W najbliższych dniach odbędzie się kolejna rozprawa sądowa pomiędzy Robertem Dowhanem, a jego byłą żoną. Były prezes Falubazu Zielona Góra, a obecnie Senator RP miał obrażać żonę w tytułach przelewów z alimentami. Tym samym zdaniem prawnika żony, wpłaty mogły dotyczyć innych zaległości niż wpłaty na dzieci.
O sprawie poinformowała 2 grudnia Gazeta Lubuska. Robert Dowhan toczy batalię sądową ze swoją byłą żoną w sprawie zaległości w alimentach. Okazuje się, że były prezes Falubazu Zielona Góra przelewał pieniądze na konto, jednak obrażać żonę w tytułach przelewów. Zdaniem adwokata drugiej strony to sprawia, że wpłaty wcale nie miały związku z alimentami.
Kilka lat temu sąd podjął decyzję o nałożeniu na Roberta Dowhana obowiązku płacenia alimentów na dzieci. Pieniądze miały trafiać na konto matki, czyli byłej żony senatora. Od 2018 roku w tytułach przelewów 55-latek miał jednak zawierać obelgi w kierunku wierzycielki. Najprościej mówiąc i unikając przytaczania treści, polityk zarzucał żonie nieobyczajność oraz przeznaczanie środków niezgodnie z ich przeznaczeniem, czyli nie na dzieci.
Była żona Dowhana uznała, że nie są to więc wpłaty alimentów i rozpoczęła formalną procedurę ściągania zaległości przez komornika. Dowhan zaskarżył decyzję i przegrał sprawę. Następnie bronił się dalej, a sąd zdecydował o zatrzymaniu egzekucji na czas rozwiązania sprawy. Niebawem odbędzie się kolejna rozprawa.
Sprawa ma oczywisty wydźwięk polityczny. Robert Dowhan od 2011 roku jest senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej. W kwietniu tego roku, podczas posiedzenia Senatu złożył oświadczenie w kierunku Ministra Sprawiedliwości i Proukatora Generalnego, Zbigniewa Ziobro. Spytał w nim, czy stosowne wobec prawa jest egzekwowanie podwójnych alimentów tylko dlatego, że ktoś w tytule przelewu wpisał inną treść niż „alimenty”.
Robert Dowhan nie zaprzecza, że tak było i w rozmowie z Gazetą Lubuską broni się ogromnymi emocjami, które nim kierowały. – Powiedział, że wpisywał je (…) zatroskany ojciec, który uważa, że była żona wydaje alimenty niezgodnie z ich przeznaczeniem, bo na siebie. Mówił, że pisały przez niego emocje. Emocje, rozżalenie, żal. Że czasami trzeba nazwać rzeczy po imieniu, a złodzieja nazwać złodziejem – czytamy w artykule. Żona przyznaje z kolei, że czuje się poniżana i obrażana przez męża od czasu rozwodu, czyli od 8 lat.
źródło: gazetalubuska.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!