Wybrzeże Gdańsk dosyć długo czekało na informacje odnośnie licencji na starty Krajowej Ligi Żużlowej. Licencja nadzorowana to coś, co nie zaskoczyło działaczy gdańskiego zespołu. Sam proces wydłużała sprawa z Marcusem Birkemose.
Wybrzeże Gdańsk otrzymało licencję nadzorowaną, co najwidoczniej nie zaskoczyło gdańskich działaczy. Takowe licencje tłumaczyliśmy w tym tekście napominając, że to to nie jest koniec działalności ośrodka. Utraty kapitałowe bywają trudnym tematem przy żużlowym rzemiośle, ale wiemy jedno. Wybrzeże było świadome wspominanych braków i nie jest zaskoczone przyznaniem licencji nadzorowanej.
– Zarówno właściciel, jak i organy nadzorcze spółki mają świadomość ujemnych kapitałów własnych, które są w głównej mierze konsekwencją fatalnego dla klubu sezonu 2024. Warto zaznaczyć, że ta sytuacja nie wpływa na bieżące funkcjonowanie spółki, której działalność, co potwierdził raport biegłego rewidenta, nie jest w żaden sposób zagrożona. Fakt ujemnych kapitałów zgłosiliśmy już we wniosku licencyjnym, więc ten rodzaj licencji nie jest dla nas żadnym zaskoczeniem – powiedział Rafał Sumowski, menedżer ds. komunikacji Wybrzeża Gdańsk, dla Dziennika Bałtyckiego.
Birkemose zwrócił pieniądze
Jednym z powodów dlaczego tak długo czekaliśmy na informacje odnośnie Wybrzeża jest sytuacja z Marcusem Birkemose. Gdański klub zobowiązał Birkemose do zwrócenia pieniędzy za doznanie kontuzji podczas meczu ligi duńskiej. Sytuacja ciągnęła się przez pewien czas, dopóki obie strony nie doszły do ugody. Marcus zwrócił pewną kwotę pieniędzy, co zarazem uruchomiło sprawy natury biurowej. Wybrzeże Gdańsk mogło zatem otrzymać licencje uprawniającą do startu.
– Formalną przeszkodą do wydania decyzji był niezakończony spór pomiędzy klubem, a Marcusem Birkemose, gdzie obie strony zgłaszały względem siebie roszczenia finansowe i jednocześnie nie akceptowały roszczeń drugiej strony. Sprawę mógł zakończyć wniosek do Trybunału Polskiego Związku Motorowego i zabezpieczenie środków finansowych na koncie związku, jednakże jak wspominałem wcześniej, naszym założeniem było zakończenie sporu ugodą i tak się finalnie stało. Między innymi dzięki cierpliwości zespołu ds. licencji i czasu, który nam dał, obie strony zaakceptowały swoje roszczenia i spór został zakończony. Zaznaczę też, że suma o której mowa dotyczyła kilkunastu tysięcy złotych, dlatego w naszej ocenie ugoda była tutaj znacznie lepszym rozwiązaniem niż kilkumiesięczny spór w trybunale – wytłumaczył Sumowski.
Tim Sorensen (Ż), Villads Nagel (N)Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!