Decyzja niemieckiej federacji sportów motorowych (DMSB) o przyznaniu nominacji na turniej SGP Challenge nie jest zbytnio zrozumiała dla Indywidualnego Mistrza Niemiec, Kevina Woelberta. – Mój tytuł jest nic nie wart – mówi zbulwersowany, 28-letni zawodnik.
Kevin Woelbert w ostatnim czasie przygotowywał się do rozpoczęcia sezonu z OK Kolejarzem Opole. Tydzień różnego rodzaju treningów zakończył on dobrą zdobyczą 11 punktów z bonusem, w kontrolnym spotkaniu przeciwko drużynie, skompletowanej ze szwedzkich zawodników. – Na początek przygotowałem swoje silniki w Polsce, a następnie rozpocząłem treningi z zespołem. Czuję się dobrze, sprzęt pracuje odpowiednio. Współpraca z Nischlerem (tunerem Antonem Nischlerem – przyp. red.) się opłaca i dobrze siedzieć ponownie na motocyklu – mówi Woelbert o swoich pierwszych jazdach w nowym sezonie.
Niestety pogoda nie sprzyjała aktualnemu czempionowi Niemiec, ponieważ tradycyjny turniej wielkanocny w Gustrow został odwołany. Zawodnik wystąpi teraz w sobotnich (7 kwietnia) zmaganiach w ramach Speedway Team Cup w Cloppenburgu, a dzień później będzie bronił barw opolskiego Kolejarza w potyczce z ekipą „Skorpionów” z Poznania, w inauguracyjnej rundzie 2. Ligi Żużlowej w Polsce.
Woelbert w tym roku ma w planie również występy w eliminacjach do Speedway Grand Prix 2019. Wicemistrz Niemiec, Kai Huckenbeck został nominowany bezpośrednio do turnieju SGP Challenge, zaplanowanego na 28 lipca w Landshut, jako reprezentant gospodarzy. Oprócz niego w kwalifikacjach wystartować mają jeszcze Martin Smolinski i Max Dilger w Abensbergu (21 maja) i właśnie Kevin Woelbert, który został oddelegowany do występu we włoskim Lonigo (19 maja). Ta ostatnia nominacja rozzłościła zawodnika, dla którego sezon 2017 był bardzo stabilny i udany. – Zwyczajowo DMSB z wyprzedzeniem pyta o nominacje, gdzie ktoś chce jechać. Jako Mistrz Niemiec oznajmiłem, że chciałbym wziąć udział w eliminacjach do Speedway Grand Prix w Abensbergu i tych do Indywidualnych Mistrzostw Europy w Pardubicach. Jeśli chodzi o „dziką kartę” do Landshut, to musiałem złożyć dodatkowy wniosek, o który zostałem przy okazji poproszony. Teraz jest już jasne, jak to się skończyło – jestem wyznaczony do Lonigo, chociaż startowałem w tym miejscu również w ubiegłym roku. Nie rozumiem, jaki jest sens w ciągłym wysyłaniu mnie tam i czemu w tym roku jest lekceważone to, gdzie chciałem startować, jako Mistrz Niemiec, gdy już mnie o to zapytano. Jestem strasznie rozczarowany, ponieważ występ we Włoszech to dla mnie nie tylko wielki wysiłek, a dodatkowo będę musiał jechać dzień później w Rzeszowie, w ligowym spotkaniu. Dobrym pomysłem byłby mój start w Abensbergu, w poniedziałek – zaznaczył zbulwersowany reprezentant kraju.
28-latek, już po swoim triumfie w finale Indywidualnych Mistrzostw Niemiec, który we wrześniu ubiegłego roku odbył się w Olching, obawiał się, że ten tytuł nie będzie dla niego nic wart. – W ciągu ostatnich trzech lat wywalczyłem dwa wicemistrzostwa i zwycięstwo w niemieckim czempionacie. To jest lekceważone i ktoś inny dostaje “dziką kartę” do Landshut. W poprzednich trzech latach wygrałem 90% bezpośrednich pojedynków z Kai’em. Najważniejsze będzie jednak to, że dwóch najlepszych zawodników Mistrzostw Niemiec z roku 2017, będzie ze sobą rywalizować w Pardubicach, w półfinale eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Europy. To według mnie nie ma żadnego sensu.
Zbulwersowany reprezentant Niemiec poddaje w wątpliwość zasadność występów w Mistrzostwach Niemiec, jak również startów z licencją niemiecką w ogóle. – Zawsze, aby dostać miejsca w eliminacjach Mistrzostw Świata i Europy musimy startować w krajowym czempionacie. W poprzednich dwóch latach, kiedy to Martin Smolinski był Mistrzem Niemiec, pozwolono mu wybrać, w którym miejscu chce startować, co jest całkowicie w porządku. Teraz ja byłem w takiej sytuacji i widzimy, jak to wygląda. Zasadniczo lubię startować dla Niemiec, jeśli współpraca jest dobra. Lubię też występy w krajowych mistrzostwach, jednak dlaczego miałbym to robić, skoro wygląda to w ten sposób? Sponsorzy tak, czy inaczej nie zdobędą za mnie tytułu. Jeśli jednak jechałbym z chińską, francuską, czy jakąkolwiek inną licencją, byłbym zdecydowanie wolniejszy. W innych krajach, przed nominacjami rozgrywane są kluczowe zawody i o to mi przede wszystkim chodzi. Jak widać, oczywiście w Niemczech jest to niemożliwe! – kończy, podkreślając swoją irytację z zaistniałej sytuacji, Kevin Woelbert.
Źródło: speedweek.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!