Za nami pierwsza kolejka Krajowej Ligi Żużlowej, w której padły zaskakujące wyniki. Zaskoczenia nie było jednak w Gdańsku, gdzie Wybrzeże pokonało gości z Landshut 47-43. Żużlowcy znad morza nie ukrywali jednak, że rywal był bardzo mocny.
Gdańszczanie po fatalnym sezonie 2024 i spadku z Metalkas 2. Ekstraligi mają jeden jasny cel – powrót na zaplecze PGE Ekstraligi. W tym celu zbudowało skład, który ma bez większych problemów przebrnąć przez drugoligowe zmagania. Pierwsze przetarcie na domowym torze było jednak dla nich bardzo nerwowe. Do trzynastego wyścigu przegrywali dwoma punktami i mało brakowało, a zaliczyliby koszmarny falstart.
Na ich szczęście kapitalny bieg czternasty zaliczyli Kaczmarek i Sørensen, a dzieła zniszczenia dokonali Iversen i Basso. Ostatecznie gdańskie Wybrzeże przełamało fatalną passę inauguracyjnych spotkań na własnym torze i wygrało z ekipą Trans MF Landshut Devils 47-43. Po meczu rozmawiał z nami najstarszy z Duńczyków – Niels-Kristian Iversen, który nie ukrywał, że było to trudne spotkanie.
– Nasi rywale przez całe spotkanie pozostawali z nami w kontakcie, nie pozwalając nam choćby na chwilę na złapanie oddechu. Zadecydowały ostatnie biegi i cieszę się, że padły naszym łupem. Bardzo ważny był start, tor nie pozwalał na zbyt wiele mijanek. Zawodnicy głownie korzystali z jednej linii jazdy, co utrudnia walkę na trasie. Musimy jeszcze popracować nad torem, żeby tych mijanek było więcej, a wszystko powinno się ułożyć – uznał.
To jeszcze będzie im potrzebne
Najbardziej doświadczony żużlowiec z kadry Lecha Kędziory zdobył w niedzielę 11 punktów w pięciu startach. Nie ukrywa, że przed nim jeszcze dużo pracy, jeśli chodzi o poznanie „nowego” gdańskiego owalu. Została na nim bowiem dosypana nawierzchnia i zmieniono nachylenie łuków, co jest widoczne gołym okiem. Podczas spotkania było widać, że wciąż ten tor jest dla gdańszczan małą zagadką. Iversen widzi jednak pozytywy.
– Najważniejsze to dobrze poznać tor, który przed sezonem został poddany przebudowie. Zmieniono nachylenie łuków, co pozwoliło na lekką zmianę toru jazdy po nasypanym. Uważam, że i tak było więcej emocji, niż wcześniej, a to tylko dobry prognostyk na przyszłość. Powiem wprost i potem powtórzę – potrzebne są nam treningi, treningi i jeszcze raz treningi – dodał.
Kolejny rywal jeszcze trudniejszy
Przed gdańszczanami bardzo trudne spotkanie w Gnieźnie, wielu fanów uważa, że to właśnie Wybrzeże spotka się ze Startem w finale Krajowej Ligi Żużlowej. Gnieźnianie pokazali moc wygrywając na zawsze trudnym terenie w Opolu, gdzie pokonali miejscowy OK Kolejarz 46-44. Popularny „PUK” podchodzi jednak do tej rywalizacji z chłodną głową.
– Mam nadzieję, że powtórzymy ten wynik również tam. Wszyscy uważają, że spotkamy się z nimi w finale rozgrywek. Ja nie wybiegam tak daleko w przyszłość, to dopiero początek sezonu i mamy jeszcze wiele spotkań do odjechania. Ten mecz o niczym nie decyduje, więc nie nakładamy sobie dodatkowej presji – zakończył Duńczyk.
Niels-Kristian Iversen || FOT. KREATIWO STUDIO / WYBRZEŻE GDAŃSK S.A.Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!