Przez wiele lat na stole Marka Cieślaka pojawiały się oferty z częstochowskiego Włókniarza, by wrócił do macierzystego klubu i prowadził miejscowy zespół ku sukcesom. Dopiero w 2018 roku dał się namówić i ponownie założył koszulkę z lwem na piersi.
Niemalże co roku pojawiały się głosy, które łączyły trenera Cieślaka z częstochowskim Włókniarzem. Ciągle stawało jednak coś na drodze, a szkoleniowiec wybierał inne drogi sportowe. Dlaczego, czym to było spowodowane? – Dostawałem przez ten czas oferty z Włókniarza, ale wszystkie te propozycje i same rozmowy były śmieszne. To nie były konkretne dyskusje. Nie było to robione profesjonalnie. Jak się rozmawia o kontrakcie, to wiadomo kto płaci, a wtedy jacyś ludzie mieli się składać na moje wynagrodzenie. Tylko że ci ludzie się nie znaleźli. To nie było wiarygodne – wyjaśnia na łamach portalu czestochowa.wyborcza.pl.
Po sezonie 2017 znów do trenera Cieślaka rozdzwoniły się telefony z Częstochowy i ostatecznie Michałowi Świącikowi udało się sfinalizować transfer nowego-starego szkoleniowca. – Z Michałem znamy się wiele lat. Sporo się zastanawiałem, bo jednak w tej Zielonej Górze nie mogłem narzekać, z tym, że – jak już powiedziałem – przy budowie drużyny troszeczkę mi się nie podobało, co robiono. Z drugiej strony myślałem sobie: co mają, to z tego będziemy robili. No, ale doszły jeszcze sprawy rodzinne. Poza tym jechać na trening 400 km w jedną stronę już nie za bardzo mi się uśmiechało.
Przed sezonem głośno mówiło się o oczekiwaniach wobec zespołu, który zajął piąte miejsce w PGE Ekstralidze. Wielu jak np. prezydent miasta – Krzysztof Matyjaszczyk bardzo głośno mówiło nawet o walce o medale. Te pierwsze mecze ligowe pokazały, że tak może się faktycznie stać. A na co forBET Włókniarz stać zdaniem trenera? – To jest dobra drużyna, tylko nie ma co dmuchać balonika. Widzę, że tutaj wielu dostaje małpiego rozumu. Trzeba tę drużynę ustawić. Jest potencjał, trójka zawodników zagranicznych jest bardzo dobra. Strzał z Lindgrenem jest świetny. Prawda jest taka, że chciałem go wziąć do Falubazu, tylko ja nie prowadziłem z nim rozmów, robił to ktoś inny. Widać Michał Świącik był bardziej przekonujący. Trzeba też przyznać, że Leon Madsen jest w świetnej formie. Bardzo dobrze jedzie też Matej Zagar. Nienawidzi toru w Grudziądzu, obawialiśmy się, że będzie bardzo źle, ale w sumie pojechał bardzo dobrze. Do tego Michał Gruchalski, który fajnie jeździł w sparingach. W Grudziądzu miał trochę problemów ze sprzętem. Jest nadzieja, że będzie robił po kilka punktów w meczach. Ja liczę na to, że z Miedziakiem i Tobiaszem Musielakiem sobie poradzę i też będą dobrze jeździć. Obaj są w takiej sytuacji, że za wszelką cenę chcą udowodnić swoją wartość. Ostatni mecz im nie wyszedł, ale trzeba powiedzieć, że robili wszystko, wyłazili ze skóry, żeby te punkty zrobić. W sparingach jechali dobrze i jestem optymistą.
Cieślak nie ukrywa, że kluczem może być niekoniecznie stu procentowa postawa na torze, ale stan zdrowia jego zawodników na przestrzeni całego sezonu. Już teraz kluby niektóre kluby mają z tym problem. – Jaki będzie wynik na koniec sezonu, to zobaczymy. To jest żużel, kiedyś w Tarnowie praktycznie wszystkie mecze wygraliśmy, tylko raz przegraliśmy w całej rundzie. A później przyszedł tydzień, że tylko odbierałem telefony, że ten złamał obojczyk, ten łopatkę, a Hancock wsadził rękę w szprychy i tylko brązowy medal był, a byliśmy poza zasięgiem wszystkich. Trzeba do tego podchodzić z pokorą. Jak będziemy dobrze jeździć, to będzie dobry wynik.
źródło: czestochowa.wyborcza.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!