Finał DPŚ zachwycił mnie od początku do końca. Drużynowy Puchar Świata wrócił na torze, który sprzyjał efektownej walce i sprawił, że ktoś tego dnia zakochał się w żużlu. Zwolennicy Speedway of Nations (choć w mniejszości) dostali prztyczka w nos, ale twierdzę, że nadal mogą mieć miejsce na ważny dla nich turniej w kalendarzu. Tylko nie kosztem żużlowego mundialu.