Mimo że zbliżamy się już do połowy stycznia, to w dalszym ciągu nie wiemy jak będzie wyglądać tegoroczna obsada Krajowej Ligi Żużlowej. W niej może zabraknąć Kolejarza Rawicz.
Problemy „Niedźwiadków” zaczęły się już w trakcie sezonu. O ile początkowo wystawiali oni teoretycznie najsilniejszy skład, to później zaczęło to wyglądać zdecydowanie gorzej. W zestawieniu na mecz ligowy pojawiało się coraz więcej juniorów, a w ostatnim meczu sezonu nie zgromadzili nawet siedmiu zawodników. Wtedy wówczas zaczęły pojawiać się też głosy, ażeby był to ostatni sezon Kolejarza Rawicz w rozgrywkach. Kolejni zawodnicy zaczęli się żegnać z klubem, a nikt nowy do niego nie dołączył. To jednak nie był koniec złych informacji z Wielkopolski.
Później aresztowano dotychczasowego prezesa, na którym w dalszym ciągu ciążą poważne zarzuty. To sprawiło, że nad czarnym sportem w tym mieście pojawiły się jeszcze ciemniejsze chmury niż wcześniej. Chociaż pierwsze rozmowy wiceprezesa klubu z burmistrzem Rawicza dawały powody do optymizmu, to wydaje się jednak, że klubu nie ujrzymy w tegorocznych rozgrywkach, a ligowe zmagania, o ile wrócą to dopiero za kilka lat. Kolejarz zgodnie z zapowiedzią przystąpił do procesu licencyjnego, lecz tam spotkał się z odmową Zespołu ds. Licencji.
Od tego czasu minęło już jednak wiele czasu, a wokół Kolejarza Rawicz w dalszym ciągu jest cisza. Dopiero przed kilkoma dniami portal sportowegniezno.pl skontaktował się z jedną z osób, która najwyraźniej jest blisko związana z klubem. Nie chciała ona jednak ujawniać swojej tożsamości, lecz z jej słów jasno wynika, że jeśli chodzi o „Niedźwiadki”, to nie ma już nawet czego zbierać, a klub znika z żużlowej mapy naszego kraju.
– Nie ma dosłownie już nic. Cholernie przykro, ale już nikt kto był blisko klubu nie odbiera telefonów. W Rawiczu nawet nikt już nie chce słyszeć o wspieraniu żużla, takiego „ambarasu” narobiono. Zamiast żużlowców, windykatorzy się tylko kręcą wokół stadionu. Prezesa jeszcze niedawno by na rękach noszono, bo zaraził mnóstwo ludzi żużlem, a niektórzy nie wiedzieli nawet w jakich kaskach jeździ się po torze. Teraz gdy odszedł, większość także dała sobie spokój. Może coś chociaż wyjdzie z akademii pit-bike, bo trochę dzieciaków tam chodzi – powiedział anonimowy rozmówca.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!