Fredrik Lindgren przed własną publicznością wywalczył swoje trzecie podium w tym sezonie FIM Speedway Grand Prix. Szwedzki żużlowiec w ostatnim czasie zmagał się z kłopotami zdrowotnymi i zrobił sobie przerwę od ścigania. Ciężką pracę wykonała w tym czasie załoga Lindgrena.
Trwający sezon nie jest najlepszym w karierze 35-letniego żużlowca. Fredrik Lindgren dobre występy przeplata dużo słabszymi i nie jest pewnym punktem Włókniarza Częstochowa. W cyklu Grand Prix Szwed ma problem z regularnym meldowaniem się w półfinałach, ale jeśli już się tam dostaje, to zazwyczaj awansuje do finału i jest na podium.
Tak było w sobotę Målilli. Frederik Lindgren po raz wystąpił w fazie półfinałowej i po raz trzeci w tym sezonie stanął na podium. Na dodatek zrobił to w ojczyźnie, przed własną publicznością. Przypomnijmy, że Lindgren po przejściu zakażenia koronawirusem nadal ma kłopoty zdrowotne i pod koniec czerwca zdecydował się nawet na przerwę od jazdy. – Walczyłem z wieloma kłopotami zdrowotnymi poza torem. Ten turniej był dla mnie szczególnie emocjonalny, bo przez pewien czas czułem się źle i nie było najlepiej – mówił po zawodach dla fimspeedway.com.
Dzięki najlepszemu wynikowi w sezonie na Skrotfrag Arenie, Fredrik Lindgren podłączył się do rywalizacji o brązowy medal IMŚ. Jeszcze kilka tygodni temu zupełnie się na to nie zanosiło. – To bardzo miłe uczucie pojawić się tutaj przed moimi kibicami oraz sponsorami i występować tak, jak mi się udało. Wreszcie znowu byłem sobą i wiem, że potrafię się ścigać. Moja ekipa wykonała sporo pracy w ostatnich tygodniach, że znaleźć problem w sprzęcie i dowiedzieć się, co nie grało. Opłaciło się – zakończył najlepszy aktualnie szwedzki żużlowiec.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!