularny „Liglad”.
Źródło: speedwaygp.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!