Po dwóch latach w Zielonej Górze Max Fricke zdecydował się na zmianę otoczenia. Australijczyk w przyszłym roku będzie startować w PGE Ekstralidze, ale przyznaje, że będzie ciepło wspominać Falubaz. Podkreśla także, że odejście z Winnego Grodu nie było łatwą decyzją, bo 26-latek zżył się z klubem i fanami.
Za Indywidualnym Mistrzem Australii bardzo udany indywidualnie sezon. Max Fricke co prawda w cyklu FIM SGP nie zdołał zawojować zbyt wiele, ale wygrał za to rundę w Warszawie i wywalczył miejsce w stawce IMŚ na sezon 2023 w turnieju Challenge. W eWinner 1. Lidze Żużlowej uzyskał 3. średnią biegową i w większości spotkań był liderem Stelmet Falubazu Zielona Góra. Jeszcze przed finałowym meczem był sklasyfikowany na pierwszym miejscu pod względem średniej.
Zielonogórzanie w wielkim finale przegrali jednak z Cellfast Wilkami Krosno. Nie udało się zrealizować głównego celu, jakim był powrót do PGE Ekstraligi. – W moim wykonaniu to był dobry sezon. Czerpałem dużo przyjemności z jazdy. Szkoda, że wynik nie był taki, jakiego oczekiwaliśmy. Przed nami jednak nowe wyzwania i trzeba się na nich skupiać – mówi Max Fricke przed kamerami FalubazTV.
Całkiem udany sezon Max Fricke zakończył pechowo, bo w finale brał udział w okropnym upadku. Zakończyło się szeregiem urazów i przedwczesnym zakończeniem sezonu. Na szczęście Australijczyk powoli odzyskuje pełnię sił. – Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Widzę znaczną poprawę i można powiedzieć, że wracam do życia. Oczywiście ból nadal mi doskwiera, ale jest już dużo lepiej – wyjaśnia.
Max Fricke w Zielonej Górze spędził dwa sezony. Brak awansu skłonił go do zmiany otoczenia i niebawem 26-latek przeniesie się do ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz. – To była dla mnie trudna decyzja. Bardzo polubiłem to miasto i klub. Wyśmienicie się tu czułem. Przez dwa lata czułem się jak członek rodziny. Trudno się pożegnać, ale życzę Falubazowi jak najlepiej na przyszłość i będę trzymać kciuki – podkreśla były już zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!