Po trzech gorszych meczach Jan Kvěch powoli wraca do formy. W ostatni weekend zanotował świetne występy podczas Grand Prix Challenge oraz meczu ROW-u Rybnik.
Czech na Górnym Śląsku pojawił się wprost z Gislaved, gdzie w sobotę rywalizował o miejsce w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Otarł się o miejsce w czołowej trójce, lecz jeszcze nic straconego, a przy utrzymaniu w czołowej szóstce Jasona Doyle’a i Martina Vaculíka, o miano najlepszego zawodnika na świecie powalczy właśnie Jan Kvěch. W Rybniku także nie zawiódł, a przy jego nazwisku zapisaliśmy dziewięć punktów i bonus. Mimo tego sam zawodnik czuje jeszcze niedosyt.
POZNAJ MAGENTA DOM OD T-MOBILE
– Przez cały weekend czułem się bardzo dobrze. Byłem szybki, więc teraz wszystko zadziałało. Mam nadzieję, że tak będę jeździć cały czas w play-offach. Szkoda mi jednak tego ostatniego biegu, z Bradym byliśmy we dwóch szybcy i mieliśmy ten sam plan, więc sobie troszkę poprzeszkadzaliśmy. Mogliśmy zrobić więcej punktów dla drużyny, ale taki jest żużel i teraz już nic nie zrobimy. Cieszę się jednak, że mamy dwanaście punktów zaliczki – powiedział w rozmowie z naszym portalem.
Po ostatnim pojedynku tych ekip nasz rozmówca był wściekły na przygotowanie toru. Teraz jednak sytuacja się zmieniła i jest on porównywalny do tego, na którym trenuje ROW Rybnik. Mimo że na torze pojawiło się kilka dziur, z którymi próbował uporać się komisarz toru (dop. red. Krzysztof Guz) to Czech utwierdza nas w przekonaniu, że był on normalny, a on sam jeździł na zdecydowanie gorszej nawierzchni. Zwraca jednak uwagę na to, że w dalszym ciągu będzie pracować nad swoją dyspozycją.
– Przegraliśmy tutaj na koniec rundy zasadniczej. Parę meczów nam to dało coś do myślenia. Trenowaliśmy cały czas, skupialiśmy się na tym, żeby było lepiej. Po prostu myślę, że już nieco jest i będę walczył dalej, bo jest jeszcze nad czym pracować. Robię błędy i właśnie było to widać zarówno w Szwecji, jak i dzisiaj, ale będę się starać, żeby było jeszcze lepiej. W niedzielę był taki normalny tor. Jeździło się na gorszych torach. Ja mogę powiedzieć, że dla mnie to złe, że było twardo. Ja lubię jak tor jest bardziej pod koło i właśnie one są najlepsze – dodał.
To będzie jego pierwszy raz
Już w sobotę odbędzie się mecz rewanżowy. Zawodnicy nie mają wobec tego zbyt wiele czasu na rewolucje w sprzęcie. Czech już po meczu przestawił się na przygotowania do meczu w Ostrowie Wielkopolskim. W kolejnych dniach ma wziąć udział w treningach całej drużyny ROW-u Rybnik, by przygotować się jak najlepiej do starcia, bo chcą zakończyć sezon z przytupem.
– O niczym innym nie myślimy. Skupiamy się na jeździe. Chcemy dobrze pojechać te playoffy, które przecież dopiero się zaczynają. Więc tak jak mówię, mamy jeszcze nad czym pracować i będziemy się starali by było jeszcze lepiej. W Ostrowie nie będzie łatwo, będzie to ciężkie spotkanie i musimy się porządnie przygotować – zaznaczył.
Co ciekawe Kvěch jeszcze nigdy nie miał okazji, by startować w Ostrowie. Na tamtejszym stadionie pojawił się tylko raz z Wilkami Krosno, lecz wówczas był rezerwowym. W tegorocznym starciu tych ekip także go zabrakło z uwagi na przesunięte Drużynowe Mistrzostwa Europy w Pardubicach. Czech wobec tego nie wie czego się spodziewać, ale patrząc na jego tegoroczne wyniki jest pełen optymizmu.
– Ja mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy nie jechałem w Ostrowie. Byłem tam raz z Krosnem, ale byłem wówczas po kontuzji i zawody obserwowałem spod rezerwy. Jeśli wszystko pójdzie teraz dobrze to pojadę tam pierwszy raz – zakończył uśmiechnięty Jan Kvěch.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!