Jarosław Hampel oswoił się z nową rzeczywistością. Wielokrotny reprezentant Polski chwali sobie współpracę z Stanisławem Chomskim. Dodatkowo wraca wspomnieniami do najtrudniejszego złota Drużynowego Pucharu Świata.
Jarosław Hampel niedawno kończył przygodę z czarnym sportem, a już przyzwyczaił się do nowej rzeczywistości. Żużlowiec nie narzeka na nudę, a spędza czas na innych aktywnościach. Stopniowo czuje spokój od żużla, ale obawia się, że kiedy przyjdzie wiosna to będzie go ciągnęło do ponownej walki na żużlowych arenach.
– Ja już się oswoiłem z nową rzeczywistością. Sportowo jest raczej spokój i cisza. Ja tej zmiany za bardzo nie czuję, gdzie wszyscy przygotowują się do sezonu. Pewnie bardziej na wiosnę będzie to u mnie odczuwalne, kiedy zacznie się trenowanie, wyjeżdżanie na tor, a stadiony „ruszą”. To wtedy będzie nowy etap i z pewnością nowe odczucia – przyznał Jarosław Hampel na łamach polskizuzel.pl.
Jaki jest trener?
Hampel oraz Stanisław Chomski razem współpracowali w 2005 roku. Obie strony dążą się wzajemnym szacunkiem, co nie powinno nikogo dziwić. Zdaniem byłego zawodnika to trener Chomski potrafi dotrzeć do każdego zawodnika, stawiając wiele na kontakty interpersonalne.
– Bardzo dobra komunikacja z trenerem, to zdecydowanie. Potrafi na wszystkie tematy rozmawiać, rozwiązywać problemy. Ma dobre spojrzenie, jeżeli chodzi o przygotowania i bezpośredni kontakt z zawodnikami. To człowiek, z którym można porozmawiać na wielu płaszczyznach i o różnych tematach. Dba o każdy szczegół, myśli o wszystkich rzeczach dookoła, które się dzieją. Ma szerokie spojrzenie na sport. Super, że został trenerem kadry, bo to osoba, która jest w stanie ją ruszyć i zmobilizować do rywalizacji. Życzę z całego serca, żeby wszystko poukładało się we właściwą stronę i reprezentacja była bardzo mocnym zespołem.
Najcenniejszy medal
Jarosław Hampel nie raz podróżował jako reprezentant Polski po żużlowych torach. Wielokrotnie zdobywał złoto DPŚ, ale jak sam przyznał – zdecydowanie najciężej było wygrać w Vojens. Wówczas Polacy do samego końca walczyli z Duńczykami, ale dla samego Hampela pewien sentyment ma również Leszno w 2009 roku.
– Pamiętam, że bardzo ciężko było nam zdobyć Drużynowy Puchar Świata na trudnym terenie w Vojens w sezonie 2010, ale udało się wygrać z Duńczykami. To była niezła batalia. Z kolei Leszno w 2009 roku też było hitem. Zwyciężyliśmy z Australijczykami, a w ostatnim biegu Tomasz Gollob startował na motocyklu Krzysztofa Kasprzaka. Ja wtedy zdobyłem 18 punktów, startując też jako Joker, to był mój fenomenalny występ. Te dwa turnieje najbardziej pamiętam.
Jarosław Hampel w rozmowie z Maciejem JanowskimAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!