Tomasz Fajfer skomentował postawę swoich zawodników po meczu z OK Bedmet Kolejarzem Opole. W rozmowie z naszą korespondentką, przedstawiciel żużlowego klanu, zdradza przyczyny zmiany Zbigniewa Sucheckiego oraz opowiada o problemach zdrowotnych w kadrze czerwono-czarnych.
O Starcie Gniezno mówi cała żużlowa Polska. Niestety, raczej nie w miłych słowach. Zanim działacze podjęli decyzję o zamrożeniu, a później odmrożeniu pensji zawodników, drużyna dostała srogie lanie w Opolu od miejscowego OK Bedmet Kolejarza. Chwilę po tym spotkaniu udało nam się porozmawiać z Tomaszem Fajferem, szkoleniowcem czerwono-czarnych. Były zawodnik nie szczędził krytyki wobec liderów swego zespołu, ale zwracał też uwagę na trapiące kadrę problemy zdrowotne. – W środę przed meczem Zbyszek Suchecki nie był jeszcze w stanie podnieść silnika! Jechał do mechanika i żona musiała mu go włożyć do samochodu. Dzisiaj postawiliśmy go na nogi, ale to wciąż jeszcze nie jest to – mówił nam 54-latek.
Obolały Suchecki
Urszula Jopa (speedwaynews.pl) : Trzeci wyjazd, trzeci nieudany. W klubie pojawia się napięcie?
Tomasz Fajfer (trener Startu Gniezno): Napięcie jest przed każdym meczem. To pokazuje, że te wyjazdy nie idą tak jak trzeba. Dużo pracy jeszcze przed nami. Próbujemy robić zmiany, coś tego, ale sama widziałaś – po prostu nie było kogo za kogo zmienić. Wszystko co próbowaliśmy, to dawało za mały efekt.
— Mnie najbardziej zaciekawiła zmiana w 9. biegu, Masters za Sucheckiego. Skąd ta decyzja?
— Ona wynikała z tego, że Zbyszek jest poobijany. Tak jak widziałaś, w pierwszym swoim biegu zaliczył kolejny upadek i jeszcze poprawił swój uraz. Po prostu jest kontuzjowany, a my go oszczędzaliśmy. Próbowaliśmy go jakoś chronić, żeby się nie nadwyrężył.
— Jasne, to zrozumiałe, ale dlaczego Masters? Przecież on wcześniej nie zachwycał, strzelił dwa ostrzeżenia… Mi wydawał się niepewny.
— Bo to jest zawodnik, który ma robić dwucyfrówki! Zakontraktowany był na dwucyfrówki i po to, by ciągnąć ten wóz! Dlatego nie mam dla niego taryfy ulgowej. Myślałem, że coś jeszcze uda mu się poprzestawiać w tych motocyklach i będzie robił wynik, ale nie dał rady.
Nigdzie nie ma nic za darmo
— Właśnie to też jest zaskakujące. Wielu w Gnieźnie na niego liczyło. Mówiło się, że będzie najlepszym zawodnikiem drużyny. Dlaczego aż tak zawodzi?
— Zdarzają się wpadki. Zdobywanie takich punktów nie powinno mu się przydarzać. To bardzo dobrze pokazuje jak druga liga jest w tym roku mocna. Gdziekolwiek się wyjeżdża, to nigdzie nie ma nic za darmo. Trzeba się wziąć do pracy i tyle. Mówię – liderzy mają ciągnąć ten zespół, a nie wozić takie nędzne punkty.
— Z kolei w Kacpra Gomólskiego wierzono przed sezonem mniej, a jak dotąd szło mu całkiem nieźle. Zawiódł dopiero dzisiaj. Co pan o tym sądzi?
— Dzisiaj się pogubił ze sprzętem, tak zresztą jak cały zespół, a jeden drugiemu na domiar złego nie potrafił pomóc. Te rozmowy, co my prowadziliśmy w parku maszyn też nic nie dawały. Wszystko było rozbite.
Ciągle czegoś brakuje
— A co z Casperem Henrikssonem, nowym zawodnikiem Startu? Zamierza pan korzystać z niego częściej? W Opolu pojawił się na torze 2 razy.
— On przed meczem z Kolejarzem miał przyjechać do Gniezna na trening, ale miał jakieś eliminacje i musieliśmy brać go na wyjazd w ciemno, ale co mamy do stracenia? Musimy próbować, bo widzimy, że ciągle czegoś brakuje. Stąd ten ruch. Nasi zawodnicy jeżdżą w Danii, Szwecji, Anglii. Sørensen ostatnio rozbił się u siebie w kraju. My musimy się jakoś zabezpieczać, bo może się okazać, że ligę będziemy musieli jechać młodzieżowcami. Kontuzja za kontuzją. Mamy z tym pod górkę.
— No właśnie, to był trzeci upadek Sørensena na przestrzeni tygodnia. Obserwując jak odbija się od bandy na próbie toru sama obawiałam się, czy nie zrobi sobie krzywdy. W nim też pokładaliśmy spore nadzieje, a póki co jest wręcz niebezpieczny.
Tutaj wszyscy, co mieli ciągnąć ten zespół, to zawalili jak nie jeden mecz, to drugi. Nie ma stałego lidera, od którego w ciemno możesz liczyć na dwucyfrówkę. Potem wychodzi tak, jak wychodzi.
Ważne wsparcie dla „Suchego”
— Powiedział pan już, że Zbyszek Suchecki jest poobijany. A co będzie jak wróci do zdrowia? Ja już w zeszłym roku – wiadomo inna sytuacja, ale powtarzałam, że powinno mu się dawać więcej szans, bo oglądaliśmy go rzadko. Teraz pojawia się na torze częściej i odpłacił się za to płatnym kompletem zdobytym u siebie z Rawiczem. Jaki ma pan na niego plan?
— Jak się wyleczy i będzie w pełni sprawny, to na pewno będziemy Zbyszka objeżdżać. Pokazał, że w Gnieźnie stać go na dobry wynik i tak jak mówię – dziś jechał z niedoleczoną kontuzją, jeszcze ten upadek…. W środę przed meczem nie był jeszcze w stanie podnieść silnika! Jechał do mechanika i żona musiała mu go włożyć do samochodu. Dzisiaj postawiliśmy go na nogi, ale to wciąż jeszcze nie jest to.
— A czy silniki dalej robi mu Krzysztof Jabłoński?
— Tak, tak. Ten pierwszy bieg z wypadkiem jechał właśnie na silniku od Krzycha. Ma jeszcze jednostkę z Bydgoszczy, od Wicia Gromowskiego. Sprzętowo jest przygotowany bardzo dobrze, zabrakło tylko zdrowia. Tak samo zresztą Soerensen. Zdecydowali się jechać, ale nie byli w pełni zdrowia.
Oferta na żużel -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!